Rada Ministrów przyjęła wczoraj wniosek do Komisji Europejskiej o ograniczenia do 50 proc. kwoty VAT od nabycia, wytworzenia, importu albo leasingu samochodu (ale nie więcej niż 8 tys. zł). Dziś przedsiębiorca będący podatnikiem VAT może odliczyć do 60 proc. kwoty tego podatku, ale nie więcej niż 6 tys. zł.

Rząd musiał w tej sprawie poprosić o zgodę Brukselę, ponieważ zasadniczo europejska dyrektywa o VAT przewiduje neutralność tego podatku dla przedsiębiorców. Oznacza to, że przedsiębiorca powinien mieć możliwość pełnego odliczania jego kwoty od nabywanych towarów i usług. Wyjątki od tej zasady są przewidziane w dyrektywie, a na inne ograniczenia musi się zgodzić Komisja Europejska.

Rząd chce, by w latach 2014–2018 ograniczenia obejmowały samochody, które są wykorzystywane zarówno do działalności gospodarczej, jak i do prywatnego użytku. Pojazdy, które są przeznaczone wyłącznie do celów biznesowych, mają korzystać z pełnego odliczenia VAT.

Z rządowego wniosku wynika, że podatnicy mogliby odliczać 50 proc. kwoty podatku od nabycia paliw, a także od innych wydatków eksploatacyjnych. W komunikacie podano, że chodzi tu o naprawę i konserwację pojazdów oraz wydatki na dostawy lub usługi związane z pojazdami i ich wykorzystywaniem.

Ograniczenia w odliczaniu VAT od samochodów osobowych są od dawna przyczyną walki podatników z fiskusem. Firmy szukają różnych sposobów, by uznać pojazdy za ciężarówki, korzystające z pełnego odliczenia VAT. Opracowana na potrzeby ustawy o VAT definicja samochodu osobowo-ciężarowego składa się ze 114 słów. Mimo takiej precyzji podatnicy są bardzo kreatywni w obchodzeniu restrykcji. Jako ciężarówki bywają rejestrowane np. luksusowe auta terenowe (bo mają odpowiednie wymiary i nośność) oraz bankowozy (bo są tzw. pojazdami specjalnymi). Z kolei fiskus, stosując literaln ą wykładnię prawa, uznaje czasem za auta osobowe także motocykle. Spór o te ograniczenia sięgnął nawet Trybunału Sprawiedliwości UE  (sprawa Magoora, C-414/07). -