Co może spotkać uczciwego podatnika, który sam doniósł fiskusowi, że jego nieuczciwy pracownik handlował lewymi fakturami? Nie ma co liczyć na pochwałę czy nagrodę. Może go czekać tylko rozgoryczenie  i poczucie niesprawiedliwości. Przekonał się o tym przedsiębiorca z łódzkiego, który za wykrycie oszustwa w swojej firmie zapłacił bardzo słony rachunek.

Jak na tacy

Podatnik – prosił, aby nie ujawniać jego nazwiska – od 1991 r. prowadzi działalność handlowo-usługową. Trzy lata temu okazało się, że jeden z jego pracowników włamał się do nieużywanego systemu do wystawiania faktur i hurtowo wydawał puste dokumenty. Proceder trwał około dwóch lat. Przedsiębiorca, który na bieżąco monitorował aktualny system do wystawiania faktur w jego firmie, po odkryciu przestępstwa postanowił działać. Wezwał do sklepu policję,  przy której pracownik przyznał się do prowadzenia tego procederu.

W urzędzie skarbowym przedsiębiorca wyjaśnił, że znalazł kopie niezaewidencjonowanych faktur z lat 2008–2010, do preparowania których przyznał się jego pracownik. Oszust otrzymywał od swoich klientów połowę wartości VAT. Faktury były podpisane imieniem i nazwiskiem własnoręcznie przez pracownika.

Dokumenty przedstawione przez podatnika pozwoliły fiskusowi łatwo namierzyć oszustów. Wydawało się, że „zadowoli się" odzyskaniem VAT odliczonego bezpodstawnie przez klientów. Nic z tego. Fiskus uznał, że skoro faktury zostały wystawione, to zgodnie z art. 108 ustawy o VAT trzeba uiścić z nich podatek. Daninę, w sumie ok. 150 tys. zł, zapłacić miał nie kto inny, tylko pracodawca zwolnionego dyscyplinarnie pracownika.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, który uchylił decyzję fiskusa.

Zdaniem sądu wymierzenie przedsiębiorcy podatku na podstawie art. 108 ustawy o VAT narusza ten przepis. Podatnik nie był osobą wystawiającą fikcyjne faktury, w których wykazano kwoty VAT, a w toku postępowania podatkowego organy nie udowodniły, że pracownik, który faktycznie je wystawił, działał w porozumieniu ze skarżącym i w granicach  jego upoważnienia. Fiskus nie dał jednak za wygraną i zaskarżył korzystne dla podatnika wyroki do Naczelnego Sądu Administracyjnego. I ostatecznie to on wygrał, ponieważ NSA uchylił wszystkie korzystne dla podatnika wyroki łódzkiego WSA i przekazał mu  sprawy do ponownego rozpoznania (sygn. akt I FSK 359-371/12).

Jest dokument, to trzeba płacić

Zdaniem NSA sąd pierwszej instancji błędnie zinterpretował przepisy. Wystawione przez pracownika ukaranego przedsiębiorcy sporne faktury miały wszystkie elementy tego dokumentu. Pozorowały tylko rzeczywiste czynności, czyli fałszowały rzeczywistość.  Faktury zostały wystawione, a zobowiązanym do zapłaty z nich VAT był podatnik jako podmiot gospodarczy.

Co prawda pracodawca był nieświadomy oszustwa, ale zatrudniając pracownika na stanowisku sprzedawcy, przyznał mu prawo do wystawiania faktur. Dlatego zdaniem NSA  nie ma podstaw do zaniechania poboru podatku. Nie został też naruszony art. 2 konstytucji. A obciążony obowiązkiem zapłaty podatku musi być ten, kto figuruje jako wystawca na fakturze.

– Nigdy więcej nie zaufałbym wymiarowi sprawiedliwości – mówi krótko rozgoryczony przedsiębiorca.

Swoją firmę prowadzi od 22 lat i zapewnia, że nigdy nie miał problemów ze skarbówką.

– Dostarczyłem jak na tacy wszystkich oszustów, a za swoją uczciwość drogo zapłaciłem – mówi.

Aby uregulować 150 tys. zł  karnego VAT, musiał zlikwidować jeden z pięciu sklepów. Po przegranej w NSA musi jeszcze oddać fiskusowi prawie 20 tys. zł tytułem zwrotu kosztów postępowania.

– Mam mieszane uczucia co do tej sprawy. Niemniej jednak nie mam wątpliwości, czy w sytuacji gdy fakturę wystawia ktoś bez wiedzy i zgody podatnika wymienionego w niej jako wystawca, rzeczywiście to on odpowiada za uwidoczniony w niej VAT – uważa Adam Bartosiewicz, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.

Ekspert zwraca uwagę, że art. 108 ust. 1 ustawy o VAT odnosi się do podmiotu, który wystawi fakturę, w której wykaże kwotę podatku i z tego tytułu jest obowiązany do jego zapłaty.

Pułapka na konkurenta

– Jeśli nie budzi wątpliwości, że pustą fakturę wystawił pracownik bez porozumienia z podatnikiem, to właśnie pracownik powinien płacić z niej VAT – mówi Adam Bartosiewicz.

W jego ocenie uznanie, że każdy, kto widnieje na fakturze jako wystawca, odpowiada za zawarty w niej podatek, zaburza pewność obrotu, a nawet może być elementem nieuczciwej walki konkurencyjnej.

Rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego budzi także poważne wątpliwości  mec. Dawida Milczarka, menedżera z kancelarii Martini i Wspólnicy. Twierdzi on, że w skrajnych przypadkach osoba trzecia, na przykład były pracownik, nad którym podatnik nie ma już żadnej kontroli, z zemsty może wystawić kilka faktur, po to, aby doprowadzić byłego pracodawcę do bankructwa.

– Jeżeli pusta faktura została wystawiona poza jakąkolwiek kontrolą podatnika, to na podstawie art. 108 ust. 1 ustawy o VAT odpowiedzialność za podatek powinien ponieść nieuczciwy pracownik, a nie dochowujący należytej staranności przedsiębiorca – podkreśla Dawid Milczarek.

Czy tak okrutne prawo wymaga zmiany? Zdaniem ekspertów nie.

– Groźbę pokrzywdzenia uczciwego podatnika może zniwelować prawidłowa interpretacja przepisów – uważa Adam Bartosiewicz.

Problem tylko w tym, ilu podatników stać na luksus prowadzenia działalności jedynie w nadziei, że mogą liczyć na taką właśnie interpretację.

Opinia dla „Rz"

Andrzej T. Prelicz ekspert BCC, doradca podatkowy, partner w kancelarii Prelicz & Szymańska

To nie pierwszy przypadek, gdy podatnik, myśląc, że system się zmienił, informuje fiskusa o nieprawidłowościach i płaci za to wysoką cenę. Przypadek przedsiębiorcy muszącego zapłacić za przestępstwo swojego pracownika, które sam wykrył, to jeden z bardziej przykrych, o jakich słyszałem. Taka sprawa powinna być rozstrzygnięta w duchu prawa. Prawo nie może być bezduszne. Wątpliwe jest samo zachowanie fiskusa, który walczy z podatnikiem do końca. Rozstrzygnięcie NSA też budzi wątpliwości. Trzeba poczekać na uzasadnienie pisemne. Jeśli jednak potwierdzi się, że podatnik, który dochował należytej staranności, musi zapłacić VAT z faktury wystawionej przez swojego pracownika oszusta, bez jego zgody i wiedzy, to jest to absurdalne i ja się z tym nie zgadzam.