Kryzys zmusza firmy do coraz większej kreatywności w promowaniu swoich produktów. Przykładem może być darmowy kurs językowy, który swoim klientom proponuje Orange. Oferta jest skierowana do właścicieli małych firm. Czy taki edukacyjny bonus ma jakieś minusy? Tak, ma. Z odpowiedzi resortu finansów wynika, że trzeba go opodatkować.
Co prawda w odpowiedzi na pytanie „Rz" Ministerstwo Finansów zaznaczyło, że podatkowa kwalifikacja darmowych świadczeń zależy od szczegółów oferty i regulaminu. Oceniając regulamin, Orange uznał, że w tym przypadku u przedsiębiorcy (osoby fizycznej), który zarejestruje się na wskazanej stronie i tym samym skorzysta z oferowanego kursu, powstanie przychód z działalności w postaci nieodpłatnego świadczenia.
Z odpowiedzi MF wynika, że sam regulamin określa wartość rynkową usługi. To oznacza, że fiskus nie będzie miał problemu z ustaleniem wartości otrzymanego świadczenia. Za to podatnik może mieć kłopot z momentem rozpoznania przychodu. Zdaniem Michała Grzywacza, radcy prawnego, doradcy podatkowego z kancelarii Grzywacz-Zawada, biorąc pod uwagę stanowisko NSA w sprawie pakietów medycznych, więcej przemawia za tym, że już samo aktywowanie programu (tu: wysłanie esemesa) oznacza konieczność rozpoznania przychodu z tytułu nieodpłatnego świadczenia. I to bez względu na to, czy kursant z niego faktycznie skorzysta.
Stanowiskiem MF nie jest zaskoczony Jarosław Ziobrowski, prawnik, WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.
– Organy podatkowe mają tendencję do traktowania jako nieodpłatne świadczenie wszystkich nieodpłatnych czynności oferowanych podatnikom – mówi ekspert.
Dla przedsiębiorcy podatkowo bardziej opłacalna będzie inwestycja w swoją naukę.
– Gdyby podatnik sam zapłacił za kurs, mógłby ten wydatek wrzucić w koszty uzyskania przychodów, jeżeli jego działalność wskazuje na konieczność używania języka obcego – tłumaczy Mirosław Siwiński, doradca podatkowy z Kancelarii Prawnej Witold Modzelewski.
Przed koniecznością rozliczania się z fiskusem klientów Orange mogłaby też uchronić zmiana regulaminu.
– Gdyby wynikało z niego na przykład, że kurs e-learningowy nie jest darmowy, ale został wliczony w cenę abonamentu, nie byłoby nieodpłatności – podpowiada Jarosław Ziobrowski.