Eksperci i przedsiębiorcy pozytywnie oceniają kierunek zmian przygotowanej przez Ministerstwo Finansów nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług. Jeśli jednak wnikliwie przyjrzeć się niektórym rozwiązaniom, pojawiają się poważne wątpliwości. Wydaje się, że twórcy projektu nie przewidzieli wszystkich konsekwencji zaproponowanych zmian.
Pierwsza zmiana, która zaskoczy wielu podatników, to likwidacja zwolnienia dla sprzedaży towarów używanych. Chodzi przede wszystkim o maszyny, urządzenia i środki transportu, które co najmniej przez pół roku były użytkowane przez podatnika (tak są one zdefiniowane w art. 43 ust. 2 ustawy o VAT).
Obecnie, jeżeli podatnikowi podczas ich nabycia nie przysługiwało prawo do odliczenia VAT, to sprzedaż tych towarów jest zwolniona od tego podatku. Przepis ten najczęściej ma zastosowanie w stosunku do samochodów. Po pierwsze, są to auta osobowe kupione pod rządami starej ustawy. Po drugie, chodzi o pojazdy kupowane na rynku wtórnym od osób, które nie są podatnikami VAT i nie mogą wystawić faktury dającej prawo do odliczenia.
Jeżeli projekt w obecnym kształcie wejdzie w życie, to sprzedaż tych pojazdów będzie opodatkowana choćby nawet nastąpiła po pół roku ich eksploatacji. Przewiduje on bowiem rezygnację z definicji towarów używanych oraz opisanego zwolnienia od VAT ich sprzedaży. W zamian proponuje się zwolnienie dostawy towarów wykorzystywanych wyłącznie do działalności zwolnionej od podatku, jeżeli w stosunku do tych towarów nie przysługiwało dokonującemu dostawy prawo do obniżenia VAT należnego o naliczony.
Co to oznacza w praktyce? Firma, która kupiła w 2003 r. samochód osobowy nieuprawniający do odliczenia VAT, dziś może go sprzedać bez naliczania VAT. Po wejściu w życie projektu będzie musiała wystawić fakturę z 22-proc. podatkiem.
Druga propozycja, którą z całą pewnością trzeba jeszcze przeanalizować, jest groźna nie tyle dla samych podatników, ile dla budżetu państwa. Chodzi o nowe zasady ujmowania wystawionych faktur korygujących. Obecnie, jeżeli zmniejszają one podatek należny, to z ich ewidencją sprzedawca musi zaczekać na potwierdzenie odbioru korekty przez kontrahenta. Jeśli natomiast wynikiem weryfikacji jest zwiększenie podatku należnego, to należy je ująć od razu, korygując deklarację za okres, w którym nastąpiła sprzedaż. Potwierdzają to wyroki sądów administracyjnych, które w tych sytuacjach nakazują stosowanie ogólnych zasad powstawania obowiązku podatkowego.
Projekt przewiduje przeniesienie zasad ujmowania korekt zmniejszających podatek należny z rozporządzenia ministra finansów do ustawy o VAT. W wyroku z 11 grudnia ubiegłego roku nakazał to zrobić Trybunał Konstytucyjny. Przy okazji autorzy projektu wprowadzili jednak dodatkowe zmiany. Polegają one na tym, że sprzedawca będzie ujmował skutki korekty – zarówno zwiększającej, jak i zmniejszającej VAT należny – pod warunkiem posiadania potwierdzenia jej odbioru przez kontrahenta.
Czy to znaczy, że wystarczy poprosić kontrahenta, aby nie spieszył się z wysyłaniem tego dokumentu – by w ten prosty sposób na dłuższy czas uniknąć zwiększenia zobowiązania? Albo po prostu „zagubić” potwierdzenie i w ten sposób w ogóle uniknąć zapłaty podatku będącego skutkiem korekty?
Oczywiście nie można zakładać, że wszyscy podatnicy są nieuczciwi i będą wykorzystywać tę lukę. Ale na pewno znajdą się tacy, którzy to zrobią.
Niektóre zmiany mogą skomplikować życie eksporterów. Obecnie obowiązek podatkowy w eksporcie powstaje z chwilą potwierdzenia przez urząd celny wywozu towaru poza terytorium Unii Europejskiej. Projekt przewiduje, że zasada ta będzie uchylona.
Obowiązek podatkowy będzie powstawał na zasadach ogólnych. Zdecyduje więc data wydania towaru nabywcy, np. firmy w Australii. Niestety podatnicy często dowiadują się o niej ze znacznym opóźnieniem. Muszą bowiem czekać na dokumenty przewozowe, a praktyka pokazuje, że nie zawsze wracają one w ciągu miesiąca. Istnieje więc obawa, że eksporterzy bez przerwy będą musieli korygować rozliczenia za poprzednie miesiące.
Niektóre proponowane rozwiązania trzeba poprawić. Trudno wytłumaczyć, dlaczego ustawodawca chce nakazać płacenie VAT od sprzedaży towarów, które nie dawały prawa do odliczenia, np. samochodów osobowych kupionych przed 1 maja 2004 r. Jest to rozwiązanie sprzeczne z dyrektywą. Być może zdecydowały względy fiskalne. Ale jak wtedy wytłumaczyć wprowadzenie zasady, że korekta VAT zwiększająca podatek należny ma być ujęta pod warunkiem posiadania potwierdzenia jej odbioru przez kontrahenta? Czy to znaczy, że wystarczy, aby kontrahent go nie przesłał – by uniknąć zwiększenia podatku? Niepokojące są też niektóre zmiany dotyczące rozliczania eksportu. Po zmianach obowiązek podatkowy w eksporcie ma powstawać na zasadach ogólnych, czyli zdecyduje wydanie towaru nabywcy przez przewoźnika. Data ta wynika z dokumentów przewozowych. Szkopuł w tym, że często eksporter musi długo czekać na ich zwrot, a i zagubienie tych dokumentów nie należy do rzadkości. To oznacza, że podatnik np. dowie się w grudniu, iż we wrześniu powinien wykazać eksport w deklaracji. Obecne rozwiązanie, gdy o momencie tym decyduje przekroczenie granicy, jest dużo bardziej praktyczne.
Deklaracje kwartalne dla wszystkich firm (obecnie możliwość ta dotyczy tylko małych podatników)
Likwidacja 30-proc. sankcji
Możliwość powrotu do zwolnienia po roku, w którym obroty nie przekroczyły 50 tys. zł (teraz trzeba czekać trzy lata)
Wysokość kaucji gwarancyjnej dla nowych firm uzależniona od kwoty zwrotu VAT zamiast stałej kwoty 250 tys. zł
Skrócenie terminu zwrotu VAT dla nowych firm dokonujących zakupów inwestycyjnych
Zmiana wysokości odliczenia wydatków na kasę fiskalną – korzystna dla firm kupujących najprostsze modele urządzeń fiskalnych