Ogłoszone 24 marca br. propozycje zmian podatkowych zostały określone przez rząd jako kolejna obniżka podatków. Po pierwsze, nie może być kolejnej obniżki, skoro Polski Ład zmierzał do zwiększenia obciążeń podatkowych osób fizycznych, jedynie z wprowadzaniem korekt zmniejszających obciążenia dla wybranych grup podatników. Z tego powodu jest to kolejna próba zmiany rozwiązań, które doprowadziły do zwiększenia niesprawiedliwego rozkładu ciężaru opodatkowania. Po drugie, przedłożony projekt ma na celu przede wszystkim sprzątanie bałaganu spowodowanego przez nieprzemyślaną rewolucję zwaną Polskim Ładem. Niestety, zaproponowane zmiany odnoszą się tylko do nieznacznej części regulacji, które są niejasne bądź powodują irracjonalne skutki podatkowe.

Obniżka podwyżki

Obniżka stawki podatkowej w pierwszym progu podatkowym z 17 proc. na 12 proc., wraz z jednoczesną rezygnacją z ulgi dla klasy średniej, ma na celu łatwiejsze obliczanie podatków w pierwszej skali podatkowej. Ulga ta była bowiem tak skonstruowana, że była niezrozumiała nawet dla jej projektodawców, a jednocześnie skutkowała nieuzasadnionym różnicowaniem opodatkowaniem takiego samego dochodu. Pozwoli to na podobnych zasadach opodatkować dochody z pracy, umów cywilnoprawnych czy też emerytur. Koryguje w nieznacznej części rażące zróżnicowania wysokości podatku.

Przypomnieć przede wszystkim należy, że ulga dla klasy średniej została wprowadzona, aby zmniejszyć skutki wzrostu opodatkowania, poprzez brak odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Dlatego, rezygnując z ulgi, równocześnie obniżana jest stawka podatku, aby zrekompensować podwyżkę podatków. Zmiana ta będzie neutralna dla większości podatników. Dla podatników o dochodach od 4000 zł do 15 000 zł brutto skutkować będzie korzyściami podatkowymi w stosunku do starego Polskiego Ładu. Mamy zatem do czynienia z obniżką podwyżki podatków. Dla osób o wyższych dochodach podwyżki podatków pozostają bez zmian. Pamiętać przy tym należy, o dyskryminacyjnym opodatkowaniu pracy własnej, czego ani Polski Ład, ani nowy projekt nie zmienia.

Warto podkreślić, że zmiany mają być wprowadzone z mocą wsteczną od 1 stycznia br. Po pierwsze skutkować to będzie nałożeniem czasochłonnych obowiązków na płatników, którzy ponownie będą musieli przeliczyć wynagrodzenia. Po drugie, pozostaje otwarte pytanie, czy na pewno nie będzie niekorzystna, choćby dla nielicznych podatników. Wtedy cała zmiana dokonywana w trakcie roku będzie niekonstytucyjna. Dlatego zaproponowano nowatorski mechanizm rozliczania różnicy między „starym” Polskim Ładem, a „nowym” Polskim Ładem, czyli w rozliczeniu rocznym ma być wyrównana ewentualne niekorzystna różnica w opodatkowaniu, co także budzi wątpliwości konstytucyjne. Przede wszystkim nie jest to jednak realizacja zapowiadanej przez premiera dwustrefowości, która miała polegać na wyrównywaniu różnic według rozwiązań z 2021 i nowych polskoładowych. Sprawdziły się zatem przepowiednie, że demagogicznych obietnic nie da się zrealizować.

Inne zmiany były już proponowane przez nas w trakcie prac w Senacie, ale Sejm wszystkie odrzucił. Dotyczy to zwłaszcza pogorszenia sytuacji osób samotnie wychowujących dzieci czy też odpisów dla organizacji pożytku publicznego. Warto przy tym zwrócić uwagę, że nowe zasady rozliczania dla osób samotnie wychowujących dzieci mogą pogorszyć sytuację niektórych z podatników, którzy mogliby skorzystać na zasadach wprowadzonych od 1 stycznia 2022 r. Z kolei dla OPP nie przewiduje się zwiększenia odpisu podatkowego, lecz mechanizm wyrównujący. Jest to zatem dodatkowy element biurokratyczny, zastępujący prostotę przekazywania podatku na rzecz OPP.

Dla osób prowadzących działalność gospodarczą zmiany są wręcz kosmetyczne. Osoby rozliczające się podatkiem liniowym zyskają rocznie około 0,931 proc. podatku, czyli zamiast 24,9 proc. zapłacą 22,96 proc. Dodatkowo ustawa przewiduje limit zaliczania składki do kosztów podatkowych, tj. 8700 zł rocznie. Tym samym korzystna zmiana ma wymiar kosmetyczny. Z kolei dla ryczałtowców zmiany mają jeszcze bardziej symboliczny wymiar. Odliczanie połowy składki zdrowotnej od przychodu, spowoduje, że np. lekarz opodatkowany 14-proc. podatkiem ryczałtowym maksymalnie zyska rocznie około 890 zł, a przedstawiciel wolnego zawodu opodatkowany stawką 17 proc. zyska rocznie 1080 zł.

Potrzebne są całkowicie inne rozwiązania. Wyboru formy opodatkowania należy dokonać do 20 lutego roku podatkowego. Przy czym raz dokonanego wyboru nie można zmienić w trakcie roku podatkowego lub dokonując rocznego rozliczenia podatku. Formy te różnią się między sobą przede wszystkim stawkami podatkowymi, sposobem określenia podstawy opodatkowania, tj. wartości, od której obliczany jest podatek. Dodatkowo, co nie mniej istotne, forma opodatkowania ma wpływ na sposób obliczenia składki zdrowotnej.

Najistotniejszymi zmiennymi wpływającymi na sytuację podatnika jest kwota przychodów oraz kwota kosztów ich uzyskania. Brak właściwego oszacowania tych kwot lub uzyskanie przychodów bądź poniesienie kosztów, których na początku roku podatnik się nie spodziewał będzie miało wymierny wpływ na opłacalność prowadzonej działalności. Kwoty te determinują bowiem wysokość podatku do zapłaty oraz wysokość składki zdrowotnej.

Jednocześnie przepisy nie dają możliwości zmiany raz dokonanego wyboru, mimo że jest on dokonywany w warunkach niepewności co do przyszłych warunków gospodarczych ( taka możliwość ma się pojawić, jak zapowiedział to 13 kwietnia wiceminister Artur Soboń - red.) . Żaden z podatników na moment jego dokonania nie może mieć i nie ma pewności co do tego, w jaki sposób będzie się kształtowała jego struktura przychodów i kosztów w trakcie kolejnych miesięcy roku podatkowego. Oznacza to, że sama konstrukcja sytemu podatkowego generuje niepewność po stronie podatników. Niepewność ta będzie trwała do końca roku podatkowego. Z jego końcem podatnik dowie się czy dobrze obstawił, dowie się także, jeżeli dokonał niewłaściwego wyboru (źle obstawił), ile kosztowało go jego pieniędzy wprowadzanie przez rządzących tej niesprawiedliwej rewolucji podatkowej.

Z tych względów niezbędny jest mechanizm pozwalający przedsiębiorcy na zmianę zasad opodatkowania jego dochodu po zakończeniu roku podatkowego. Będzie on mógł podjąć racjonalną decyzję co do optymalnej formy, a wysokość podatku nie będzie wynikiem gry w ruletkę. Państwo nie może zastawiać na obywateli pułapek podatkowych, a taką jest cały tzw. Polski Ład.

Doradcy i księgowi nie będą mieć wakacji

Nieudolności pomysłodawców regulacji Polskiego Ładu nie trzeba ponownie wykazywać. Jednak to ich pomysły, brak wystarczającej wiedzy oraz niechlujstwo legislacyjne spowodowały, że od początku roku panuje totalny chaos w rozliczeniu zaliczek na podatek dochodowy, o czym niestety proroczo pisaliśmy już w „Rzeczpospolitej” 4 grudnia 2021 r. Skutkowało to wydaniem nielegalnego rozporządzenia MF z 7 stycznia 2022 r. o liczeniu zaliczek jakoś inaczej, a także kilkuset poprawkami do ustaw podatkowych. Wszyscy zajmujący się prawem podatkowym i księgowością poświęcili wiele godzin na ustalenia, jak obliczać zaliczki, starając się wytłumaczyć podatnikom, że obniżka w ustach rządzących to po prostu podwyżka podatków.

Tym razem projektodawcy proponują liczenie zaliczek na nowo od lipca br. Podatnicy będą ponownie mogli składać oświadczenia, w jaki sposób rozliczać kwotę wolną od podatku, u którego pracodawcy i w jakiej części. Dodatkowo brak ulgi dla klasy średniej i obniżki stawki podatkowej, spowoduje obowiązkowe przeliczenie na nowo pobieranych zaliczek. Dlatego miesiące wakacyjne to ponowne odbieranie oświadczeń i tłumaczenie ich skutków, a następnie przeliczanie zaliczek. Po zakończeniu roku czeka nas skomplikowane wyliczanie przez płatników wysokości podatku za cały rok, z czym zderzą się następnie sami podatnicy 30 kwietnia przyszłego roku.

Wynaturzenia legislacyjne

Brak analizy skutków społeczno-gospodarczych oraz tempo prac legislacyjnych w Sejmie spowodowały uchwaleniem wielu regulacji, których nie ma możliwości uzasadnić merytorycznie, a niejednokrotnie trudno zrozumieć, jak należy interpretować te przepisy. Niestety, wiele z nich nie jest zmienianych w projektowanych regulacjach. Należy zwłaszcza zwrócić uwagę na przepisy dotyczące:

– powstawania przychodów dla pracodawcy z tytułu nielegalnego zatrudnienia;

– likwidacji amortyzacji lokali mieszkalnych;

– modyfikacji opodatkowania najmu prywatnego;

– likwidacji karty podatkowej;

– wprowadzenia minimalnego podatku przychodowego także dla firm z sektora MŚP, a nawet spółek komunalnych;

– sprzeczne z prawem UE zniesienie neutralności restrukturyzacji firm.

Należy wskazać także na przepisy, które jeszcze nie weszły w życie, zwłaszcza na regulacje dotyczące tzw. ukrytej dywidendy. Krajowa Administracja Skarbowa posiada wystarczające instrumenty kontrolowania przerzucania dochodów. Projektodawcy postanowili jednak wprowadzić regulacje, które mają zapobiegać, nawet gdy takie przerzucanie dochodów nie występuje. Nowe regulacje zostały jednak tak fatalnie napisane, że nikt ich nie rozumie. Wydaje się, że również projektodawcy (których już nie ma Ministerstwie Finansów) i dlatego postanowiono, że wejdą one w życie dopiero 2023, aby… mieć czas na wydanie odpowiednich objaśnień bądź zmianę przepisów. Należy je po prostu uchylić.

Warto także podkreślić, że projektowane zmiany spowodują kolejny spadek dochodów własnych jednostek samorządu terytorialnego, zwłaszcza gmin. Oznacza to poważne perturbacje w wykonaniu i tak już mocno napiętych budżetów lokalnych.

Charakter wprowadzonych zmian w ostatnich latach wskazuje, że formuła podatku dochodowego, zwłaszcza od osób fizycznych, została wyczerpana. Należałoby rozważyć zbudowanie nowoczesnego, przejrzystego oraz efektywnego systemu podatkowego, który rzeczywiście pozwoli na realizację sprawiedliwości podatkowej. Jednocześnie przebudowy wymaga system dochodów jednostek samorządu terytorialnego. Jednak ten rząd tego procesu nie potrafi i nie chce przeprowadzić.

Krzysztof Kwiatkowski, jest senatorem, przewodniczącym komisji ustawodawczej, b. ministrem sprawiedliwości i prezesem NIK

Prof. Adam Mariański, jest przewodniczącym Komisji Podatkowej Business Center Club, założycielem Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych