Jedno ze sztandarowych haseł obecnego rządu to uszczelnianie systemu podatkowego i przeciwdziałanie oszustwom podatkowym. Może się jednak okazać, że jedna z ustaw realizujących ten cel zostanie uchwalona z poślizgiem. A ponieważ chodzi o wdrożenie europejskiej dyrektywy do 1 stycznia 2016 r. – za opóźnienie nasz kraj mogą czekać też kary.
Chodzi o projekt ustawy o automatycznej wymianie informacji w sprawach podatkowych między administracjami krajów członkowskich UE. Przygotowało go Ministerstwo Finansów jeszcze we wrześniu. Do dziś nie zakończyły się konsultacje. Wprawdzie – jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji – ostatnio w MF prace nad projektem przyspieszyły, ale nawet jeśli rządowi uda się go przyjąć jeszcze w grudniu, uchwalenie przed 1 stycznia jest mało prawdopodobne.
– Jeśli nie wdrożymy dyrektywy na czas, naszemu krajowi mogą grozić sankcje finansowe ze strony władz UE – zauważa Joanna Wierzejska, doradca podatkowy i partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Dodaje, że dyrektywa jest jednym z elementów szczelności systemu podatkowego w Polsce i w całej UE. Chodzi w niej bowiem – co zresztą zawarto w uzasadnieniu – o ułatwienie walki z transgranicznymi oszustwami podatkowymi.
Pod kontrolą
W wydanej rok temu dyrektywie Rady 2014/107/UE chodzi przede wszystkim o to, by władze jednego kraju Unii przekazywały określone informacje o operacjach finansowych rezydenta innego kraju UE. Ma się to dziać bez czasochłonnej procedury wnioskowania o taką informację oraz bez zawierania dwustronnych umów między krajami członkowskimi UE.
Fiskus ma się szczególnie uważnie przyglądać rachunkom, których saldo przekracza równowartość miliona dolarów. Jeśli bank czy inna instytucja finansowa stwierdzi, że taki rachunek należy do zagranicznego podmiotu albo są z niego dokonywane przelewy za granicę w ramach stałego zlecenia – poinformuje o nim MF, a ono może przekazywać dane do władz innych krajów członkowskich UE. Jeśli Polska wdroży dyrektywę, to taki sam mechanizm zadziała także w stosunku do obywateli polskich lokujących pieniądze na zagranicznych kontach. Jeśli nie wdroży – nasz fiskus nie skorzysta z ułatwień, jakie daje dyrektywa.
Sam projekt, choć nakłada nowe obowiązki na banki i inne instytucje finansowe, nie budzi ich sprzeciwu.
– To ważny projekt, taka europejska FATCA – ocenia Tadeusz Białek, szef departamentu prawnego Związku Banków Polskich, nawiązując do umowy ze Stanami Zjednoczonymi przewidującej przesyłanie za ocean informacji o finansowych poczynaniach Amerykanów w innych krajach. ZBP zgłosił wiele uwag do projektu, zwracając uwagę m.in. na koszty zainstalowania systemów informatycznych służących raportowaniu o stanie kont nierezydentów.
Kary mogą być słone
Na razie nie jest możliwe dokładne oszacowanie kar, jakie grożą Polsce za niewdrożenie dyrektywy na czas. Znamienny jest jednak przykład z ubiegłego roku. Komisja Europejska domagała się od naszego kraju 61 tys. euro za każdy dzień zwłoki za niewdrożenie dyrektywy o odnawialnych źródłach energii. Gdy Polska wprowadziła odpowiednie przepisy, Komisja wycofała skargę z Trybunału Sprawiedliwości UE.
Opinia dla „Rz"
Magdalena Saja, doradca podatkowy, prezes zarządu Doradztwo Podatkowe WTS&SAJA
Wdrożenie dyrektywy jest bardzo istotne z punktu widzenia szczelności systemu podatkowego i przeciwdziałania nadużyciom fiskalnym. Banki i inne instytucje finansowe w UE działają bowiem w różnych systemach prawnych, z czego biorą się niespójności w przekazywaniu informacji. Przecież sporo obcokrajowców już dziś ma rachunki bankowe w Polsce, a i Polacy w najbliższym czasie mogą chętniej zakładać konta za granicą, choćby z powodu zapowiadanego podatku bankowego. Dlatego z punktu widzenia interesów naszej administracji podatkowej byłoby pożądane jak najszybsze wdrożenie tej dyrektywy. Nawet jeśli nie uda się tego zrobić przed 1 stycznia, stanie się to najprawdopodobniej w pierwszych miesiącach 2016 r.