Przedsiębiorca, który wykorzystuje firmowy samochód do prywatnych przejazdów, musi liczyć się z tym, że fiskus zakwestionuje jego rozliczenie w podatkowych kosztach. Tak wynika z omówionej w „Rzeczpospolitej" z 22 października („Firmowym autem nie jedź na urlop") interpretacji Izby Skarbowej w Łodzi.
To stanowisko mocno oderwane od przepisów i praktyki. Gdyby iść tokiem rozumowania łódzkiej izby skarbowej, okazałoby się, że przedsiębiorca nie może też amortyzować komputera, bo zdarza mu się wykorzystać go do prowadzenia prywatnej korespondencji albo zrobienia zakupów przez Internet. Tymczasem analiza przepisów do takich wniosków nie prowadzi. Przykładowo art. 22n ust. 6 ustawy o PIT mówi, że odpisy amortyzacyjne nie są kosztem uzyskania przychodów, jeśli przedsiębiorca nie prowadzi ewidencji środków trwałych.
Z kolei art. 23 ust. 1 pkt 49 ustawy o PIT stanowi, że nie można odliczyć wydatków na składniki majątku przedsiębiorstwa służące celom osobistym podatnika, ale dotyczy to rzeczy niezaliczonych do środków trwałych. Brak natomiast regulacji, która wskazywałaby na konieczność i sposób rozliczania wydatków, które mają związek z przychodami z działalności gospodarczej, a zarazem (w jakiejś części) zaspokajają potrzeby osobiste.
To swego rodzaju luka prawna. Podatnik może ją wykorzystać do swoich celów (co nie jest zabronione, to jest dozwolone), natomiast organy podatkowe nie mogą jej zastępować interpretacją. Są bowiem obowiązane działać na podstawie i w granicach prawa, ponadto w sprawach podatkowych normy prawne muszą być osadzone w ustawie.
Inaczej jest w podatku od towarów i usług. Tu możliwe jest częściowe odliczenie VAT z poniesionych wydatków (pamiętając oczywiście o dodatkowych ograniczeniach dla samochodów osobowych). Art. 86 ust. 1 ustawy VAT mówi bowiem, że podatek naliczony można odliczyć „w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych".
—oprac. wp
Janusz Menkina jest właścicielem biura rachunkowego