W 2004 r. Antoni L. kupił na licytacji od Urzędu Skarbowego w Legionowie tekstylia zajęte przez urząd. Urząd  wystawił mu zwykły rachunek zamiast faktury VAT. Antoni L. nie mógł więc wykorzystać zawartego w cenie ok. 300 tys. zł VAT naliczonego do uregulowania swojego podatku należnego. Po siedmiu latach i procesie urząd zaliczył mu  300 tys. zł VAT do rozliczenia innych należności podatkowych.

– Antoni L. nie tylko stracił kilka lat na utarczki z urzędem, ale i konkretne pieniądze, bo przez kilka lat nie mógł nimi obracać – uważa jego pełnomocnik mec. Marek Kozaczuk.

W  procesie cywilnym Antoni L. zmodyfikował nieco szkodę, wskazując, że odpowiada ona odsetkom ustawowym od kwoty podatku, którym nie mógł obracać. Sąd okręgowy oddalił pozew. Sąd apelacyjny utrzymał wyrok. Roszczenie o odsetki odpadło.

Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu skargi kasacyjnej nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.

– Błąd urzędu polegał na tym, że nie dostrzegł, że w tej sprawie nie występuje jako organ podatkowy, ale zawarł umowę cywilną i powinien zachowywać się jak zwykły kontrahent, wypełniać wszystkie obowiązki z tym związane, także na czas wystawić fakturę VAT – powiedział w uzasadnieniu sędzia Sądu Najwyższego Wojciech Katner. Z powodu zawinienia urzędu powód niewątpliwie poniósł szkodę. Podstawę prawną żądania odszkodowania stanowią tutaj nie przepisy ordynacji podatkowej, ale art. 415 kodeksu cywilnego.

 

sygnatura akt: I CSK 124/12