To o 2438 mandatów i o prawie 0,5 mln zł więcej niż w 2010 r. Wiarygodność tych danych budzi jednak wątpliwości. Z informacji „Rz" wynika, że Ministerstwo Finansów w zestawieniu uwzględnia nie tylko efekt pracy inspektorów kontroli skarbowej w miejscowościach turystycznych i wypoczynkowych, ale wszystkich wystawionych w tym okresie mandatów w ramach tzw. działań rutynowych i kontroli działalności przedsiębiorców w ogóle.

To tłumaczy najlepszy w kraju wynik Urzędu Kontroli Skarbowej w Poznaniu, który nałożył na nieuczciwych podatników 1179 mandatów na kwotę 347,4 tys. zł. W ten sposób Wielkopolska zakasowała oblegane w porze letniej Pomorze (UKS w Gdańsku wymierzył 1111 mandatów na kwotę 301,7 tys. zł, a UKS w Szczecinie – 1135 mandatów w łącznej wysokości 263,7 tys. zł) i Mazury. Tamtejszy UKS w Olsztynie złapał i ukarał handlujących 694 mandatami na kwotę 179,4 tys. zł.

Skarbówce z Poznania kroku nie dotrzymała nawet Warszawa, która ukarała mandatami  770 sprzedających na kwotę prawie 186,7 tys. zł. A przecież  działania związane z akcją „Weź paragon" objęły całe województwo mazowieckie, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc sprzedaży sezonowej i obiektów związanych z letnim wypoczynkiem. Na celowniku były nie tylko bary, restauracje, kawiarnie czy lodziarnie, ale i Dworzec Zachodni wraz z przejściami podziemnymi, Dworzec Centralny i Lotnisko Okęcie wraz z infrastrukturą gastronomiczną, a nawet centra handlowe (Centrum Hal Targowych Marywilska 44, Centrum Maximus w Nadarzynie i Centrum Handlowe Land).

Nie wiadomo, ilu przedstawicieli skarbówki wzięło udział w tegorocznej akcji. Ministerstwo twierdzi, że liczba zależy od indywidualnych potrzeb poszczególnych regionów, a decyzja leży w gestii dyrektorów UKS.

„Nie ma stałej liczby inspektorów i pracowników przyporządkowanych do akcji „Weź paragon". W zależności od doraźnych potrzeb w akcję zaangażowanych jest od kilku do kilkunastu zespołów kontrolnych" – napisały zgodnie w odpowiedzi na pytania „Rz" UKS z Krakowa, Rzeszowa, Szczecina, Gdańska, Poznania, Lublina, Bydgoszczy i Wrocławia.

Potem się okazało, że to ministerstwo zażądało, aby urzędy przed wysłaniem odpowiedzi do „Rz" uzgodniły z nim jej treść. Dlaczego? Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy Administracji Podatkowej w MF, twierdzi, że taka organizacja pracy jest dobrą praktyką, która pozwala m.in. na szybkie przygotowanie danych statystycznych.

Ministerstwo przyznało, że „nie posiada statystyki dotyczącej mandatów, która pozwalałaby na wyodrębnienie z ogólnej ich liczby tych, które zostały wystawione w miejscowościach turystycznych". Wiadomo natomiast, że za tegoroczną pokazówkę skarbówki, jak o akcji mówią sami pracownicy biorący w niej udział, podatnicy zapłacili 300 tys. zł, bo tyle wyasygnowało ministerstwo na ten cel. Szkopuł w tym, że o ile nikt nie kwestionuje potrzeby takiej akcji, o tyle dyskusyjna jest np. obecność grup realizacyjnych, czyli tzw. skarbowych antyterrorystów, w kurortach.

– Akcja nastawiona jest na ściganie drobnych handlarzy. Poza kontrolą pozostają natomiast duże hurtownie, które sprzedają im nielegalnie towar, głównie pochodzenia chińskiego oraz podróbki markowej odzieży czy butów – mówi informator „Rz".