Niemiła niespodzianka dla pracodawców korzystających z wprowadzonego przez ustawy antykryzysowe zwolnienia z pracowniczego ZUS. Fiskus nie ma już wątpliwości: niezapłacone składki nie mogą być podatkowym kosztem.
– Powoduje to, że korzyść finansowa z ulgi jest mniejsza. Załóżmy, że spółka płacąca 19 proc. CIT zaoszczędziła 10 tys. zł na składkach. Przez to, że nie wrzuci ich w koszty, odprowadzi o 1,9 tys. zł większy podatek – tłumaczy Alicja Borowska-Woźniak, kierownik działu kadr i płac w biurze rachunkowym ASCS-Consulting.
O rozliczanie wynagrodzeń przez firmy korzystające z ulgi w ZUS zapytaliśmy na początku kwietnia Krajową Informację Skarbową. Wtedy powiedziano nam, że nie ma jeszcze ostatecznego stanowiska w tej sprawie. Teraz fiskus jest już pewien: pracodawca może wrzucić w koszty tylko część pensji, bez składek. Zarówno tych potrącanych z wynagrodzenia pracownika, jak i płaconych dodatkowo przez pracodawcę – twierdzi Krajowa Informacja Skarbowa.
Czytaj też: Firma zyska na składkach, ale straci na podatku
– Kosztem uzyskania przychodów pracodawcy będzie więc tylko kwota wypłacana pracownikowi plus zaliczka na PIT – mówi Alicja Borowska-Woźniak. Przypomina, że firmy, które zatrudniają do dziewięciu osób, mogą przez trzy miesiące w ogóle nie płacić za nich składek. A przedsiębiorstwa zatrudniające od 10 do 49 ubezpieczonych mają prawo do 50-proc. ulgi.
Ze zwolnienia mogą też korzystać jednoosobowe firmy. Także u nich ZUS-owska ulga spowoduje zapłatę większego podatku.
Przedsiębiorca może bowiem odliczyć tylko składki zapłacone: zdrowotną od podatku, a na ubezpieczenia społeczne od dochodu. Jeśli skorzysta ze zwolnienia, nie ma prawa do odliczenia. Nie wrzuci też składek na ubezpieczenia społeczne w koszty. W efekcie zapłaci wyższy podatek. Przez to korzyść ze zwolnienia z ZUS się obniża. Szerzej pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej” z 7 kwietnia.
Z informacji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z 27 kwietnia wynika, że przedsiębiorcy złożyli już 1,2 mln wniosków o zwolnienie z ZUS.
– Jest problem, bo nie dostają decyzji potwierdzających prawo do zwolnienia. A na kontach na profilu ZUS PUE niezapłacone składki widnieją jako zaległość. To niekomfortowa sytuacja. Przedsiębiorcy nie wiedzą chociażby, czy mają prawo do zasiłku chorobowego. Poza tym, składając wnioski o inne wsparcie, np. pożyczkę, muszą zadeklarować, czy już korzystają z pomocy publicznej. Są wątpliwości, co wpisać we wniosku, skoro nie dostali decyzji z ZUS potwierdzającej zwolnienie – mówi Alicja Borowska-Woźniak.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Joanna Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy, dyrektor w PwC