- Tak, dla nich z zasadzie nic się nie zmienia do 2026 r. Natomiast zmiana polega na tym, że zamiast wielu specjalnych stref ekonomicznych, cały obszar Polski będzie mógł być taką strefą ekonomiczną zwaną polską strefą inwestycji. Przedsiębiorcy nie będą więc musieli szukać obszarów dla swoich inwestycji, będą mogli liczyć na potencjalne wsparcie na terenie całego kraju. To jest pewne założenie, ale obwarowane różnymi kryteriami ilościowymi i jakościowymi. Pierwsze to nic innego jak poziom wydatków inwestycyjnych, który musi zadeklarować firma, by otrzymać wsparcie. Poziom wydatków jest wprost proporcjonalny do poziomu bezrobocia w danym powiecie. Krótko mówiąc - tam, gdzie jest większe bezrobocie, tam będzie łatwiej uzyskać wsparcie - wyjaśnił ekspert.

Dodał, że warunki ilościowe, czyli poziom wydatków inwestycyjnych na maszyny czy prace budowlane, są ustawione na różnych pułapach, w zależności od wielkości przedsiębiorstwa.

- Małe przedsiębiorstwa taki pułap mają nisko ustawiony - od 0,5 mln zł. Średnie przedsiębiorstwa - od 2 mln zł, a wielkie firmy - 10 mln zł. Ale mówimy o pułapach w regionach o dużym bezrobociu. Tam gdzie bezrobocie jest niskie, pułapy są bardzo wysokie, szczególnie dla dużych firm - powiedział Adam Allen.

Oprócz kryteriów ilościowych pod uwagę będą brane jakościowe. Jest 10 kategorii, w których trzeba zebrać określoną ilość punktów.

- Każdy projekt jest pod tym kątem indywidualnie oceniany. Premiowane będą m.in.: pewne określone branże, poziom eksportu, działalność w klastrach, działalność badawczo-rozwojowa, duża ilość dobrych, wysokopłatnych miejsc pracy, certyfikaty środowiskowe - mówił ekspert.

Co w zamian? Firma, która zadeklaruje określone inwestycje może liczyć na zwolnienie z podatku CIT. Decyzje administracyjne o przyznaniu wsparcia będą wydawane na 10-15 lat przez podmioty wcześniej już zarządzające strefami ekonomicznymi.

Adam Allen w #RZECZoPRAWIE: