Sąd Okręgowy w Krakowie – wydział pracy i ubezpieczeń społecznych podtrzymał tym samym decyzję sądu pierwszej instancji; wyrok w tej sprawie jest już prawomocny. Oddalił apelacje zarówno zwolnionego, który domagał się odszkodowania, jak i spółki, która sprzeciwiała się przywróceniu go do pracy.
Sąd: intencją pracownika nie było naruszenie praw homoseksualistów
U uzasadnieniu sędzia Agnieszka Zielińska wskazała, że niedopuszczalne jest poniżanie kogokolwiek w środowisku pracy – ani z uwagi na jego preferencje seksualne, ani przekonania czy wyznanie. - Z drugiej strony miejsce pracy powinno być wolne od wszelkiej indoktrynacji światopoglądowej. I nie powinno się – nawet w imię szeroko pojętej tolerancji – doprowadzić do sytuacji, by pracownicy czuli się przymuszani do zmiany własnych przekonań. W tym przypadku: tych opartych o wyznawaną wiarę – doprecyzowała sędzia.
Podkreśliła, że w tej sprawie zamieszczenie w wewnętrznej sieci pracowniczej artykułu, którego treść mówiła jasno o konieczności „włączania” społeczności LGBT+, podwładny mógł odczytać jako przymus do zmiany własnych przekonań. I to w reakcji na ten tekst zamieścił on wpis, który stał się później przyczyną jego zwolnienia. Zdaniem sądu, jego intencją – co kluczowe - nie było jednak naruszenie praw homoseksualistów, ale obrona własnych praw i poglądów.
Sąd zgodził się, że wypowiedź taka, jak ta zamieszczona przez pracownika nie buduje dobrej atmosfery w pracy, ale na naruszenie zasad współżycia społecznego może powołać się tylko ten, kto sam jej nie narusza. – Skoro wypowiedź ta była reakcją na artykuł strony pozwanej, który w ocenie powoda naruszał jego przekonania, nie można jej uznać za okoliczność, która uzasadnia wypowiedzenie umowy o pracę – wskazał sąd.
Prawnik IKEI: To niedobre orzeczenie
Na prawomocny wyrok bardzo krytycznie patrzy jednak reprezentujący IKEĘ radca prawny Daniel Książek. - To niedobre orzeczenie, bo bardzo mocno przekracza granice wolności słowa. W zasadzie wolność słowa została zrównana ze słowem nienawiści; słowem, które może być źródłem zagrożenia dla osób w miejscu pracy. To złamanie podstawowych przepisów kodeksu pracy, prawa pracy w Polsce i konstytucji – komentował w rozmowie z dziennikarzami. I zapowiedział, że sprawa znajdzie finał w Sądzie Najwyższym.
Z kolei reprezentujący pracownika adw. Paweł Szafraniec z Ordo Iuris zwrócił uwagę, że pracownik „bronił swoich wartości, światopoglądu, przekonań religijnych” – I to absolutnie nie mogło być podstawą do wypowiedzenia mu umowy o pracę – podkreślił. – Reagował na to, co pracodawca zrobił – jak sąd uznał – wbrew zasadom współżycia społecznego – wskazał.
Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii
Sporny wpis został zamieszczony w 2019 r., kiedy to IKEA obchodziła Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. Pracownik napisał wówczas, że "akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia". Zacytował też wersety z Pisma Świętego: "Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich", a także: "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich". W reakcji na to, stracił stanowisko.
Sprawa pracownicza toczyła się równolegle do procesu karnego kierowniczki sklepu, która zwolniła mężczyznę. Została ona prawomocnie uniewinniona od zarzutu rzekomej dyskryminacji wyznaniowej podwładnego, za co – w przypadku uznania winy – groziłoby jej do dwóch lat pozbawienia wolności. 11 października Sąd Najwyższy oddalił złożone w sprawie kasacje prokuratora i oskarżyciela posiłkowego.
Sygnatura sprawy: VII Pa 41/23
Czytaj więcej: