Nie. Ekwiwalent pieniężny za urlop wypoczynkowy należy wypłacić w ostatnim dniu zatrudnienia. Późniejsza jego wypłata daje pracownikowi możliwość domagania się odsetek za opóźnienie.
W dniu ustania zatrudnienia trzeba rozliczyć niewykorzystany urlop wypoczynkowy. Dotyczy to urlopu za trwający rok kalendarzowy w wymiarze proporcjonalnym do długości zatrudnienia u danego pracodawcy w tym roku oraz ewentualnie urlopu pozostałego z roku poprzedniego. Rozwiązanie umowy wyznacza kres dla możliwości udzielenia urlopu w naturze. Należy się zatem z niego rozliczyć finansowo, wypłacając pracownikowi ekwiwalent pieniężny.
Ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy wypłaca się bezwzględnie w dniu zakończenia zatrudnienia. Podkreślił to Sąd Najwyższy w wyroku z 29 marca 2001 r. (I PKN 336/00), wskazując, że z dniem rozwiązania stosunku pracy prawo pracownika do urlopu wypoczynkowego w naturze przekształca się w prawo do ekwiwalentu pieniężnego za niewykorzystany urlop. W tym też dniu rozpoczyna bieg termin przedawnienia roszczenia o ekwiwalent pieniężny za niewykorzystane w naturze, a nieprzedawnione dni urlopu wypoczynkowego.
W tym przypadku nie należy opierać się na przewidzianych w przepisach wewnętrznych terminach wypłaty wynagrodzenia. Pracodawca nie może wstrzymać się z rozliczeniem ekwiwalentu do dnia wypłaty pensji za miesiąc, w którym doszło do zakończenia zatrudnienia.
Zaznaczmy, że w dniu zakończenia zatrudnienia powinno zostać wypłacone zarówno należne za przepracowany czas wynagrodzenie zasadnicze, jak również inne składniki wynagrodzenia, takie jak np. wynagrodzenie za nadgodziny (zob. uchwała Sądu Najwyższego z 25 maja 2010 r., I PZP 4/10), za dyżury, czy dodatki za pracę w porze nocnej. Jedynie w przypadku składników wynagrodzenia wymagających rozliczenia po zamknięciu pewnego okresu (np. kwartału przy rozliczaniu prowizji od zysków wypracowanych przez zespół pracowniczy) termin wypłaty przewidywany dla tej składowej zarobków może zostać zachowany i rozliczenia można dokonać już po dniu rozwiązania umowy.
—Marek Rotkiewicz