Nowelizacja kodeksu pracy ważna dla milionów zatrudnionych na umowach o pracę zawartych na czas określony już wkrótce trafi do Sejmu. Przyjęty we wtorek przez rząd projekt wprowadza daleko idące ograniczenia w zatrudnianiu na czas określony, co ma przeciwdziałać nadużywaniu takich umów.

– Pozytywnie oceniamy tę nowelizację, gdyż pracodawcy omijają system ograniczający możliwość zatrudniania na umowach na czas określony, w którym trzecia umowa przekształca się w bezterminową – komentuje prof. Marcin Zieleniecki z Uniwersytetu w Gdańsku, ekspert NSZZ „Solidarność". – Pracodawcy stosowali wieloletnie umowy albo resetowali licznik miesięczną przerwą pomiędzy kolejnymi umowami, dzięki czemu mogli stosować takie zatrudnienie w nieskończoność. Teraz powinno się to zmienić. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach – dodaje.

Wątpliwe wyjątki

Związkowcom nie podoba się to, że nowe przepisy przewidują możliwość wydłużenia zatrudnienia na umowach terminowych ponad zapisane w nowych przepisach 33 miesiące, m.in. gdy jest to uzasadnione obiektywnymi potrzebami pracodawcy. Tak ogólny zapis może spowodować, że po zmianach wyjątek stanie się regułą i pracownicy nadal będą zatrudniani na wieloletnich umowach na czas określony.

Ministerstwo Pracy, autor projektu, broni się przed tym zarzutem. Wskazuje, że w noweli zawarta jest specjalna procedura zgłaszania takich przypadków do Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektor, który uzna, że doszło do naruszenia nowego prawa, zyska możliwość skierowania takiej sprawy do sądu pracy. Ten zaś orzeknie, czy doszło do zawarcia długoletniej umowy terminowej czy na czas nieokreślony.

– Przepis pozwalający na stosowanie dłuższych umów niż na 33 miesiące jest bardzo ogólny i będzie stanowił pole konfliktu – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP. – Potrzebne będą lata, zanim sądy pracy ustalą, jak należy odczytywać nowe regulacje.

Reklama
Reklama

NSZZ „Solidarność" rozważa już zaskarżenie nowych przepisów do Komisji Europejskiej.

– Przykładowo w Niemczech czy Włoszech pracodawcy mogą stosować umowy na czas określony, gdy jest to uzasadnione, inaczej praca na czas określony jest możliwa przez maksymalnie 24 miesiące. W myśl nowelizacji w Polsce będzie odwrotnie. Przez pierwsze 33 miesiące pracodawca nie będzie musiał podawać powodu zatrudnienia na umowie terminowej. Dopiero później potrzebne będzie wytłumaczenie, dlaczego zastosował taką umowę – dodaje Zieleniecki.

Wciąż bez uzasadnienia

Zastrzeżenia do treści nowelizacji ma także prof. Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chodzi o to, że po zmianach pracodawca rozstający się z zatrudnionym na czas określony nadal nie będzie musiał podawać przyczyny wypowiedzenia mu umowy przed czasem. Oznacza to brak możliwości kwestionowania takiego wypowiedzenia przed sądem pracy i walki o przywrócenie do pracy czy odszkodowanie po zwolnieniu niezgodnie z prawem.

– Ta nowelizacja to ogromny postęp w stosunku do tego, co mamy obecnie – zauważa prof. Sobczyk. – Skoro jednak pracodawca nie będzie musiał uzasadniać wypowiedzenia, to te nowe 33 miesiące pracy na umowie terminowej oznaczają przedłużony okres próby.

etap legislacyjny: trafi do Sejmu

Opinia

Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej

Ta nowelizacja to nasz ogromny sukces i dotrzymanie słowa w sprawie poprawy zatrudnienia osób na umowach na czas określony. Wprowadzamy zasadę „33 i 3", co oznacza, że po zmianach dopuszczalne będzie zatrudnienie pracownika na czas określony przez maksymalnie 33 miesiące na nie więcej niż trzech kolejnych umowach o pracę. Wprowadzamy także takie same okresy wypowiedzenia jak w umowach na czas nieokreślony. Nie będzie więc już sytuacji, że kontrakty terminowe są przedłużane w nieskończoność. Nowe przepisy powinny zostać uchwalone przez parlament w ciągu najbliższych dwóch–trzech miesięcy, tak więc korzystne dla milionów pracowników zmiany już niebawem wejdą w życie.