Ostatnia deska ratunku przed strajkiem nie jest wykorzystywana. Do kolegiów arbitrażu społecznego wpływają pojedyncze sprawy. Związki zawodowe, które są uprawnione do zgłaszania do nich swoich żądań, twierdzą, że nie mają zaufania do kolegiów. Postulaty zmiany przepisów nigdy nie trafiły do Sejmu.
Pojedyncze sprawy
Kolegia arbitrażu społecznego umocowane w art. 16 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nie są obowiązkowe. To strona pracownicza, po nieudanej mediacji z pracodawcą, zamiast wszczynać akcję strajkową, może wnieść o rozstrzygnięcie sporu przez kolegium.
W zależności od zasięgu sporu jest on rozpatrywany na odpowiednim szczeblu. Gdy obejmuje jeden zakład, zajmują się nim kolegia arbitrażu społecznego przy sądach okręgowych. Sprawa konfliktu wielozakładowego trafia do Kolegium Arbitrażu Społecznego (KAS) przy Sądzie Najwyższym.
Te organy prawie jednak nie funkcjonują z powodu braku spraw. Przez ubiegłych dziesięć lat do KAS przy Sądzie Najwyższym wpłynęły jedynie cztery sprawy. Ostatnia w 2012 r.
– Trudno powiedzieć, z jakiego powodu podmiot prowadzący spór zbiorowy rzadziej korzysta z poddania go rozstrzygnięciu przez KAS. Taki stan potwierdza zauważana od pewnego czasu mała popularność procedur mediacyjnych –mówi Teresa Flemming-Kulesza, prezes SN kierująca Izbą Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, przy której działa KAS.
Także kolegia przy sądach okręgowych nie rozpatrują wielu spraw. Ministerstwo Sprawiedliwości nie dysponuje statystykami, z naszych ustaleń wynika jednak, że można je policzyć na palcach jednej ręki. W niektórych sądach ostatnie kolegium odbyło się ponad dekadę temu.
Więcej mediacji
Związkowcy mówią, że od wniesienia sprawy do kolegium odstrasza ich możliwość zastrzeżenia nieobligatoryjności werdyktu przez którąkolwiek stronę sporu.
– Wystarczy, by pracodawca zdecydował, że orzeczenie kolegium nie będzie go dotyczyło. Wtedy werdykt tego ciała nic nie wnosi, a powoduje sporą stratę czasu. Dlatego pomijamy arbitraż – mówi Paweł Śmigielski, radca prawny OPZZ.
Zdaniem związkowców jednym z głównych problemów jest skład kolegiów, do których po trzy osoby delegują obie strony sporu, a przewodniczącym jest sędzia wyznaczony przez prezesa sądu. W ich opinii podczas nowelizacji trzeba by inaczej rozłożyć akcenty.
– Naszym zdaniem należy postawić na mediacje. Ale do tego trzeba dużo dobrej woli obu stron – mówi Śmigielski.
Zmiany w rozwiązywaniu sporów zbiorowych przewidywał zbiorowy kodeks pracy, przygotowany w 2008 r. przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy. Zakładał on likwidację kolegiów arbitrażu społecznego w obecnym kształcie. Zamiast nich miał się pojawić jeden bezstronny arbiter wyznaczany wspólnie przez strony. Poddanie sporu pod arbitraż nadal byłoby dobrowolne. Nowością miało być dopuszczenie procedury arbitrażowej w każdym stadium prowadzonego sporu. Projekt tego kodeksu nigdy jednak nie został zgłoszony do prac ustawodawczych.
prof. Krzysztof ?Baran, Uniwersytet ?Jagielloński
Obecny mechanizm arbitrażu społecznego jest anachroniczny, gdyż wywodzi się z czasów gospodarki centralnie planowanej. To sprawia, że dzisiaj jest przeżytkiem. W Polsce trzeba dążyć do ukształtowania kultury koncyliacyjnego rozwiązywania sporów, znanej choćby z krajów anglosaskich. Dlatego należy iść w stronę rozjemczych modeli kończenia sporu. W przyszłych regulacjach powinno się rozszerzyć możliwości wyboru arbitra przez strony, tak by mogły zgodnie powierzyć rozwiązanie ich sporu np. ustalonej przez nich komisji czy też organowi władzy publicznej. To mogłoby zwiększyć popularność arbitrażu w naszym kraju.