Do Sądu Najwyższego trafiło pytanie prawne jednego z sądów apelacyjnych dotyczące zabezpieczenia na nieruchomości.

Spółka wystąpiła do sądu o unieważnienie umowy ustanawiającej hipotekę kaucyjną na rzecz innej firmy. W swoim powództwie powołała się na art. 189 kodeksu postępowania cywilnego.

Jej zdaniem umowa ta uprzywilejowała jednego wierzyciela kosztem innych. I prowadziła do tego, że spółka (kwestionująca umowę) nie mogła zaspokoić swoich roszczeń.

Mimo że także przysługiwała jej hipoteka ustanowiona na tej samej nieruchomości, miała ona jednak niższe pierwszeństwo. W praktyce zatem nie miała żadnych szans na odzyskanie pieniędzy. Spółka zarzucała, że hipoteka została wpisana tylko po to, by udaremnić zaspokojenie jej wierzytelności. W grę zaś wchodziły grube miliony.

Sąd okręgowy przyznał jej rację i unieważnił umowę.

Odwołanie wniosła firma, do której należała nieruchomość obciążona spornymi hipotekami.

Według niej spółka ta nie mogła żądać unieważnienia umowy z powołaniem na art. 189 kodeksu postępowania cywilnego. Przysługiwało jej bowiem inne powództwo. Miała prawo wystąpić do sądu o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym.

Tymczasem sąd apelacyjny, do którego wpłynęło odwołanie, nabrał wątpliwości natury prawnej, dotyczących art. 189. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego ustalenie istnienia (lub nieistnienia) stosunku prawnego ma taki podmiot, który wykaże, że dysponuje legitymacją czynną do wytoczenia takiego powództwa. Legitymacja ta przysługuje mu, jeżeli ma interes prawny.

Sąd zastanawia się, czy w tej konkretnej sprawie ustalone fakty wystarczą, by spółka mogła domagać się unieważnienia umowy czy nie, a więc – czy ma legitymację czynną.