Rozporządzenie Rady Ministrów z 10 września 1996 r. (DzU nr 114, poz. 545 ze zm.) dzieli prace na te, które są zabronione wszystkim kobietom oraz na takie, których nie mogą wykonywać w okresie ciąży lub karmienia piersią. Zakaz ma charakter bezwzględny. Kobieta nie może realizować zadań wymienionych w przepisach, nawet za swoją zgodą. Gdy podwładna zajdzie w ciążę, szef musi przenieść ją do innej dozwolonej pracy, jeżeli poprzednie zajęcie oznaczałoby wykonywanie czynności wzbronionych w okresie oczekiwania na dziecko. Pracodawca, który nie dysponuje takimi możliwościami organizacyjnymi, jest zmuszony zwolnić kobietę z obowiązku wykonywania pracy. Pracownica zachowa jednak prawo do wynagrodzenia. Jeśli szef nie dostosuje się do zakazów wynikających z rozporządzenia, grozi mu wysoka grzywna – nawet do 30 tys. zł.
Przewidziane rozwiązanie wydaje się kompleksowe i zapewnia odpowiedni poziom ochrony zdrowia przyszłych matek (i ich potomstwa). Problem w tym, że nie wszystkie prace objęte tą listą powinny się na niej znajdować. W szczególności chodzi o zakaz wykonywania pracy przy obsłudze monitorów ekranowych. Kobiety w ciąży nie mogą być zatrudnione przy takich czynnościach dłużej niż 4 godziny na dobę. To absurdalne rozwiązanie – zarówno dla małych, jak i dużych firm. Dla tych pierwszych uciążliwa jest konieczność znalezienia podwładnej innego zajęcia. Zdecydowanie zniechęcającą perspektywą jest też wizja zwolnienia ze świadczenia pracy przy jednoczesnym obowiązku wypłacania wynagrodzenia. To jednak, co dla małego przedsiębiorcy jest poważną niedogodnością, dla dużej firmy oznaczałoby paraliż organizacyjny. Obsługa komputera jest dziś nieodzowna niemal w każdej branży, przy każdym typie prac biurowych – w pracowniach projektowych, firmach outsourcingowych, kancelariach prawnych czy też, co oczywiste, w przedsiębiorstwach IT. Zakaz ten ogranicza konkurencyjność pań przy poszukiwaniu pracy. Realia rynkowe bywają jednak inne, a wymóg prawny istnieje, lecz tylko na papierze.
Oczywiście sam fakt, że przepisu nie stosuje się w praktyce, nie jest wystarczającym argumentem, aby go uchylić. Są jednak też inne powody. Rozporządzenie z wykazem prac wzbronionych nie było nowelizowane od 2002 r. W tym czasie dokonał się ogromny postęp technologiczny. Do powszechnego użytku weszły monitory z płaskim ekranem – zarówno plazmowe, jak i ciekłokrystaliczne (LCD). Zapewniają one znacznie lepszą jakość obrazu, w dużym stopniu eliminują zjawisko migotania, a przez to są mniej uciążliwe dla oczu. Emitują też do otoczenia mniej ciepła niż „pudłowe" monitory starej daty. Badania naukowe dowiodły, że emisja elektromagnetyczna oraz wszelkiego rodzaju promieniowania nie stanowią przy monitorach ekranowych zagrożenia dla człowieka.
Należy zresztą pamiętać, że bezpieczeństwo pracy w środowisku komputerowym wyczerpująco reguluje też inny akt prawny – rozporządzenie ministra pracy i polityki socjalnej z 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (DzU nr 148, poz. 973). Przewidziane tam wymogi zapewniają każdemu etatowcowi zachowanie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa przy wykonywaniu zadań na stanowiskach komputerowych. Ograniczanie kobiet w ciąży przy pracy z monitorami ekranowymi może być więc wyrazem nadopiekuńczości państwa. Troskliwość ustawodawcy nie ma – w mojej ocenie – racjonalnych podstaw, a wbrew jego intencjom może przyczyniać się (choćby pośrednio) do nierównego traktowania kobiet przy zatrudnieniu.
dr Patrycja Zawirska radca prawny kierujący Zespołem Prawa Pracy w K&L Gates Jamka sp.k.