Orzekł tak wczoraj Sąd Najwyższy, który zajmował się sporem między przedsiębiorcą budowlanym i oddziałem ZUS we Włocławku (sygnatura akt: II UK 204/13).

Przedsiębiorca w latach 2007–2009 wysyłał swoich pracowników na budowy w Belgii. Występował w tym czasie do ZUS o wydanie zaświadczenia E101 (obecnie A1), potwierdzającego, że w Polsce należy odprowadzić składki od ich wynagrodzeń. Zakład wystawił zaświadczenie, ale zażądał dodatkowych składek. Firma potrącała składki do ZUS od minimalnych wynagrodzeń, a resztę płaciła jako diety za podróże służbowe, od których nie trzeba odprowadzać składek. Zakład uznał, że delegowanie na wiele miesięcy za granicę to nie podróż służbowa, która ma incydentalny i krótkotrwały charakter. Zażądał więc składek od przeciętnego wynagrodzenia. Gdy sprawa trafiła do sądu, ten uznał rację ZUS.

Dopiero SN uwzględnił skargę kasacyjną przedsiębiorcy. W wyroku z 14 listopada sędziowie dopatrzyli się, że ZUS przyjął złą procedurę wyliczania składek od pensji pracowników.

– Przepisy rozporządzenia z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalno-rentowe nie dają podstaw do podwyższania podstawy wyliczenia składek – stwierdziła Jolanta Strusińska-Żukowska, sędzia SN, w uzasadnieniu wyroku. Dodała, że zgodnie z § 2 ust. 1 pkt 16 ZUS powinien najpierw ustalić wysokość przychodu takiego pracownika, a później potrącić z niego kwotę odpowiadającą wysokości diet za podróże służbowe, nie więcej jednak niż do wysokości przeciętnego wynagrodzenia.

– Wszystko wskazuje na to, że oddział ZUS chciał sobie ułatwić zadanie i bez ustalania rzeczywistych zarobków pracowników oraz możliwych kwot potrąceń brał do obliczenia składek przeciętne wynagrodzenie, nie zważając na to, czy faktyczny przychód pracowników jest od niego wyższy czy niższy – mówi Beata Pawłowska, ekspert Izby Pracodawców Polskich.

W finale pracodawcy i tak będą teraz płacili składki od przeciętnych wynagrodzeń, bez względu na rzeczywiste zarobki pracownika. Z tych przychodów trzeba bowiem potrącić kwoty odpowiadające wysokością dietom zagranicznym, a te są dość duże i np. w wypadku osób delegowanych do Niemiec wynoszą 49 euro dziennie i ok 1,5 tys. euro miesięcznie.

– Wyrok ten będzie miał duże znaczenie, gdy pracownik w danym miesiącu nie osiągnął przychodu w wysokości przeciętnego wynagrodzenia – dodaje Pawłowska. Dotychczas ZUS w takich wypadkach sztucznie podwyższał podstawę do wyliczenia składek.