Przeczy temu jej kodeksowa definicja. Tak uważa resort pracy, wyjaśniając w uzupełniającym stanowisku zjawisko tzw. czarnych godzin lub niedogodzin. Są to przekroczenia czasu pracy w okresach, których nie da się przypisać do żadnej z dób pracowniczych.

O co chodzi

Pisaliśmy o tym w „Prawie i Praktyce" z 22 sierpnia i 30 września br. Co do zasady w kolejnym dniu pracownik powinien rozpoczynać zadania o tej samej porze lub później niż w poprzedniej dobie. To sytuacja idealna. Gdy jest zachowana, nie dochodzi do naruszeń polegających na planowaniu nadgodzin. Często jednak nie da rady tego uniknąć u zatrudnionych na zmiany, szczególnie gdy przejście na inną szychtę odbywa się w ciągu tygodnia, a nie przy okazji odpoczynku tygodniowego. Będzie tak miał pracownik, który w kolejnych dniach przechodził stopniowo na późniejsze zmiany.

Przykład

W poniedziałek pan Jan pracował od 6 do 14, we wtorek od 14 do 22, w środę przyszedł do firmy na 22 i był w niej do 6. Taki plan zajęć powoduje, że jego doba poniedziałkowa trwa od 6 w poniedziałek do 6 we wtorek. Zaplanowanie pracy we wtorek na drugiej zmianie oznacza, że wtorkowa doba pracownicza pana Jana rozpoczyna się dopiero o 14 w tym dniu i trwa do 14 w środę. Z kolei jeśli przyjdzie w środę na trzecią zmianę, ta doba będzie obejmować 24 kolejne godziny od 22 w środę do 22 w czwartek. W efekcie godzin między 6 a 14 we wtorek oraz od 14 do 22 w środę nie wlicza się do żadnej z dób pracowniczych, i stanowią one tzw. czarne dziury.

Jak zakwalifikować okresy dodatkowej pracy przypadającej w czasie czarnych dziur i jak za nią zapłacić? To właśnie stanowi dla pracodawców największy problem. Czy uznać to za nadgodziny dobowe czy tygodniowe? Z jakich przepisów korzystać przy przypisywaniu tego czasu? Wielu ekspertów uważa, że takie luki dobowe należy zakwalifikować jako nadgodziny tygodniowe.

Spytany o to resort pracy wyjaśnił 13 września 2013 r., że skoro pracy, która nie przypada w jednej dobie pracowniczej lub występuje między dobami, nie można zakwalifikować jako dobowej nadliczbowej, to jest przekroczeniem przeciętnej tygodniowej normy czasu pracy. To zaś oznacza, że za każdą godzinę takich zadań podwładnemu należy się, oprócz normalnego wynagrodzenia, dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Wynika tak z art. 1511 § 1 k.p. (stanowisko MPiPS, http://prawo.rp.pl/artykul/1051787.html).

Wyzysk w świetle prawa

Pojawiły się jednak wątpliwości, czy nie spowoduje to „legalnego" eksploatowania pracowników, choć jednocześnie teoretycznie zachowają należne okresy odpoczynków dobowych i tygodniowych >patrz polemika. Pracodawca byłby bowiem obciążony jedynie finansowymi skutkami polecenia zadań w tzw. czarnych dziurach. W skrajnym wypadku mógłby nawet powierzyć pracownikowi niemal dowolną liczbę godzin pracy w takich okresach. Resort pracy w stanowisku z 8 października >patrz ramka uznał jednak, że nie ma takiego niebezpieczeństwa. Podtrzymał też swoje wrześniowe wyjaśnienia na temat niedogodzin.

Wskazał też, że nie wolno przyjąć, że godziny pracy wykonywanej między kolejnymi dobami na polecenie szefa modyfikują rozkład czasu pracy pracownika (jego harmonogram) i rozpoczynają bieg „zmienionej" doby pracowniczej.

Jednocześnie Departament Prawa Pracy MPiPS zwrócił uwagę na to, że firmie nie wolno planować polecania pracy w godzinach nadliczbowych. Ponadto szef musi organizować pracę w sposób zapewniający bezpieczne i higieniczne warunki pracy.

STANOWISKO DEPARTAMENTU PRAWA PRACY MINISTERSTWA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ Z 8 PAŹDZIERNIKA 2013 R. W SPRAWIE TZW. CZARNYCH DZIUR (UZUPEŁNIAJĄCE)

Departament Prawa Pracy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie tzw. czarnych dziur z 13 września 2013 r. Dodatkowo Departament wyjaśnia, że nie jest możliwe przyjęcie zasad rozliczania godzin pracy wykonywanej między kolejnymi dobami, które zostały przedstawione w załączonym materiale. Polecanie pracy w godzinach nadliczbowych nie podlega bowiem planowaniu i może mieć miejsce jedynie w razie wystąpienia okoliczności wymienionych w art. 151 § 1 pkt 1 i 2 k.p. Ponadto przyjęcie, że godziny pracy wykonywanej między kolejnymi dobami na polecenie pracodawcy miałyby modyfikować rozkład czasu pracy pracownika (jego harmonogram) i rozpoczynać bieg „zmienionej" doby pracowniczej – nie jest możliwe także ze względu na definicję doby przyjętej do celów rozliczenia czasu pracy. Zgodnie bowiem z art. 128 § 3 pkt 1 k.p., do celów rozliczenia czasu pracy pracownika, przez dobę należy rozumieć 24 kolejne godziny, poczynając od godziny, w której pracownik rozpoczyna pracę zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy. Systemowa wykładnia przepisów kodeksu pracy dotyczących czasu pracy zakłada określoną sekwencję zdarzeń. Jest to obowiązek pracodawcy sporządzenia dla każdego pracownika rozkładu czasu pracy na co najmniej miesiąc, wykonywanie przez pracownika pracy zgodnie z rozkładem czasu pracy, możliwość polecania podwładnemu pracy poza godzinami pracy przyjętymi w rozkładzie czasu pracy, co oznacza polecanie pracy w godzinach nadliczbowych oraz rozliczenie czasu pracy pracownika. Oznacza to m.in. konieczność zrekompensowania pracy wykonywanej w godzinach nadliczbowych. Niezależnie od tego należy dodać, że pracodawca ma obowiązek organizować pracę w sposób zapewniający bezpieczne i higieniczne warunki pracy. Zgodnie z art. 283 § 1 k.p. – kto będąc odpowiedzialnym za stan bezpieczeństwa i higieny pracy albo kierując pracownikami lub innymi osobami, nie przestrzega przepisów lub zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, popełnia wykroczenie przeciwko prawom pracownika zagrożone grzywną od 1 tys. do 30 tys. zł.

Stanowisko MPiPS publikujemy na stronie http://prawo.rp.pl/artykul/1055259.html