W tej sytuacji pracownik może odmówić wykonania polecenia. Przede wszystkim kierując samochodem bez wymaganych dokumentów, popełnia wykroczenie. Ponadto, gdyby doszło do szkody, a pojazd byłby nieubezpieczony, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który szkodę naprawiłby, mógłby się domagać zwrotu również od pracownika.

W zgodzie z prawem i angażem

Pracownik powinien przeanalizować treść polecenia pracodawcy pod kątem zgodności z prawem lub łączącą strony umową o pracę (art. 100 § 1 k.p.). Może bowiem odmówić wykonania dyspozycji szefa, jeżeli nie dotyczy ona obowiązków służbowych (np. szef żąda, aby po pracy pomagać w budowie jego domu), jest sprzeczna z przepisami (np. żądanie przenoszenia rzeczy o wadze przekraczającej dopuszczalne normy) lub z umową o pracę (np. księgowa ma umyć okna w biurze). Tym bardziej uzasadniona jest odmowa, kiedy pracownik naraża się na odpowiedzialność wykroczeniową albo odszkodowawczą.

Do wglądu

Zgodnie z art. 38 ustawy z 20 czerwca 1997 r. prawo o ruchu drogowym (tekst jedn. DzU z 2012 r., poz. 1137 ze zm.) kierujący pojazdem musi mieć przy sobie i okazywać na żądanie uprawnionego organu wymagany dla danego rodzaju pojazdu lub kierującego dokument:

Na podstawie art. 95 kodeksu wykroczeń kto prowadzi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu pojazd, nie mając przy sobie wymaganych dokumentów, podlega karze grzywny do 250 zł albo nagany.

Pracownikowi wolno więc odmówić wykonania polecenia, które mogłoby go narazić na odpowiedzialność za wykroczenie. Sprawcą czynu zabronionego określonego w art. 95 k.w. jest wyłącznie kierujący. Podwładnemu nie pomoże więc tłumaczenie, że zlecono mu wyjazd bez dokumentów.

W znacznie trudniejszej sytuacji znajdzie się ten zatrudniony, który spowoduje wypadek autem, a nie ma OC. Rzecz jasna, nie chodzi tu o brak dokumentów w czasie zdarzenia. Dlatego podejmując się kierowania pojazdem służbowym, pracownik powinien dbać o posiadanie polisy ubezpieczeniowej, ale też weryfikować jej ważność.

Przykład

Pan Jan jest przedstawicielem handlowym. 11 lutego 2011 r. spowodował wypadek, kierując autem służbowym. Okazało się też, że pojazd nie miał wykupionego OC, gdyż pracodawca o tym zapomniał. Poszkodowany w kolizji wystąpił do UFG o 100 tys. zł zadośćuczynienia, 50 tys. zł odszkodowania oraz 100 tys. zł tytułem utraconych zarobków.

Na mocy art. 98 ust. 1 pkt 3 lit. a ustawy z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (tekst jedn. DzU z 2013 r., poz. 1392, dalej ustawa) UFG zaspokaja roszczenia z tytułu ubezpieczeń obowiązkowych na osobie, w mieniu, w mieniu i na osobie, gdy posiadacz zidentyfikowanego pojazdu mechanicznego, którego ruchem szkodę tę wyrządzono, nie był ubezpieczony obowiązkowym OC.

Solidarna odpowiedzialność

Najistotniejsze jest jednak to, że z chwilą wypłaty przez UFG odszkodowania sprawca szkody i osoba, która nie wykupiła obowiązkowej polisy OC, musi zwrócić Funduszowi spełnione świadczenia i poniesione koszty (art. 110 ust. 1 ustawy).

W konsekwencji także pracownik musi liczyć się z obciążeniem za wypadek. Odpowiedzialność z ustawy ubezpieczeniowej ma bowiem charakter solidarny. Ponadto regulacja ta stanowi lex specialis wobec zasadniczych reżimów odpowiedzialności. Dlatego nie stosuje się tu ogólnej zasady obciążenia. Zgodnie z nią jeśli pracownik wyrządzi przy wykonywaniu obowiązków służbowych szkodę osobie trzeciej, naprawia ją wyłącznie pracodawca.

Prawdopodobnie w pierwszej kolejności Fundusz dochodziłby należności regresowych od pracodawcy, choć nie ma takiego obowiązku. Może się też zdarzyć, że szef nie będzie miał pieniędzy na rekompensatę wypłaconego odszkodowania. Wtedy znaczne konsekwencje finansowe poniesie pracownik.

WNIOSEK

Sprawdzenie przez pracownika, czy służbowe auto ma ważne OC, to prosta czynność, a pozwoli uniknąć wielu problemów.

Zwolnienie wykluczone

Niewykonanie polecenia pracodawcy z reguły wiąże się z rozwiązaniem angażu za wypowiedzeniem, zaś w skrajnych przypadkach może zakończyć się zwolnieniem dyscyplinarnym.

Nie dotyczy to jednak sytuacji, gdy pracownik wykonując polecenie przełożonego, narażałby się na odpowiedzialność karną, wykroczeniową lub cywilną.