W tym roku wigilia i sylwester przypadają w poniedziałek. Ponieważ nie są to dni ustawowo wolne od pracy, nie ma innego wyjścia jak stawić się w zakładzie i pracować lub wziąć wolne i świętować. Wielu szefów informuje załogę o zamknięciu firmy w tych dniach i zobowiązuje do realizacji obowiązków w innym wyznaczonym terminie. Aby nie przekroczyć dobowego i tygodniowego wymiaru czasu pracy, najczęściej są to soboty.

Choć zazwyczaj podwładni nie są z tego zadowoleni, nie mają innego wyjścia – wykonują polecenie przełożonego i stawiają się w zakładzie. W przeciwnym razie rażąco naruszą swój podstawowy obowiązek, jakim jest podporządkowanie się decyzjom szefa (art. 100 § 1 kodeksu pracy). Nic takiego się nie zdarzy, jeśli wezmą na te dni wolne, np. urlop wypoczynkowy.

Gratis mile widziany

Sytuacja komplikuje się, gdy zwierzchnik planuje zamknąć przedsiębiorstwo, ale nie chce odpracowania świąt. Najlepszym sposobem byłoby zwolnienie załogi ze świadczenia zadań z zachowaniem prawa do wynagrodzenia.

Wprawdzie najczęściej takie rozwiązanie stosuje się przy wypowiadaniu umów o pracę, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak postąpić w innych okolicznościach. Wszyscy będą zadowoleni. Szef wstrzyma działalność firmy, a zatrudnieni dostaną gratisowe dni.

Co jednak stanie się wtedy, kiedy przełożony nie będzie tak łaskawy i zaproponuje, aby podwładni wzięli na ten czas urlop wypoczynkowy? Jeśli się zgodzą, wszystko będzie w porządku. Jeśli jednak nie chcieliby tracić uprawnień do wypoczynku, zwierzchnik miałby problem. Co do zasady nie może bowiem zmusić zatrudnionych, aby skorzystali z urlopu w dogodnej dla niego chwili.

Wprawdzie istnieją wyjątki, kiedy szef zobowiązuje do wybrania wypoczynku w okresie wymówienia (art. 167

1

k.p.) i zaległego urlopu (art. 168 k.p.), który nie został wykorzystany do 30 września następnego roku kalendarzowego

(por. wyroki SN z: 26 kwietnia 2011 r., II PK 302/10 i 24 stycznia 2006 r., I PK 124/05),

ale kumulacja tych wszystkich okoliczności należy do rzadkości.

Przykład

Pan Bartłomiej, właściciel firmy budowlanej, chciał spędzić sylwestra za granicą. Postanowił zamknąć przedsiębiorstwo i zwolnić personel ze świadczenia pracy. Początkowo myślał o odpracowaniu wolnego.

Ostatecznie jednak uznał to za bezcelowe, gdyż pod koniec roku miał niewiele zleceń i na jednodniowym wstrzymaniu działalności nic nie tracił. Dzięki temu podwładni nie pracowali, zaoszczędzili na urlopie i mogli przygotować się do świętowania Nowego Roku.

Nic na siłę

Zatrudnieni nie powinni się obawiać skutków, gdy nie spełnią żadania szefa i nie wezmą wolnego. Nie mogą spotkać ich za to nieprzyjemności, w tym utrata etatu w trybie natychmiastowym. Dotyczy to nie tylko urlopu wypoczynkowego, ale również bezpłatnego. Tu przepisy są bardziej restrykcyjne i nie przewidują odstępstw (art. 174 § 1 k.p.).

W każdym wypadku potrzebna jest zgoda podwładnych, więc przełożony może co najwyżej wyjść z taką inicjatywą i liczyć na przychylność załogi. W przeciwnym razie jednostronna decyzja byłaby bezskuteczna (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 21 listopada 1996 r., III AUr 34/96).

Takie wolne wiąże się nie tylko z utratą wynagrodzenia, na co wskazuje sama nazwa tej instytucji, ale i ze skróceniem stażu pracy (art. 174 § 2 k.p.). Trudno więc się spodziewać, aby zatrudnieni świadomie i dobrowolnie przystali na takie rozwiązanie, które jest dla nich rażąco niekorzystne finansowo, socjalnie czy emerytalnie.

Jeśli zatem zwierzchnik nie chce, aby firma działała w czasie świąt, nie przewidując odrobienia tej absencji, to wszelkie płynące z tego skutki powinien wziąć na siebie. Przerzucanie ich na załogę jest niedopuszczalne i przeczy istocie stosunku pracy.

Przykład

Pani Barbara była asystentką w firmie konsultingowej. Kiedy pracodawca poinformował o wolnej wigilii, liczyła na odpracowanie tego dnia w jedną z poprzedzających sobót. Tymczasem szef zażądał, aby wzięła wtedy urlop wypoczynkowy, a jeśli już go wykorzystała, to bezpłatny.

Pracownica nie miała już wolnego i nie chciała tracić wynagrodzenia, które i tak było niskie. Dlatego odmówiła, za co zwolniono ją dyscyplinarnie. Bezzasadnie, gdyż polecenie przełożonego było sprzeczne z przepisami i niewiążące.

Lepiej bez przerw

Taka sytuacja może dotyczyć nie tylko 24 i 31 grudnia, ale także dni, które przypadają przed lub po 1 stycznia, 15 sierpnia czy 11 listopada.

Zdarza się, że dzięki ułożeniu świąt w kalendarzu nie pracujemy we wtorek lub czwartek i od weekendu dzieli tylko poniedziałek lub piątek.

Zarówno dla przełożonych, jak i podwładnych lepiej wstrzymać działalność firmy na cztery dni, niż wykonywać zadania z przerwami. Robi tak wielu pracodawców, wskazując załodze termin odpracowania ekstrawolnego.