Dane, jakie uzyskaliśmy z resortu sprawiedliwości, są alarmujące. Z naszych szacunków wynika, że w tym roku do sądów pracy napłynie nawet o 20 proc. więcej spraw niż w 2011 r. Statystyki mówią, że w podobnym tempie rośnie liczba spraw, w których pracownik musi czekać nawet kilka lat na rozstrzygnięcie sporu o wypłatę wynagrodzenia czy przywrócenie do pracy po bezprawnym zwolnieniu.
– Proces trwający dłużej niż pół roku jest bardzo niekorzystny dla pracownika, który stracił zatrudnienie. Wiele osób, zanim zostanie przywróconych do pracy, musi sobie znaleźć nowy etat, inaczej zostanie bez środków do życia – mówi radca prawny Dawid Zdebiak. – Tymczasem w niektórych sądach pracy pół roku trzeba czekać na pierwszą rozprawę – wskazuje.
Długotrwałe postępowanie przed sądem jest także niekorzystne dla pracodawców. Po kilku latach procesu do wypłacanego świadczenia muszą doliczyć odsetki.
– To są skutki przeprowadzonej przez ministra sprawiedliwości likwidacji kilkudziesięciu wydziałów pracy w najmniejszych sądach – mówi Andrzej Radzikowski z OPZZ.
Taką diagnozę potwierdza Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. – Kilka lat temu spadła liczba pozwów napływających do sądów pracy, stąd też decyzja ministra o likwidacji mniejszych wydziałów. Teraz, w związku z kryzysem, nadmiar spraw napływających do pozostałych sądów uniemożliwia sprawne ich rozpatrywanie.
Ministerstwo Sprawiedliwości stoi na stanowisku, że po ostatniej zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych nie może już decydować o strukturze sądów rejonowych i okręgowych, które w tym zakresie podlegają teraz prezesom sądów apelacyjnych.
– Jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma, trzeba będzie wzmocnić już istniejące wydziały pracy. Nie mamy jednak pieniędzy na nowe etaty – tłumaczy sędzia Krzysztof Józefowicz, prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. – W ostatnich latach rośnie liczba pozwów napływających do wszystkich wydziałów. Pozostaje nam więc tylko usprawnienie pracy sędziów.
– Jest prosty sposób na znalezienie pieniędzy – odpowiada mec. Zdebiak. – Sądy wydają majątek na tradycyjną korespondencję z pełnomocnikami stron, a wystarczyłby e-mail.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl