Telepracownicy stanowią w Polsce jedynie 2 proc. zatrudnionych, ale ich liczba będzie wzrastać. – Telepraca jest wciąż niedoceniana, ale rozwój informatyki jej sprzyja – powiedziała na piątkowej konferencji Bożena Lubińska-Kacprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Według badań PARP zainteresowanie tą formą zatrudnienia wzrasta, choć nie wszyscy mogą pracować w domu. – Aby zostać telepracownikiem, trzeba być objętym zadaniowym systemem czasu pracy. Efekty pracy powinny być dostarczane do pracodawcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej – wyjaśnił Przemysław Ciszek, prawnik z C&C Chakowki & Ciszek.

Telepracownikiem nie może być więc na przykład rzemieślnik. Nie zostanie nim także osoba, która sporadycznie wykonuje swoje pracownicze obowiązki w domu.

– Największą przeszkodą w świadczeniu telepracy nie jest jednak prawo, ale mentalność – zauważyła Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan. Ankietowani przez PARP pracownicy obawiają się braku kontaktów międzyludzkich i większej odpowiedzialności za efekty swojej pracy. Doskwierałby im także brak możliwości natychmiastowej konsultacji z przełożonym. Mieliby też problemy ze zmobilizowaniem się do pracy i odkładaliby ją na ostatnią chwilę.

Część potencjalnych telepracowników uważa także, że praca w domu pozbawia pracowniczych przywilejów. Nic bardziej mylnego. Telepracownicy mają takie same prawa i obowiązki jak osoby pracujące w trybie stacjonarnym.