Na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji można zakazać używania konkurencyjnej firmie używania domeny internetowej. Nie ma znaczenia, że ustawa nie przewiduje takiego internetowego deliktu.

To sedno wyroku Sądu Najwyższego z 9 grudnia 2011 r. (sygn. III CSK 120/11) , precedensowego dla wykorzystywania Internetu w biznesie.

Nawet listonosz ich mylił

Firma MEDianus z Krakowa działa od 2003 r. m.in. w branży reklamowej (ale też handlowej). Sześć lat później mająca siedzibę w bliskim sąsiedztwie firma Medianus Agencja Reklamowa, też sp. z o.o., działająca tylko w reklamie (branże technologiczna i informatyczna), zmieniła nazwę, jak widać na podobną do nazwy powódki.

– Tak się składa, że obie firmy korzystają z usług tego samego banku, kilka razy więc listonosz przeniósł ich korespondencję do mojego klienta, mylono też rachunki za hotel – przekonywał Rafał Szczęsny, pełnomocnik powódki.

Sąd okręgowy nie dopatrzył się naruszenia zasad konkurencji, a w uzasadnieniu wskazał, że pozwana, jako zarejestrowana spółka, może wykorzystywać element jej nazwy w obrocie gospodarczym, w tym także w Internecie.

Sąd Apelacyjny zakazał natomiast pozwanej używania słowa „Medianus" zarówno w nazwie spółki, jak i adresach internetowych (domenie, adresie e-mailowym) i nakazał przeprosiny w prasie. Kierował się tzw. prawem pierwszeństwa: wcześniejszego używania spornego oznaczenia.

Jako podstawę prawną sąd wskazał art. 5 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, który stanowi, że czynem nieuczciwej konkurencji jest takie oznaczenie przedsiębiorstwa, które może wprowadzić klientów w błąd co do jego tożsamości przez używanie firmy, nazwy (ale także godła, skrótu literowego lub innego symbolu) wcześniej używanego zgodnie z prawem do oznaczenia innego przedsiębiorstwa.

Sąd lukę wypełni

I ten wyrok pozwana spółka zwalczała przed Sądem Najwyższym, zwłaszcza w części dotyczącej domeny. SN utrzymał jednak zakaz, ale rozszerzył podstawę prawną dla zastosowanych rygorów o ogólną klauzulę z art. 3 ust. 1 ustawy, który mówi, że czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża interesowi innego przedsiębiorcy lub klienta bądź narusza go. I to jest nowość tego wyroku.

– Ona nie tylko definiuje i precyzuje delikt nieuczciwej konkurencji, ale może być samodzielną podstawą prawną oceny nienazwanych naruszeń (deliktów) takich jak ten z domeną – powiedział sędzia Roman Dziczek. – Przepis ten może być zastosowany wszędzie tam, gdzie dochodzi do zagrożenia lub naruszenia interesów innego przedsiębiorcy. Nie ma zaś wątpliwości, że domena zawierająca to samo kluczowe słowo mogła mylić klientów co do tego, z którym przedsiębiorcą mają do czynienia.

Wyrok SN jest ostateczny.


Ireneusz Matusiak - prezes Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych

To dobre orzeczenie i bardzo aktualne. Pokazuje też, że SN orientuje się w tej obcej nadal dla wielu sądów tematyce. Jedna trzecia sporów, które rozstrzygamy w naszym sądzie polubownym, dotyczy właśnie tego rodzaju naruszeń zasad uczciwej konkurencji. Najprostszą bowiem drogą do zaistnienia przez nową firmę w Internecie jest wykorzystanie czyjejś popularnej nazwy lub znaku towarowego w nazwie domeny. Tak samo jak w wypadku klasycznych naruszeń arbitrzy badają, czy nie naruszono bezwzględnego prawa powoda, np. nazwy przedsiębiorstwa, znaku towarowego, dóbr osobistych czy praw autorskich, dlatego naruszenia na polu Internetu są zbliżone do tych klasycznych.