Najwięcej nieściągalnych wierzytelności jest w branżach najbardziej narażonych na bankructwa, czyli m.in. budowlanej, metalowej, handlu hurtowym, zwłaszcza RTV AGD. Głównie upadają małe i średnie firmy działające w formie spółek prawa handlowego.

W ujęciu księgowym nieściągalna wierzytelność nie przedstawia wartości i należy utworzyć rezerwę równą jej wysokości. Z podatkowego punktu widzenia wierzytelność nieściągalną wlicza się w koszty uzyskania przychodów. Trzeba ją jednak poświadczyć, np. uzyskując postanowienie komornika o nieskutecznej egzekucji.

– Wyłącznie urzędowy dokument stwierdzający niewypłacalność dłużnika pozwala firmie na zaliczenie danej wierzytelności w koszty uzyskania przychodu i daje szansę na choćby częściowe odzyskanie należności. Takimi dokumentami są m.in.: postanowienie komornika o bezskuteczności egzekucji czy postanowienie sądu o zakończeniu upadłości – wyjaśnia Joanna Syzdół, dyrektor Biura Windykacji Coface Poland. – Aby uzyskać takie dokumenty, należy skierować pozew do sądu, a następnie oddać sprawę do komornika lub doprowadzić do ogłoszenia upadłości dłużnika, ewentualnie zgłosić swoją należność do rozpoczętej już procedury upadłościowej.

Jeszcze inaczej nieściągalność wierzytelności rozumiana jest z perspektywy działań windykacyjnych.

– O nieściągalności można mówić np. wtedy, gdy zostaną wyczerpane procedury dochodzenia należności, dłużnik nie ma żadnego majątku, nie można odnaleźć zadłużonej osoby czy też – jeśli jest to osoba prawna – wykreślić jej z KRS, tłumaczy Krzysztof Matela, prezes spółki EGB Investments. – Uznanie wierzytelności za nieściągalną nie wyklucza jednak wznowienia windykacji po upływie pewnego czasu.

Grzegorz Hylewicz dzieli złe długi na kilka grup. Część z nich jest ujawniana w procesie postępowań upadłościowych, które kończą się likwidacją zadłużonego przedsiębiorstwa.

– Są to długi w żaden sposób niezabezpieczone. Nierzadko sięgają kilku-, a nawet kilkudziesięciu milionów złotych. W takiej sytuacji podczas postępowania upadłościowego najpierw swoje roszczenia zaspokajają uprzywilejowane instytucje, np. banki, potem pracownicy, a dopiero później pozostali wierzyciele, dla których zwykle niewiele zostaje – mówi Grzegorz Hylewicz, zastępca dyrektora działu windykacji w firmie Euler Hermes.

Złe długi powstają również w czasie postępowań upadłościowych z opcją układową, kiedy to dłużnik porozumiewa się z dostawcami i wierzycielami, negocjuje obniżenie długu i rozłożenie spłaty.

– Redukcja długu może być znaczna. Wierzyciel ostatecznie może odzyskać np. 10 proc. swoich należności – twierdzi Grzegorz Hylewicz. – Częściej dochodzi jednak do upadłości z opcją układową niż likwidacji.

655 firm

zbankrutowało w 2010 r., w tym 147 działających w branży handlowej

Z badań Coface Poland wynika, że w minionym roku wzrósł odsetek postępowań upadłościowych z możliwością zawarcia układu. W latach 2008 – 2009 wynosił 15 proc., w 2010 r. – niemal 18 proc.

Złe długi mogą też być rezultatem oszustwa czy wyłudzenia. – Wyspecjalizowane grupy przestępcze zakładają firmy, wyłudzają towar, a potem szybko firmy te likwidują. Przed takimi podmiotami można się zabezpieczyć, sprawdzając ich historię w wywiadowni gospodarczej – zapewnia Grzegorz Hylewicz.

Aby ograniczyć powstawanie trudnych do ściągnięcia długów, trzeba jak najwięcej wiedzieć o partnerach handlowych i weryfikować ich kondycję. Warto też w umowie umieścić zapisy zabezpieczające wykonanie zobowiązań. Inne formy zabezpieczeń to weksel, gwarancja bankowa, oświadczenie kontrahenta o dobrowolnym poddaniu się egzekucji w trybie art. 777 k.p.c. itd.

Potencjalny wierzyciel powinien również na bieżąco monitorować spływ należności i szybko reagować w razie opóźnień. Szanse na odzyskanie należności zwiększa wczesne rozpoczęcie działań windykacyjnych przez własny dział windykacji lub zewnętrzną firmę.

– Gdy zawodzi windykacja polubowna, tylko droga sądowa pozwoli wierzycielowi na odzyskanie chociaż części zaległych należności. Nie należy unikać tego rozwiązania choćby dlatego, żeby dłużnik nie czuł się bezkarny. Poza tym nieskierowanie sprawy do sądu oznacza, że po upływie dwuletniego okresu przedawnienia bądź roku w usługach transportowych bezpowrotnie utracimy możliwość odzyskania pieniędzy – mówi Joanna Syzdół. A w straconą należność trzeba dodatkowo zainwestować czasem nawet do 5 proc. wartości długu.

Zdaniem Krzysztofa Mateli powstawanie wierzytelności jest pochodną stylu prowadzenia firmy. Ważne jest bowiem to, jakie sposoby rozliczeń z klientami zostaną ustalone. Jeśli przedsiębiorca udziela kredytu kupieckiego, w razie długich opóźnień w zapłacie musi być gotowy do podjęcia szybkich i zdecydowanych działań.

– Wczesna reakcja na zaburzenia rytmu płatności przyczynia się do ograniczenia niespłacanych należności do akceptowanego lub nawet zerowego poziomu. Brak aktywności w tym zakresie powoduje natomiast nawarstwianie się zaległości i prowadzi do zatorów płatniczych – tłumaczy Krzysztof Matela.

W przypadku spółek prawa handlowego można próbować odzyskać należność bezpośrednio z majątku członków zarządu w procesie cywilnym.

Trzeba jednak wykazać, że ze strony członków zarządu doszło do zaniedbań, np. nie złożyli wniosku o ogłoszenie upadłości, kiedy spółka była niewypłacalna.

– Osobistą odpowiedzialność członków zarządu za zobowiązania zaciągnięte przez zarządzane przez nich spółki z o.o. określa kodeks spółek handlowych. Zgodnie z przepisami, jeśli egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna, członkowie zarządu solidarnie odpowiadają za jej zobowiązania. Wierzyciel, chcąc dochodzić swoich roszczeń od członków zarządu, najpierw powinien uzyskać wyrok zasądzający należność od spółki. Członek zarządu spółki z o.o. nie może się skutecznie uwolnić od odpowiedzialności, dowodząc, że jego udział we władzach spółki był formalny, że nie interesował się on działalnością zarządu i upoważnił innego członka zarządu do działania w swoim imieniu – twierdzi Joanna Syzdół.

Warunkiem dochodzenia roszczeń bezpośrednio od członków zarządu jest bezskuteczność egzekucji z całego, a nie tylko z części, majątku spółki. Jeżeli niespłacone długi zostały w wyniku postępowania sądowego zabezpieczone nakazem, wówczas wierzyciel dalej może dochodzić należności. Po uzyskaniu prawomocnego orzeczenia ma na to, zgodnie z art. 125 k.c., dziesięć lat.

– W tym okresie wierzyciel może bez ograniczeń składać do komornika wnioski o wszczęcie egzekucji, nawet jeśli poprzednie postępowania były bezskuteczne. Przez dziesięć lat można podejmować różne próby wyegzekwowania od dłużnika zasądzonych należności. Zatem jeśli obecnie nasz dłużnik nie ma środków na spłatę zobowiązań, wierzyciel posiadający orzeczenie sądu może spróbować odzyskać należności, kiedy sytuacja finansowa dłużnika się poprawi. Może to zrobić w okresie dłuższym, niż wynosi okres przedawnienia – tłumaczy Joanna Syzdół. – Wierzyciel może także skorzystać z oferty biur windykacji. Oferują one długoterminowe nadzorowanie należności, czyli wieloletnią kontrolę długu i sytuacji dłużnika.

250 firm

które zbankrutowały w 2010 r., zajmowało się przetwórstwem przemysłowym

Windykacja trudnych do ściągnięcia wierzytelności jest jednak kosztownym i długotrwałym procesem. Gdy powierzymy to firmie windykacyjnej, prowizja wyniesie 20 – 30 proc., a w przypadku windykacji wierzytelności nieściągalnych (np. po bezskutecznych egzekucjach komorniczych) może być wyższa o kilkanaście procent. W sumie koszt windykacji złego długu może pochłonąć nawet kilkadziesiąt procent jego wartości.

Długi można oczywiście sprzedać. Najczęściej robi się tak z wierzytelnościami, których nie udało się odzyskać podczas windykacji polubownej albo gdy komornik wydał postanowienie o bezskutecznej egzekucji. Cena długu wynosi kilka procent jego wartości. Więcej, np. kilkadziesiąt procent, można uzyskać wtedy, gdy wierzytelność nie jest mocno przedawniona i w miarę łatwo będzie ją odzyskać.

Upadłości w województwach w 2010 r.

źródło: Coface Poland