Krakowska firma transportowa za łamanie przepisów o odpoczynku kierowców musiała zapłacić 30 tys. zł. W myśl art. 92ust. 2 pkt 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A74FB36FFA1697D501BB39B99C981B10?id=232414]ustawy o transporcie drogowym[/link] suma kar pieniężnych podczas jednej kontroli nie może przekroczyć tej kwoty. Tak wysoka kara nałożona przez sąd za łamanie praw pracowniczych była jednak zdecydowanie wyjątkiem.
Inspekcja Pracy często karze najwyżej, jak pozwalają na to przepisy, z sądami bywa inaczej. Mimo że mogą karać wielokrotnie surowiej od inspekcji, nie robią tego. Sankcje nie mają więc charakteru odstraszającego.
Najwyższy mandat, jaki może wystawić inspektor, to 2 tys. zł, a w wypadku pracodawcy recydywisty 5 tys. zł. Sądy zaś za wykroczenia przeciw prawom pracownika mogą nakładać grzywny do 30 tys. zł.
Tymczasem dane PIP pokazują, że średni mandat wystawiony przez inspektora w tym roku wynosił 1210 zł, a przeciętna grzywna orzeczona przez sąd 1943 zł. Nie inaczej było w ubiegłym roku przeciętny mandat wyniósł 1236 zł, a średnia grzywna nakładana przez sądy w sprawach kierowanych przez PIP 1952 zł.
- Faktycznie, sądy nie orzekają wysokich grzywien w tych sprawach. W tym roku w naszym okręgu skierowaliśmy ich około 200 i w żadnej orzeczenie nie przekroczyło kwoty, którą może ukarać inspektor. Cóż, sądy są niezawisłe, tak oceniają winę pracodawcy - mówi Kamil Kałużny z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi.
W tym mieście inspektorzy wystawili w 2010 r. 1597 mandatów. Większość opiewała na 1 tys. zł. Mandatów na maksymalną kwotę było 116. Pięciu pracodawców, którzy dopuścili się recydywy wykroczeniowej, dostało mandaty po 5 tys. zł. Co ciekawe, cztery z nich dotyczyły jednej z wyższych uczelni, które nie płacą regularnie wynagrodzeń swojej kadrze.
Inspektorzy z Wrocławia już skuteczniej przekonywali sądy do nakładania wyższych kar. Dwóch prezesów jednej z firm zostało ukaranych grzywnami w wysokości 15 tys. i 10 tys. zł. Najwięcej spraw wszczynanych na wniosek PIP kończyło się grzywną 3 tys. zł, ale były to te dotyczące braku składek na Fundusz Pracy, w których inspektor nie może nakładać mandatu, tylko musi skierować sprawę do sądu. Zdarzały się grzywny po 5 tys. czy 8 tys. zł, ale maksymalnego wymiaru jeszcze nie było.
- Pamiętajmy, że do sądów trafiają sprawy po odmowie przyjęcia mandatu. Nie może on być niższy niż 1 tys. zł, co dla mikrofirmy jest dużą kwotą. Sąd może nałożyć małą grzywnę, np. 100 zł. Generalnie sądy nie są zbyt surowe dla pracodawców - mówi Agata Kostyk-Lewandowska z OPI we Wrocławiu.
[ramka][b]Komentuje Tadeusz J. Zając, główny inspektor pracy:[/b]
Do sądów kierowane są wnioski o ukaranie po stwierdzeniu tylko takich uchybień, w których – według oceny wymierzającego mandat – ten środek oddziaływania jest niewystarczający. Niestety, niekiedy jednak grzywny nakładane przez sądy są w naszej ocenie za niskie, bo mieszczą się w granicach wysokości mandatu. Problem ten wymaga rozmów z resortem sprawiedliwości. Biorąc jednakże pod uwagę niezawisłość sądów w orzekaniu, jest on trudny do rozwiązania.[/ramka]