[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/18/prawo-nie-powinno-byc-fikcja/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Kodeks pracy nie pozwala wprawdzie zwalniać matek na urlopie wychowawczym ani pracowników przebywających na urlopie dłużej niż trzy miesiące, ale pracodawca bez trudu może to zrobić właśnie na podstawie ustawy o zwolnieniach grupowych.
Do niekonsekwencji i niespójności w polskim prawie jesteśmy już przyzwyczajeni.
Z jednej bowiem strony zależy nam na ochronie miejsc pracy, z drugiej – przedsiębiorcy chcieliby maksymalnego uelastycznienia zasad zatrudnienia. W rezultacie mamy prawo, które zdecydowanie za szeroko chroni pracowników, jednocześnie czyniąc tę ochronę czysto iluzoryczną. Czy nie lepiej by więc było, gdyby ją ograniczono? Zawężając np. w wypadku związkowców, członków rad pracowników, a nawet osób przebywających na długoterminowych zwolnieniach, których często się zresztą nadużywa? Związkowiec, który źle pracuje albo narusza dyscyplinę, nie powinien mieć prawa do szczególnej ochrony. Jego należy chronić tylko w zakresie funkcji, jaką pełni.
Wydawało się, że pakiet antykryzysowy, który niedawno wszedł w życie, przynajmniej spróbuje zaprowadzić porządek w tej dziedzinie. Pierwsze tygodnie jego stosowania pokazały jednak, że nie uregulował wielu dotychczasowych błędów i niejasności.
Efekt jest taki, że korzystając z ustawy o zwolnieniach grupowych, przedsiębiorcy zwalniają nawet – teoretycznie chronionych – pracowników. Nie wspominając już o tym, że mogą niekorzystnie zmieniać warunki ich pracy lub płacy.
Przed ustawodawcą jest więc wciąż sporo pracy. Jeśli chce się bowiem chronić pracowników, to ich ochrona powinna być realna, a nie fikcyjna.