Program przyjaznych zwolnień to inaczej szkolenia, które mają pomóc zwalnianym pracownikom w zdobyciu nowych umiejętności.
Jeszcze w połowie ubiegłego roku pomocy w znalezieniu nowego zajęcia potrzebowali nieliczni. Dziś jednak, na fali kryzysowej redukcji zatrudnienia, firmy zmuszone ją zastosować inwestują coraz częściej w programy pomocowe, czyli zwolnienia monitowane zwane też outplacementem. Taki program był przeprowadzony m.in. w stoczniach w Gdyni i Szczecinie, gdzie objął 1038 osób.
Takie działania nie są jednak całkowicie dobrowolne. Zgodnie z przepisami ustawy o promocji zatrudnienia firma, która przeprowadza dużą redukcję etatów, ma zaoferować zwalnianym ten specjalny program pomocy. Musi wywiązać się z tego obowiązku, jeśli zwolnienia mają dotknąć w ciągu trzech kolejnych miesięcy co najmniej 50 osób.
Przedsiębiorca powinien w pierwszej kolejności skontaktować się z powiatowym urzędem pracy działającym na tym obszarze co jego firma, aby uzgodnić zakres i formę pomocy dla zwalnianych. Ma ona dotyczyć w szczególności pośrednictwa pracy, poradnictwa zawodowego, szkoleń i wsparcia w aktywnym poszukiwaniu zatrudnienia.
Program nie jest realizowany bezpośrednio przez przedsiębiorcę. Może być przeprowadzony np. przez powiatowy urząd pracy albo agencję zatrudnienia czy instytucję szkoleniową. – Warto jednak zainwestować w kompleksowy program outplacementu, który nie ogranicza się do wskazania przez doradców zawodowych lub szkoleniowców, jak pisać CV i listy motywacyjne, czy do przesyłania pracownikom ofert pracy – mówi Łukasz Starczak, starszy specjalista ds. zarządzania personelem w firmie Whirlpool Polska, w której taki outplacement był prowadzony do końca marca tego roku. W jego przekonaniu wspomniane programy powinny ułatwiać wejście na rynek przez stosowanie np. warsztatów z autoprezentacji czy otwarcia własnego biznesu.
– Oprócz pozytywnego wpływu na wizerunek takie przyjazne zwolnienia przyczyniają się bezpośrednio do zmniejszenia ryzyka napięć na linii pracownik – pracodawca, takich jak strajk lub ucieczki na L4 – podkreśla Maurice Delbar, prezes Start People.
[wyimek][b]2 mln zł[/b] wyniosą dotacje unijne, które będzie można wykorzystać do końca 2010 roku [/wyimek]
Koszty zwolnienia monitorowanego nie muszą w całości obciążać pracodawcy. Może on wykorzystać do tego celu np. dotacje unijne. – Do tej pory dotacje z Brukseli były zarezerwowane wyłącznie dla firm dobrze prosperujących – mówi Marta Jasińska z firmy Abbeys Europejskie Doradztwo Finansowe. – Komisja Europejska uznała jednak, że trzeba się otworzyć na podmioty, które obecnie mają problemy, ale przed gospodarczym załamaniem dobrze funkcjonowały. Otrzymają one wsparcie – maksymalnie 500 tys. euro, czyli około 2 mln zł, które mogą wykorzystać do końca 2010 r. Będzie ono dzielone na poziomie regionalnym w ramach działania 8.1.2 PO „Kapitał ludzki”.
Wsparcie może być w części finansowane także przez odpowiednie jednostki administracji publicznej lub wspólnie przez organizacje i osoby prawne z udziałem pracodawcy. Daniel Jastrun, radca prawny i partner w kancelarii Magnusson, przypomina, że pracodawca, który stosuje zwolnienia monitorowane i w ich ramach wysyła zwalnianych na szkolenia, koszty tego może pokryć np. z utworzonego w firmie funduszu szkoleniowego. Ma przy tym wypłacać tym osobom świadczenie szkoleniowe (200 proc. minimalnej pensji). W zamian za to otrzyma z urzędu pracy refundację składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.