Jedna z naszych czytelniczek napisała wraz z kolegą program komputerowy. Firma, w której obydwoje byli zatrudnieni na umowę o pracę, zajmowała się m.in. rozprowadzaniem programu i zapewniała jego serwis autorski. Zakład został jednak zlikwidowany, a klienci otrzymali wypowiedzenia umów serwisowych.

Czytelniczce udało się doprowadzić do pisemnego przekazania jej i współautorowi praw majątkowych do ich programu. Dotychczasowi klienci nadal są zainteresowani współpracą i użytkowaniem programu. Autorzy są na to gotowi, przy czym chcieliby działać za pośrednictwem kolegi prowadzącego działalność gospodarczą.

– [b]Zatrudniałby nas na zlecenie lub umowę o pracę. My zapewnialibyśmy aktualizację programu i serwis, on prowadziłby całą dokumentację z tym związaną, tzn. umowy z klientami o nadzór autorski, sprzedaż licencji dla nowych użytkowników, VAT, faktury dla klientów itd. Czy możemy na podstawie umowy użyczenia przekazać koledze na czas określony autorskie prawa majątkowe do naszego programu?[/b] – pyta czytelniczka.

Jak najbardziej. [b]Skoro prawa majątkowe znów należą do autorów programu, mogą oni swobodnie nimi rozporządzać[/b].

Oczywiście pod warunkiem, że umowa w tej sprawie została sporządzona prawidłowo, podpisały ją – zwłaszcza po stronie pracodawcy – upoważnione do tego osoby itd.

Reklama
Reklama

Pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron (art. 12 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181883]ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych[/link]). Nabycie to obejmuje wszystkie prawa majątkowe, jakie twórcom przysługują do utworu (np. programu komputerowego). Co więcej, nie wymaga jakichś dodatkowych postanowień w umowie o pracę.

[b]Żeby natomiast przenieść prawa z powrotem na twórców, konieczne jest nie tylko zawarcie stosownego kontraktu, ale i należyte jego zredagowanie.[/b] Nie można np. napisać w nim tylko, że pracodawca przenosi wszystkie prawa do programu na czytelniczkę i drugiego ze współautorów. Kontrakt taki powinien bowiem wyraźnie wskazywać tzw. pola eksploatacji, których dotyczy. Pola te nie zostały w przepisach zdefiniowane w sposób wyczerpujący. Ustawodawca przykładowo tylko je wylicza, wymieniając m.in. takie jak zwielokrotnianie utworu techniką cyfrową czy najem.

Jeśli jednak wszystko odbyło się jak trzeba, autorzy programu mogą nim dysponować. Przepisy nie wspominają co prawda wprost o możliwości użyczenia praw (np. autorskich), ale jego dopuszczalność wynika z ogólnej zasady swobody umów.

Czytelniczka musi tylko pamiętać o zachowaniu pewnych wymogów przy zawieraniu ze swoim nowym pracodawcą umowy dotyczącej oprogramowania. Wskutek jej zawarcia dochodzi do rozporządzenia prawami autorskimi. Kontrakt taki bezwzględnie wymaga formy pisemnej. Należy w nim określić wspomniane już pola eksploatacji (np. udzielanie licencji, serwisowanie itp.). Koniecznie też trzeba zastrzec, że do przejścia praw dochodzi nieodpłatnie.