Część obowiązków wynika z ustawy o transporcie drogowym. Nakłada ona na przedsiębiorców wiele opłat, zarówno za czynności administracyjne, jak i przeprowadzenie egzaminu niezbędnego do uzyskania certyfikatu kompetencji zawodowych. Jeden z pytanych przez nas przewoźników wyliczył ponad 40 rodzajów ponoszonych przez niego opłat (o niektórych, dotyczących nie tylko transportowców, np. PFRON czy opłatach ekologicznych, piszemy odrębnie). Część z nich ponoszą także ci, którzy używają samochodów na własny użytek.
Są to m.in.
- podatek od środków transportu – różni się w zależności od rodzaju pojazdu i gminy, przy dużym zestawie pojazdów (np. ciągnik siodłowy plus naczepa) przekroczyć może nawet 4 tys. zł rocznie;
- opłaty związane z licencją, jej zmianą, przedłużeniem ważności, wydaniem wypisu i wtórnika; np. licencja na międzynarodowy przewóz rzeczy kosztuje 4 tys. zł, a za każdy wpisany do niej pojazd dodatkowo 400 zł (szczegółowe stawki są w [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=249196]rozporządzeniu ministra infrastruktury z 4 grudnia 2007 r. w sprawie wysokości opłat za czynności administracyjne związane z wykonywaniem przewozu drogowego oraz za egzaminowanie i wydanie certyfikatu kompetencji zawodowych – DzU z 2007 r. nr 235, poz. 1726)[/link]; do tego niezbędne jest posiadanie zabezpieczenia w wysokości 9 tys. euro na pierwszy pojazd i 5 tys. euro za każdy następny;
- osoby, które przewożą towary na użytek własny, ubiegają się nie o licencję, ale o zaświadczenie na przewozy własne – za pięcioletnie trzeba zapłacić 500 zł i po 100 zł za każdy zgłoszony pojazd; jeżeli ktoś zamierza wykonywać także przewozy poza Polskę, to płaci dodatkowo na okres pięcioletni 170 zł;
- opłaty za certyfikat kompetencji zawodowych niezbędny do uzyskania licencji, wynoszą 300 zł; drożej o 100 – 200 zł kosztuje egzamin na taki certyfikat (jeszcze kosztowniejszy jest kurs przygotowawczy);
- wydanie zezwolenia na wykonywanie krajowych osobowych przewozów regularnych to wydatek od 100 do 700 zł w zależności od okresu ważności zezwolenia i obszaru, którego ono dotyczy – najwięcej się płaci za zezwolenie pięcioletnie na obszarze więcej niż jednego województwa; międzynarodowe jest droższe, może kosztować nawet 3700 zł;
- wydanie zezwolenia zagranicznego to jednorazowo wydatek 50 zł, a przy przewozach wielokrotnych bez limitowanej liczby przejazdów – 1200 zł; po terenie UE jeździ się bez nich; są też opłaty za odstępstwa w zezwoleniach;
- wydanie świadectwa kierowcy (osobie spoza UE) to wydatek niewielki – od 10 zł za roczne do 50 za pięcioletnie;
- wydanie formularza jazdy to zupełna drobnostka – kosztuje tylko 2 zł (takie druki są potrzebne przy przewozach okazjonalnych czy wahadłowych);
- wydanie certyfikatów potwierdzających spełnienie przez pojazd odpowiednich wymogów bezpieczeństwa lub warunków dopuszczenia do ruchu lub jego zmiany oraz wydanie wtórnika certyfikatu, przykładowo wydanie nowego tzw. zielonego certyfikatu dla ciągnika siodłowego kosztuje 250 zł, a jego wznowienie 150 zł. Dla naczepy bądź przyczepy jest to odpowiednio 100 i 60 zł;
- są też opłaty za karnety tir lub zastępujące je dokumenty przewozowe T-1 i T-2 (przydatne przy przewozach międzynarodowych rzeczy poza UE ze względu na obowiązującą konwencję celną); ich cena w złotych uzależniona jest od kursu franka szwajcarskiego i liczby kartek w karnecie – wynosi od 110 do 160 zł;
- jeżeli kierowca ma auta z tachografami cyfrowymi, to płaci za kartę przedsiębiorcy (305 zł), a niekiedy też (w zależności od umowy z szoferem) za kartę kierowcy (183 zł za sztukę);
- osobną grupę opłat stanowią ubezpieczenia: to od odpowiedzialności cywilnej można skalkulować w granicach 2400 zł rocznie za ciągnik siodłowy; jest też ubezpieczenie OCPD (odpowiedzialność cywilna przewoźnika drogowego) – od zestawu 600 euro rocznie (czyli ponad 2 tys. zł); w euro płaci się też rodzaj ubezpieczenia za możliwość skorzystania z pomocy prawnej za granicą – 300 euro od każdego ciągnika siodłowego i 90 euro od naczepy (taniej jest, gdy firma ubezpiecza pięć i więcej ciągników siodłowych)
- firmy nie unikną też opłat za badania techniczne pojazdów; przy jednym dużym ciągniku siodłowym to wydatek 176 zł, przy naczepie 177 zł, a dodatkowe badanie ADR (niezbędnego corocznie przy przewozie drogowym towarów niebezpiecznych) to 85 zł (pełny cennik jest w [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=175237]rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie wysokości opłat związanych z prowadzeniem stacji kontroli pojazdów oraz przeprowadzaniem badań technicznych pojazdów; DzU z 2004 r. nr 223, poz. 2261 ze zm.[/link]);
- trzeba też zagwarantować w firmowym budżecie pieniądze na rejestrację pojazdów; sam dowód rejestracyjny kosztuje 48 zł, komplet nalepek – 27,50 zł, za tablice rejestracyjne zapłacić trzeba 80 zł, a za jedną, np. na naczepę, połowę tej kwoty, a za tymczasowe 30 zł plus nalepki (szczegóły określa [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=171846]rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie wysokości opłat za wydanie dowodu rejestracyjnego, pozwolenia czasowego i tablic rejestracyjnych pojazdów; DzU z 2003 r. nr 230, poz. 2302 ze zm.[/link]);
- kosztują też badania lekarskie i psychologiczne kierowców, choć w tym wypadku nie ma jednolitych stawek – liczyć się trzeba z wydatkiem po ok. 100 zł na jedno badanie;
- trudno sobie wyobrazić firmę transportową niekorzystającą z dróg krajowych – do jazdy po nich niezbędne są winiety, których ceny zależą od czasu, przez jaki obowiązują, wielkości pojazdu i tego, jakie ekologiczne normy spełniają, np. roczna za ekologiczny duży pojazd ciężarowy kosztuje 2100 zł, a za niespełniający norm ekologicznych – 2500 zł.Przewoźnicy wskazują na jeszcze inne opłaty obciążające ich firmowy budżet: wizy niezbędne przy wyjazdach poza UE, opłaty za zagraniczne autostrady lub zagraniczne winiety, opłaty za zezwolenia na przewóz ładunków ponadnormatywnych czy legalizację liczników i tachografów.
[ramka][b]Komentuje Tadeusz Wilk, dyrektor w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych[/b]
Części uciążliwych dla przewoźników opłat uniknąć się nie da. Wynikają one z przepisów unijnych i są stosowane we wszystkich krajach UE. Można się najwyżej zastanowić, czy ustalane przez Polskę kwoty nie są zbyt wysokie. Problemem dla nas są podatki lokalne. Maksymalne stawki ustawowe są bardzo wysokie. Gminy, uchwalając własne, nie mogą ich przekroczyć. Jednak bardzo wiele ustala je na jak najwyższym poziomie. Dla przewoźnika dysponującego wieloma pojazdami oznacza to koszty liczone w dziesiątkach tysięcy złotych. Jesteśmy chyba jedyną grupą przedsiębiorców, której w ten sposób opodatkowano środki pracy. Przecież samochód to nasze miejsce pracy i jedyne źródło dochodów. Na dodatek uzyskiwane w ten sposób pieniądze często nie zostają przeznaczone na remonty dróg i towarzyszącej im infrastruktury, ale na zupełnie inne cele.[/ramka]