Pojawiają się pomysły, by coraz większą liczbę zawodów objąć obowiązkiem uzyskiwania urzędowych koncesji potwierdzających umiejętności profesjonalne osób, które chciałyby je wykonywać. Sugeruje się nawet, że wykonywanie danego zawodu bez takiej koncesji, jako nielegalne, powinno być karane. Koncesja miałaby być wydawana po złożeniu przez zainteresowanego stosownych egzaminów. Te zaś przeprowadzałyby, w zależności od sytuacji, albo odpowiednie instytucje państwowe, albo komisje powołane przez organy danego samorządu zawodowego.
Czy wykonywanie zawodu, a zatem świadczenie usług i pracy, może być prawnie uzależnione od spełnienia tego rodzaju warunków? Czy jest to możliwe z punktu widzenia konstytucyjnych praw i wolności człowieka?
Zwróćmy uwagę w tym kontekście na cztery postanowienia ustawy zasadniczej. Należy je tu ujmować łącznie, bo tylko łączne ich potraktowanie pozwoli na przekonywające wyjaśnienie interesującej nas kwestii. Przypomnijmy zatem, że art. 17 konstytucji pozwala na ustawowe tworzenie samorządów reprezentujących osoby wykonujące zawody zaufania publicznego. Głównym celem tych samorządów jest sprawowanie pieczy, w granicach interesu publicznego, nad należytym pełnieniem danego zawodu. Artykuł 22 upoważnia do ograniczenia wolności działalności gospodarczej (art. 20), ale tylko ze względu na ważny interes publiczny. Artykuł 31 ust. 1 ma nieco szerszy zakres przedmiotowy, ale podobny sens co art. 22. Ustala on, iż ograniczenia w korzystaniu z konstytucyjnej wolności mogą być wprowadzane jedynie wówczas, gdy są niezbędne dla ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia i moralności albo wolności i praw innych osób. I wreszcie art. 65 ust. 1 – kluczowy dla całej sprawy – zapewnia każdemu wolność wyboru i wykonywania zawodu. Dopuszcza on wprawdzie wyjątki, ale tylko takie, które określa ustawa. Ustawa zaś nie mogłaby naruszać postanowień artykułów 17, 22 i 31 ust. 1 konstytucji.
Ustawy o poszczególnych samorządach zawodowych oraz o zawodach wykonywanych przez osoby w nich zrzeszone rzeczywiście wprowadzają rozmaite wymogi dotyczące umiejętności fachowych tych osób i żądają, aby umiejętności te potwierdzone były odbyciem stosownego szkolenia, praktyk i egzaminów. Zwróćmy jednak uwagę, że chodzi tu o zawody szczególnego rodzaju: zawody zaufania publicznego. W ich zaś wypadku nie jest wystarczające to, aby osoby je wykonujące posiadały odpowiednie przygotowanie fachowe. Istotne jest także to, że ci, którzy zwracają się do tych osób z prośbą o pomoc, powinni móc czynić to z pełnym przekonaniem i zaufaniem. Oddają bowiem w ich ręce swe cenne dobra, w tym najcenniejsze, jakimi są, w przypadku opieki medycznej, zdrowie i życie. Wysoka jakość wytwarzanych przez profesjonalistę dóbr i świadczonych usług jest zawsze wielce pożądana. Ale nie zawsze jest tak, aby popełnione przez niego zaniedbania miały skutki równie katastrofalne jak błędy i niedopatrzenia osób wykonujących zawody zaufania publicznego. Dlatego reżim prawny (w tym istnienie systemu odpowiedzialności zawodowej) regulujący wykonywanie zawodów zaufania publicznego musi być szczególnie surowy.
Są zawody niebędące, z punktu widzenia prawnego, zawodami zaufania publicznego i nie powinno się tworzyć dla nich struktur samorządowych. Lecz z ich wykonywaniem w sposób naturalny wiąże się nadzieja, że będzie ono pod każdym względem nienaganne. Przykładami takich profesji są zawody pilota samolotów pasażerskich, kapitana okrętu, maszynisty pociągu, strażaka itp. Od osób je wykonujących wymaga się posiadania, potwierdzonego odpowiednimi dokumentami, szczególnej wiedzy, profesjonalnych zdolności oraz doświadczenia. Ograniczenia w ich wykonywaniu wynikające z obowiązku urzędowego poświadczenia tych właściwości dotykają wprawdzie wolności wyboru i wykonywania zawodu, lecz są one konstytucyjnie usprawiedliwione.
Wykonywanie niektórych zawodów jest równoznaczne z prowadzeniem działalności gospodarczej. Dotyczy to, na przykład, licznych zawodów rzemieślniczych. Wprowadzanie daleko posuniętych wymogów co do wiedzy i doświadczenia tych, którzy są pracownikami w swoich własnych, małych przedsiębiorstwach, nie zawsze jest uzasadnione, a jeśli ma miejsce, może ograniczać swobodę tej działalności i naruszać art. 22 konstytucji. Nie dziwiłoby mnie istnienie konieczności uzyskiwania certyfikatów zawodowych np. przez elektryków czy kominiarzy, ale już nie przez krawcowe, szewców czy szczotkarzy. Nie inaczej jest z rolnikami.
Szczególnie osobliwe byłoby ustanowienie tego typu wymogów w stosunku do dziennikarzy i publicystów. Dysponowanie odpowiednim papierkiem, np. dyplomem uniwersyteckiego wydziału dziennikarskiego, nie zastępuje talentu i rzeczywistych umiejętności zawodowych, które w tej profesji mają znaczenie pierwszorzędne. Czytelnicy wolą mieć do czynienia z tymi, którzy potrafią ciekawie pisać, niż z tymi, których główną zasługą jest możliwość wylegitymowania się urzędowym certyfikatem zawodowym.
A już wyjątkowo nierozsądne byłoby uzależnienie prawa wykonywania wielu profesji od przynależności do ustanowionych dla ich kontroli nowych samorządów zawodowych (spawaczy, hydraulików, pianistów, artystów malarzy, pisarzy powieści itp., itd.). Samorządy tego rodzaju to, powtórzmy, instytucje powołane jedynie dla zawodów zaufania publicznego, a np. spawacze, piosenkarze czy poeci, jakkolwiek ich zawód wymaga znacznych umiejętności, nie muszą się odwoływać do takiego zaufania.