Obowiązek oznakowania CE dotyczy m.in. maszyn, wyrobów elektrycznych i elektronicznych, urządzeń ciśnieniowych, gazowych, zabawek, a nawet jachtów.
Umieszczenie na wyrobie tego znaku (a niekiedy także numeru jednostki notyfikowanej, która przeprowadziła badanie) możliwe jest dopiero po spełnieniu przez wyrób tzw. wymagań zasadniczych związanych z bezpieczeństwem użytkowników oraz po poddaniu go odpowiednim procedurom oceny zgodności.
Polskich przepisów na ten temat trzeba szukać w[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B6E175654FED4CFEE39779B5DF9392A9?id=175017] ustawie o systemie oceny zgodności z 30 sierpnia 2002 r. (tekst jedn. DzU z 2004 r. nr 204 poz. 2087 ze zm.)[/link].
Natomiast unijne regulacje znajdują się w dyrektywach i wydanych na ich podstawie polskich rozporządzeniach. Szczegółowe wymagania są zaś zawarte w konkretnych normach publikowanych w Monitorze Polskim.
[srodtytul]Obowiązek sprawdzenia opisany w dyrektywach[/srodtytul]
To producent musi się dowiedzieć, czy jego wyrób podlega normom zharmonizowanym i oznakowaniu. Obowiązki dotyczące sprawdzenia poszczególnych wyrobów są opisane w dyrektywach. Z dyrektywy o wytwarzanych przez niego wyrobach dowie się, jakich konkretnie formalności musi dopełnić, żeby uzyskać CE.
Niekiedy potrzebny jest udział jednostek certyfikujących oraz badania przeprowadzone w notyfikowanym, specjalistycznym laboratorium.
W innych przypadkach producent na własną odpowiedzialność sprawdza wyrób i wprowadza go do obrotu. Jeżeli produkt podlega kilku dyrektywom, to musi spełnić wymagania wszystkich.
[wyimek]Oznakowanie CE musi być umieszczone na wyrobach objętych dyrektywami. Nie wolno go natomiast podawać na takich,które nie są nimi objęte[/wyimek]
Proces oceny zgodności z wymaganiami dyrektyw lub z normami można uszeregować w ośmiu tzw. modułach (od A do H). Każdy z nich opisuje konkretną procedurę. Producent lub jego upoważniony przedstawiciel przechodzi tą przewidzianą dla danego wyrobu sam lub z udziałem jednostki notyfikowanej.
Wiele dyrektyw tzw. nowego podejścia daje możliwość wyboru różnych kombinacji modułów, czyli dochodzenia różnymi drogami do potwierdzenia zgodności z wymaganiami.
Dopuszcza się też korzystanie z modułów opartych na systemach zarządzania jakością, jeśli producent takie ma. Gdy konkretny wyrób objęty jest kilkoma dyrektywami, w każdej z nich może być inna kombinacja modułów albo narzuconych, albo do wyboru.
[ramka][b]Przykład[/b]
W module A wystarczy samodzielna ocena wyrobu przez producenta, a następnie sporządzenie odpowiedniej dokumentacji technicznej oraz podpisanie deklaracji zgodności, mówiącej, że wyrób spełnia wymagania danej dyrektywy. [/ramka]
Inne moduły są znacznie bardziej skomplikowane, a przeprowadzenie odpowiednich badań i uzyskanie oceny zgodności wymaga nie tylko czasu, lecz także pokaźnych nakładów finansowych.
Jeśli dyrektywa żąda dla określonego wyrobu udziału tzw. jednostki notyfikowanej, to należy uzyskać od niej odpowiedni certyfikat. Jednak i w tym wypadku po wypełnieniu wszystkich procedur przedsiębiorca na własną odpowiedzialność umieszcza na wyrobie znak CE.
Dokumenty związane z oceną zgodności trzeba przechowywać tak długo, jak określają to poszczególne dyrektywy. Zazwyczaj jest to 10 lat.
[b]Uwaga![/b] Nawet firma zatrudniająca podwykonawców musi zachować kontrolę nad całością procesu produkcyjnego, ponieważ to ona odpowiada za zgodność produktu z wymaganiami.
Zlecenie części lub całości prac zewnętrznym wykonawcom nie zwalnia z tej odpowiedzialności. Dlatego coraz częściej producenci wymagają od swoich podwykonawców, by ci uzyskiwali odpowiednie certyfikaty (zarządzania jakością, środowiskowe itp. dla swoich firm).
[srodtytul]Import też pod lupą[/srodtytul]
Wymagania dotyczące oznakowania CE dotyczą przede wszystkim producentów, ale niekiedy także importerów lub tzw. upoważnionych przedstawicieli (jeżeli producent pochodzi spoza UE). Taka osoba może poddać wyrób ocenie zgodności, wystawić deklarację zgodności czy umieścić znak CE na wyrobie.
Tak więc każdy, kto sprowadza do Polski wyroby pochodzące spoza Unii Europejskiej, powinien z wyprzedzeniem zadbać, by już w momencie przekraczania granicy były one zgodne z wszystkimi wymaganiami prawa. Pozwala to uniknąć niepotrzebnych komplikacji i kosztów.
[srodtytul]Sprzedawca wskaże producenta[/srodtytul]
Inaczej przepisy określają obowiązki sprzedawcy. Musi on tylko wskazać producenta, importera, upoważnionego przedstawiciela bądź osobę, która dostarczyła mu wyrób.
Powinien też orientować się, jakie wyroby muszą posiadać znak CE i przestrzegać tego w swojej ofercie. Nie wolno mu bowiem sprzedawać wyrobów, o których wie, lub co do których przypuszcza, że nie odpowiadają obowiązującym przepisom.
[srodtytul]Brak informacji po polsku to błąd[/srodtytul]
Bardzo ważne jest, żeby zarówno producenci, jak i importerzy przestrzegali wymagań językowych, zarówno wynikających z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=48124D3B72A89C90608AE14594B64E4C?id=79664]ustawy o języku polskim[/link], jak i z niektórych dyrektyw.
A to znaczy, że przedsiębiorca wprowadzający towary ze znakiem CE do obrotu na terytorium Polski ma zamieszczać na nim, jego opakowaniu, etykiecie lub instrukcji informacje w języku polskim.
[wyimek]Forma i wielkość znaku CE jest ściśle określona, przy powiększaniu lub zmniejszaniu trzeba zachować wzorcowe proporcje. Jeśli dyrektywa nie stanowi inaczej, oznakowanie CE naniesione na wyrób lub opakowanie musi mieć co najmniej 5 mm wysokości.[/wyimek]
Jeśli jednak obowiązki językowe zaliczają się do zasadniczych wymagań, to polski przedsiębiorca powinien działać w porozumieniu z producentem, gdyż dystrybutor nie ma prawa samodzielnie spełniać zasadniczych wymagań.
[b]Uwaga![/b] Brak informacji w języku polskim to jeden z najczęściej wykrywanych błędów podczas kontroli wyrobów, dla których jest wymagane oznakowanie CE.
W zależności od tego, jakie wyroby ze znakiem CE produkuje lub sprzedaje firma, może się spodziewać inspektorów z różnych urzędów. Mają oni prawo sprawdzić, czy wyroby spełniają tzw. wymagania zasadnicze, czyli czy odpowiadają przepisom europejskich dyrektyw.
[srodtytul]Kto przyjdzie na kontrolę[/srodtytul]
Prawo do kontroli mają:
- wojewódzcy inspektorzy Inspekcji handlowej – mogą się ich spodziewać producenci, którzy wytwarzają wyroby przeznaczone do obrotu handlowego, a także ci przedsiębiorcy, którzy zajmują się handlem i usługami;
- inspektorzy pracy – sprawdzą przede wszystkim pracodawców, ale także producentów niektórych rodzajów sprzętu;
- Urząd Komunikacji Elektronicznej – sprawdza kompatybilność elektromagnetyczną wyrobów (m.in. telefony, systemy elektroniczne, urządzenia zaburzające pole elektromagnetyczne lub podatne na wpływ takich zakłóceń);
- Inspekcja Ochrony Środowiska – skontroluje zgodność z przepisami związanymi z ochroną środowiska, przede wszystkim dotyczącymi odpadów i hałasu;
- Urząd Transportu Kolejowego – prowadzi nadzór nad systemami i urządzeniami stosowanymi przez przewoźników kolejowych;
- nadzór budowlany – sprawdza wyroby budowlane i ich stosowanie;
- Wyższy Urząd Górniczy – sprawdzi wyroby, jeśli stosowane są w zakładach górniczych;
- urzędy morskie – nadzorują wyposażenie morskie;
- wojewódzcy inspektorzy transportu drogowego.
Inspekcje przypisane są do konkretnych dyrektyw.
Czasem produkty może sprawdzać jedna, a czasem nawet trzy inspekcje. Jeżeli produkt musi spełniać wymagania kilku dyrektyw, to zainteresowanych nim inspektorów może być nawet więcej.
Natomiast Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi m.in. rejestry produktów niebezpiecznych, niespełniających szczegółowych wymagań bezpieczeństwa i niezgodnych z zasadniczymi wymaganiami.
[srodtytul]Co zwróci uwagę inspektora[/srodtytul]
Urzędnik może skontrolować m.in.:
- dokumentację techniczną,
- czy produkt jest prawidłowo oznakowany,
- wyrób (sprawdzić, czy spełnia zasadnicze wymagania).
Kontrolerowi trzeba okazać deklarację zgodności, udzielić informacji o producencie (jeżeli samemu się nim nie jest), udostępnić wykaz uwzględnionych norm zharmonizowanych i rozwiązań, opis wyrobu (a także schemat i instrukcję obsługi).
Jeżeli inspektor ma zastrzeżenia co do wyrobu, może domagać się sprawozdania z przeprowadzonych badań oraz informacji dotyczących zarządzania jakością w firmie.
Gdy jednak dojdzie do wniosku, że wyrób może stwarzać zagrożenie życia, zdrowia, mienia lub środowiska, zażąda pełnej dokumentacji technicznej (wyznaczy na to termin).
Jeśli dokumenty te będą w obcym języku, nakaże przetłumaczenie ich na język polski. Przy wątpliwościach co do bezpieczeństwa przedmiotu ma też prawo zlecić badanie w laboratorium.
Zapłaci za nie:
- przedsiębiorca, jeżeli produkt okaże się wadliwy
lub
- Skarb Państwa, jeżeli produkt będzie spełniał wymagane warunki.
Za wprowadzenie do obrotu wyrobu niezgodnego z zasadniczymi wymaganiami grozi grzywna. Taka sama kara spotka tych, którzy umieszczają oznakowanie zgodności na wyrobie, który nie spełnia zasadniczych wymagań albo dla którego producent nie wystawił deklaracji zgodności.
Również grzywną zostanie ukarany ten, kto umieszcza na wyrobie znak podobny do oznakowania zgodności, mogący wprowadzić w błąd.
Kara grozi też za umieszczenie symbolu CE na wyrobie niepodlegającemu takiemu oznakowaniu.
Jeśli wyrób nie spełnia wymagań, organ kontroli może zakazać czasowo przekazywania go użytkownikom, a nawet nakazać wycofanie z obrotu.
Zgodnie z ustawą o systemie oceny zgodności dokumentację dotyczącą wyrobów oraz wyników oceny zgodności wyrobów z zasadniczymi wymaganiami trzeba przechowywać przez 10 lat od daty wyprodukowania ostatniego wyrobu (chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej).
[ramka][b]Ile to kosztuje[/b]
- Czynności związane z obowiązkową oceną zgodności,badaniami na jej potrzeby, certyfikacją czy sprawdzaniem zgodności wyrobów z wymaganiami są odpłatne.
- Zasady odpłatności określa [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=4A7B6031CA964FB26C289BCED682A40D?id=173000]rozporządzenie ministra finansów w sprawie sposobu ustalania opłat za czynności związane z systemem oceny zgodności oraz akredytacją jednostek certyfikujących, kontrolujących i laboratoriów (DzU z 2004 r. nr 70, poz. 636)[/link].
- Ustawa daje wprawdzie możliwość ustalenia rozporządzeniem maksymalnych kosztów tych opłat, ale minister finansów nie skorzystał na razie z takiego upoważnienia i nie wydał stosownego aktu prawnego. Tak więc cenników trzeba szukać na stronach jednostek certyfikujących i laboratoriów zajmujących się taką działalnością. [/ramka]
[srodtytul]NIEOBOWIĄZKOWE, ALE DOBRZE WIDZIANE PRZEZ KONTRAHENTÓW [/srodtytul]
[b]Polskie Normy przedsiębiorcy stosują dobrowolnie – nie ma ustawowego przymusu ich wdrażania. Coraz częściej firmy robią to jednak ze względów ekonomicznych. Wymagają tego od nich partnerzy handlowi, zwłaszcza ci zagraniczni[/b]
Nasze krajowe normy są zbieżne z europejskimi. Polski Komitet Normalizacyjny (PKN) jest członkiem europejskich komitetów normalizacyjnych. W powstawaniu norm uczestniczą wszystkie kraje UE oraz Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria. Także nasi eksperci.
Tak więc przedsiębiorca, który stworzy wyrób według krajowej wersji, zrobi to zgodnie z normami we wszystkich krajach unijnych.
[srodtytul]CE nie wyklucza PN[/srodtytul]
Nie ma zakazu stosowania rozwiązań technicznych określanych jako PN-EN, w produktach, dla których obowiązuje znak CE. Ten ostatni oznacza bowiem tylko, że dany wyrób jest bezpieczny, a np. o jakości produktu zaświadczać może właśnie PN.
Stosowanie norm ułatwia też podpisanie umowy z kontrahentem. Zamiast dokładnego opisu wyrobu, wystarczy wpisać w dokument, że wyrób ma być zgodny z konkretną normą i nie ma problemu z określeniem, jakich parametrów trzeba dochować.
Niekiedy, choć niezbyt często, stosowanie norm jest obowiązkowe. Musi być to ustalone ustawowo. Tak jest w Polsce choćby z niektórymi urządzeniami dla górnictwa. Zgodnie z normami opisuje się też przedmiot zamówienia przy przetargach.
[srodtytul]Najpierw dokumentacja[/srodtytul]
Przedsiębiorca, który kupi normę, dostaje w praktyce wiedzę o tym, jak stworzyć konkretny wyrób (coraz częściej także usługę). Jednak samo wytworzenie maszyny, tkaniny czy np. soczewek mikroskopowych, dokładnie według znormalizowanego opisu (lub kilku różnych opisów) to za mało, by móc oznaczyć go symbolem PN.
Do tego niezbędna jest certyfikacja przez upoważnioną do tego instytucję. Mamy tu do czynienia z certyfikatem dla produktu, a nie dla firmy.
Systemy oceny zgodności wyrobów z Polską Normą są różne dla poszczególnych wyrobów. Uzyskanie certyfikatu wiąże się często z koniecznością zbadania zgodności wyrobu z kilkoma normami. Wydanie go nie kończy kontaktu firmy z instytucją certyfikującą – jest obowiązek sprawdzania co pewien czas, czy wyrób spełnia wymagania (np. przez wyrywkowe kontrole na rynku).
Pracownicy certyfikatora mogą też w każdej chwili wejść do firmy i sprawdzić, czy produkcja przebiega prawidłowo, jeżeli proces produkcji był przedmiotem certyfikacji.
Wyłączne prawo do wyrażenia zgody na oznaczenie wyrobu znakiem zgodności z Polską Normą przysługuje Polskiemu Komitetowi Normalizacyjnemu. Ale często importerom nie wystarcza, by produkt miał oznaczenie PN. Wolą, żeby miał znak dobrze rozpoznawalny w ich kraju.
Wtedy można (choć nie jest to wymagane przepisami) wystąpić nie do jednostki polskiej, ale do niemieckiej, włoskiej czy francuskiej. W wielu krajach, podobnie jak i w Polsce, jest więcej niż jedna jednostka certyfikująca.
[srodtytul]Spis co pół roku[/srodtytul]
Prezes Polskiego Komitetu Normalizacyjnego ogłasza dwa razy w roku, według stanu na 30 czerwca i 31 grudnia każdego roku spis aktualnych norm.
Zamieszcza go w obwieszczeniu, drukowanym w Monitorze Polskim. Są to numery i tytuły Polskich Norm, będących transpozycją norm europejskich, uznanych przez Komisję Europejską za zgodne z przepisami dotyczącymi ogólnego bezpieczeństwa produktów, do których odniesienia Komisja Europejska opublikowała w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Spis norm jest też dostępny na stronie PKN.
[srodtytul]Nic za darmo[/srodtytul]
Ponieważ PN nie są obligatoryjne, za ich zakup trzeba płacić, zwłaszcza że są chronione prawami autorskimi. Wydatek ten jednak, dla całości kosztów, które trzeba przeznaczyć na wytworzenie nowego wyrobu, nie jest kluczowy.
Cena normy to od kilku do kilkuset złotych, za które przedsiębiorca dostaje w praktyce pełną wiedzę dotyczącą konkretnego rozwiązania.
Znacznie więcej kosztuje choćby certyfikacja wyrobu (nie należy mylić z certyfikacją firmy wykonywaną zazwyczaj zgodnie ze standardami ISO). Zazwyczaj kwoty, które trzeba na to przeznaczyć, sięgają kilku tysięcy złotych.
W poszczególnych krajach ceny tych samych norm różnią się znacznie od siebie. Polskie stawki są niższe od średniej europejskiej, ale nie najmniejsze. Najdrożej jest w Wielkiej Brytanii, najtaniej na Litwie, taniej niż u nas w Czechach i na Słowacji.
Jednak jeżeli kupimy tam normy, to będą one w języku danego kraju albo w języku oryginału, trzeba więc liczyć się z kosztami tłumaczenia, co nie zawsze może być opłacalne.
[srodtytul]Kary dla oszustów[/srodtytul]
Jeśli ktoś oznacza wyroby znakiem zgodności z Polską Normą bez uzyskania certyfikatu, podlega karze grzywny. Podobnie grzywną zostanie ukarany ten, kto oznacza znakiem PN wyroby niespełniające odpowiednich wymagań.
Postępowanie w tych sprawach prowadzi się w trybie przepisów kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.
[ramka][b]System dobrowolny bardziej restrykcyjny[/b]
[b]Komentuje Tomasz Schweitzer, prezes Polskiego Komitetu Normalizacyjnego:[/b]
Prawidłowo stosowany system normalizacji dobrowolnej jest dla firm wygodniejszy niż system normalizacji obowiązkowej, bo nie hamuje postępu technicznego i stwarza warunki do swobodnej konkurencji. Wytwórca samodzielnie podejmuje decyzję o stosowaniu norm (takich a nie innych) lub nie stosowaniu ich wcale.
Bierze też pełną odpowiedzialność za produkt. W razie potrzeby producent musi wykazać organom nadzoru rynku, że wybrał optymalne i bezpieczne rozwiązanie. W przypadku oznakowania produktu Znakiem Zgodności z Polską Normą jest on systematycznie kontrolowany przez jednostkę certyfikującą, to sygnał dla organów nadzoru o spełnieniu wymagań norm.
W systemie obligatoryjnym, który funkcjonował w Polsce do 1994 roku, udowodnienie zgodności cech wyrobu z wymaganiami norm praktycznie zwalniało wytwórcę z odpowiedzialności za ewentualne szkody wyrządzone przez wyrób.
Nie mógł on też stosować nowocześniejszych rozwiązań dopóty, dopóki nie zostaną określone konkretnymi przepisami lub normami.
Natomiast największym zyskiem dla przedsiębiorcy jest nie bierne stosowanie norm, ale czynne uczestniczenie w ich tworzeniu. Może to robić każdy zainteresowany, uczestnicząc w pracach wybranych komitetów technicznych.
Ponieważ tworzenie bądź zmienianie normy trwa wiele miesięcy, a nawet kilka lat, taki przedsiębiorca zyskuje znacznie wcześniej wiedzę o treści normy i zapisanych w niej rozwiązaniach.
Może też wpływać na zastosowanie takich rozwiązań, które dla niego jako producenta czy usługodawcy są korzystniejsze i możliwe do spełnienia bez ponoszenia znacznych nakładów inwestycyjnych.
Niestety bardzo niewielu polskich przedsiębiorców decyduje się na uczestniczenie w pracach komitetów technicznych. Dlatego na treść normy tworzonej na poziomie międzynarodowym i europejskim (obecnie ok. 95 proc. polskich norm to normy europejskie) polscy przedsiębiorcy nie mają w zasadzie żadnego wpływu.[/ramka]
[srodtytul]WYROBY BUDOWLANE ZE SPECJALNYMI OZNACZENIAMI[/srodtytul]
[b]Materiały stosowane w budownictwie mogą być objęte normami zharmonizowanymi albo krajową aprobatą techniczną. Ich znakowanie przysparza kłopotów nie tylko producentom, ale i wykorzystującym je przedsiębiorcom[/b]
Aprobata techniczna często jest zgodna z Polską Normą dla danego wyrobu. Nie jest to jednak regułą.
[srodtytul]Jakie zasady stosować[/srodtytul]
Materiały budowlane się znakuje, a tym samym ocenia na kilka sposobów. Zależy to przede wszystkim od ich rodzaju i tego, do czego służą:
- znakiem CE mogą być oznakowane wyroby, gdy dokonano oceny ich zgodności i są objęte normami zharmonizowanymi lub europejskimi aprobatami technicznymi. Jednak nie znaczy to, że można ich bez wahania używać zawsze i w całej UE – np. terakota dobrze znosząca hiszpańskie czy greckie warunki, wcale nie musi się sprawdzić u nas.
Zharmonizowana norma europejska nie określa na ogół jednych, wspólnych czy uśrednionych, wymagań, lecz zwykle kilka klas. Pozwala to m.in. uwzględnić różnice klimatyczne, jakie istnieją od Portugalii po Finlandię i od Grecji po Islandię. Specjalista powinien określić, jaki konkretnie materiał w danym miejscu należy zastosować;
- znakiem B oznacza się wyroby budowlane, dla których nie ma europejskich norm zharmonizowanych, a dla których producent dokonał oceny zgodności i wydał, na swoją wyłączną odpowiedzialność, krajową deklarację zgodności z Polską Normą albo aprobatą techniczną.
Jest też możliwość uzyskania dla wyrobu znaku regionalnego B (zgadza się na to wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego). Natomiast duża część materiałów budowlanych w ogóle nie wymaga znakowania.
Znak (o ile jest wymagany) musi być na każdym wyrobie lub przymocowanej do niego etykiecie. Jeśli nie jest to możliwe, powinien się znaleźć na opakowaniu jednostkowym lub zbiorczym albo być widoczny na fakturze bądź rachunku za dostarczone materiały.
Nie zawsze jednak znaki CE bądź B pojawiają się na wyrobach, na których teoretycznie powinny być. Zdarza się, że podczas remontu czy budowy potrzebne są nietypowe elementy. Europejskie przepisy, a w ślad za nimi polska [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D1F39DCCBFE0C824173C697538F5F828?id=173276]ustawa o wyrobach budowlanych [/link]dopuszczają stosowanie wyrobów wykonanych według indywidualnej dokumentacji.
Producent musi wówczas wydać oświadczenie, że zapewnia ich zgodność z tą dokumentacją oraz innymi przepisami, ale ich nie znakuje. Takie rozwiązania stosuje się np. przy rekonstrukcji czy remontach obiektów zabytkowych albo wprowadzając nowatorskie wyroby przy stawianiu konkretnych obiektów.
[srodtytul]Co to jest aprobata techniczna[/srodtytul]
To pozytywna ocena techniczna przydatności wyrobu budowlanego do zamierzonego stosowania. Aprobata jest rodzajem specyfikacji technicznej.
Dokonanie oceny zgodności wyrobu z wymaganiami aprobaty uprawnia producenta do wystawienia krajowej deklaracji zgodności i oznakowania wyrobu znakiem budowlanym B.
Sposób udzielania, zmiany i uchylania aprobaty technicznej, jednostki organizacyjne upoważnione do ich wydawania, wysokość odpłatności z tytułu weryfikacji wniosku o udzielenie aprobaty technicznej oraz sposób ustalania odpłatności za przeprowadzone czynności związane z udzielaniem, zmianą lub przedłużeniem ważności aprobaty technicznej zostały określone [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=2EB9FFC818ADFCFCE74FC87E013BC600?id=175655]rozporządzeniem ministra infrastruktury z 8 listopada 2004 r. w sprawie aprobaty technicznej oraz jednostek organizacyjnych upoważnionych do ich wydawania (DzU Nr 249, poz. 2497)[/link].
[b]Uwaga![/b] Znak B można czasem stosować wymiennie ze znakiem CE. Tego pierwszego trzeba użyć, gdy dla jakiegoś wyrobu budowlanego nie ma europejskiej aprobaty technicznej, a jest jedynie krajowa.
[srodtytul]Wysokie grzywny[/srodtytul]
Przedsiębiorcy, którzy wprowadzają do obrotu wyroby złej jakości albo umieszczają znaki budowlane lub podobne do budowlanych, a nie mają do tego prawa, mogą zapłacić nawet do 100 tys. zł grzywny.
Jeżeli ktoś utrudnia lub uniemożliwia prowadzenie kontroli, musi się liczyć z dodatkową grzywną, ograniczeniem wolności, a nawet z aresztem. Do orzekania w takich sprawach stosuje się kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia.
Nieprawidłowo oznakowany bądź niespełniający wymagań wyrób może trafić do specjalnego rejestru (dla znaku CE prowadzi go Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a dla znaku B Główny Urząd Nadzoru Budowlanego).