Firmy udzielające szybkich pożyczek przez internet muszą przygotować się na wyższe wydatki. Ani organy podatkowe, ani sądy nie zgadzają się na odliczenie strat wynikających z wyłudzeń pieniędzy przez nieuczciwych klientów.
Potwierdzeniem jest najnowszy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów strat w środkach obrotowych. Sprawa dotyczyła spółki, której działalność polega na udzielaniu pożyczek poza systemem bankowym. Chodzi o pożyczki krótkoterminowe i ratalne udzielane w bardzo krótkim czasie, bez wychodzenia z domu.
Przelew 10 gr
Spółka zaskarżyła niekorzystną dla niej interpretację. Twierdziła, że dołożyła wszelkiej staranności i wdrożyła szczegółowe procedury bezpieczeństwa, które mają ograniczyć ryzyko wyłudzeń. Wyjaśniała, że klient rejestruje się na stronie internetowej spółki,w której zostaje utworzone jego indywidualne konto. Za jego pośrednictwem ubiega się o zawarcie umowy ramowej, z której może uzyskać do 2500 zł pożyczki.
Jednym ze sposobów na weryfikację klienta jest polecenie mu wykonania przelewu na kwotę 10 gr. Chodzi o porównanie jego danych z danymi posiadacza rachunku bankowego, na który ma wpłynąć pożyczka. Spółka sprawdza też zdolność kredytową w bazach dłużników, takich jak np. biuro informacji kredytowej. Stosuje poza tym zabezpieczenia informatyczne i kontroluje własnych pracowników, odpowiedzialnych za przyznawanie pożyczek.
Mimo to zdarzają się niedobory w środkach obrotowych. To wynik wyłudzeń przy użyciu skradzionych danych osobowych lub skradzionych dokumentów tożsamości.
Spółka argumentowała, że może zaliczyć te kwoty do kosztów podatkowych, gdyż nie zostały wymienione w art. 16 ust. 1 ustawy o CIT, w tzw. negatywnym katalogu kosztów.
Odpowiedź fiskusa była jednak dla niej negatywna. Izba Skarbowa w Warszawie stwierdziła, że odliczeniu podlegają straty, które nie powstały z winy podatnika. W opisanym przypadku spółka nie wprowadziła jednak właściwych zabezpieczeń. Żaden z jej pracowników nie ma wglądu do oryginałów dokumentów, które potwierdzałyby tożsamość klienta. Bez osobistego kontaktu nie ma w ogóle możliwości wyeliminowania osób posługujących się dokumentami skradzionymi lub sfałszowanymi – stwierdziła izba skarbowa.
System z założenia zły
Według fiskusa, skoro spółka sama podjęła działalność obarczoną dużym ryzykiem strat, nie może przenosić tego ryzyka na Skarb Państwa.
WSA w Warszawie zgodził się z fiskusem i oddalił skargę. Sąd stwierdził, że przyjęty przez spółkę system weryfikacji jest ułomny z założenia. Nie daje bowiem możliwości sprawdzenia danych podawanych przez klientów. Zgodnie z innym wyrokiem (III SA/Wa 2934/13), wydanym w identycznym stanie faktycznym, w tego typu działalności wystąpienie straty jest przewidywalne i w wielu przypadkach możliwe do uniknięcia.
Sygn. akt: III SA/Wa 2067/15
Grzegorz Grochowina - menedżer w KPMG w Polsce
Nie tylko firmy prowadzące działalność pożyczkową, ale również banki muszą wziąć pod uwagę niekorzystną dla nich linię interpretacyjną i orzecznictwo sądów dotyczące wyłudzeń pożyczek. Mimo to uważam, że po wdrożeniu odpowiednich systemów weryfikacyjnych i dochowaniu staranności w sprawdzaniu klientów pożyczkodawcy powinni mieć możliwość odliczenia kosztów. Przemawiają za tym same przepisy ustawy o CIT, które w art. 16 nie wprowadzają wprost zakazu odliczenia strat wynikających z wyłudzeń środków. Warto więc wystąpić o interpretację podatkową, gdyż każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie. Na rynku działają też jednak firmy, które sprawdzanie klientów ograniczyły do minimum. W takiej sytuacji niemożność odliczenia strat jest co do zasady słuszna.