W piątek Rada Ministrów nie przyjęła proponowanej przez Ministerstwo Rodziny nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia zmieniającej zasady sprowadzania Ukraińców do pracy w Polsce.
– Premier Beata Szydło zadecydowała, że projekt zostanie przesłany do Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, który przeanalizuje go pod kątem polityki migracyjnej Polski – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. – W najbliższych tygodniach Komitet ma zadecydować o nowych przepisach i nowelizacja wróci pod obrady rządu.
W myśl propozycji Ministerstwa Rodziny od 1 stycznia 2017 r. uproszczony system oświadczeń miałby zostać zastąpiony przez dwa nowe sposoby sprowadzania pracowników spoza Unii Europejskiej. Teraz zmiana ta stoi pod znakiem zapytania. W czasie konsultacji międzyresortowych okazało się bowiem, że Ministerstwo Rozwoju kwestionuje nowy system krótkoterminowych zezwoleń na pracę w Polsce.
Zdaniem resortu kierowanego przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego z dyrektywy 2014/36/UE, która jest implementowana w tej nowelizacji, wynika jedynie obowiązek wprowadzenia ograniczeń przy pracach sezonowych. Nie ma więc powodów do ograniczania cudzoziemcom pracy krótkoterminowej.
Tymczasem w myśl projektu zezwolenie na pracę krótkoterminową pozwalałoby Ukraińcowi na pobyt w Polsce przez sześć miesięcy raz na rok.
Przedsiębiorcy musieliby zapewnić im wynagrodzenia nie niższe od tych, jakie uzyskują polscy pracownicy na podobnych stanowiskach. Biorąc pod uwagę, że Ukraińcy pracowali dotychczas w Polsce za bardzo niskie stawki, taka zmiana uderzyłaby po kieszeni przedsiębiorców. A to mogłoby się przełożyć także na niższy rozwój gospodarczy. Co roku do Polski przyjeżdża bowiem nawet pół miliona pracowników zza wschodniej granicy, którym po zmianach trzeba będzie zapłacić znacznie więcej.
Resort rozwoju zasugerował wręcz pozostawienie dotychczasowego system oświadczeń, który bardzo dobrze sprawdza się w praktyce. To bardzo odpowiadałoby przedsiębiorcom.
W tej sytuacji nowe ograniczenia przewidziane w unijnych przepisach dotyczyłyby wyłącznie prac sezonowych w wybranych działach gospodarki, w których przedsiębiorcy mogliby starać się o wydanie zezwolenia na pracę do ośmiu miesięcy w roku. Projekt przepisów wykonawczych przewiduje, że dotknęłyby głównie rolnictwa i usług turystycznych.
Termin na implementację dyrektywy minął w końcu września. Rząd powinien więc zakończyć prace nad nowelizacją jak najszybciej i przesłać ją do parlamentu. Czy to się uda, przekonamy się w najbliższych tygodniach. Wszystko wskazuje jednak na to, że nowe regulacje mogą zaskoczyć przedsiębiorców.
Opinia dla „Rz"
Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan
Uważamy, że obecny system oświadczeń umożliwiający szybsze legalne sprowadzanie obywateli sześciu państw (w tym z Ukrainy) do pracy w Polsce może zostać częściowo utrzymany. Dlatego popieramy inicjatywę Ministerstwa Rozwoju, które w czasie konsultacji zgłosiło zastrzeżenia do propozycji Ministerstwa Rodziny zmierzające do rezygnacji z tego systemu. Regulacje unijne odnoszą się bowiem tylko do prac sezonowych. Bez względu na to, co znajdzie się w ostatecznej wersji nowelizacji, apelujemy o okres przejściowy. Gdyby nowe przepisy miały wejść w życie od 1 stycznia 2017 r., dla wielu firm, szczególnie małych i średnich, będzie to duże zaskoczenie, które może mieć wpływ ich na działalność. Najlepiej gdyby mogły działać na dotychczasowych zasadach przez cały przyszły rok.