W Polsce Ludowej były tzw. pasem transmisyjnym. Dzisiaj to określenie wydaje się obraźliwe czy wręcz obrzydliwe, ale wtedy doktryna głosiła je bez żenady. Potem stały się zarzewiem i oparciem rewolucji, zgodnie z teorią Jacka Kuronia, że rewolucję w krajach dyktatury proletariatu może zrobić tylko proletariat.
Później przyszedł kapitalizm i związki, jak każdy rewolucjonista, miały ogromny problem z zabraniem się do codziennej, raczej nudnej i niewdzięcznej roboty. To dało skutek w postaci dramatycznego upośledzenia ruchu związkowego i w ogóle roli przedstawicielstwa pracowniczego w Polsce, nie tylko w porównaniu z krajami o wieloletniej tradycji związkowej, ale także z innymi, bliższymi nam poziomem rozwoju.