Sprawa, którą ostatnio zajął się Sąd Najwyższy, dotyczyła przedstawicielki handlowej firmy farmaceutycznej, która działała na terenie Białostocczyzny.
Jeszcze w 2011 r. pracodawca po raz pierwszy wypowiedział jej umowę o pracę. Przyczyną zwolnienia miała być likwidacja jej stanowiska. Po rocznym procesie i korzystnym dla niej wyroku sądu pracy przedstawicielce handlowej udało się wrócić na stanowisko od 1 października 2012 r. Gdy zgłosiła się do pracy, przełożony wysłał ją na trwające kilka dni szkolenie w systemie e-learningowym.
Po jego zakończeniu potrzebne były kolejne szkolenia. W pierwszym miesiącu po powrocie nie zaczęła więc praktycznie pracy, tylko na polecenie pracodawcy podnosiła swoje kwalifikacje. Pomimo obietnic przełożonego, który zapowiadał jej przyszłość w firmie, na spotkaniu, które odbyło się w jednym z hoteli, dostała kolejne wypowiedzenie. Także tym razem przyczyną zwolnienia była likwidacja jej stanowiska z powodu połączenia dwóch działów. Podając przyczyny wskazania jej kandydatury do zwolnienia, przełożony stwierdził, że jej wyniki sprzedaży wypadały słabo na tle innych pracowników.
Gdy sprawa trafiła do sądu rejonowego, ten uznał wypowiedzenie za niezgodne z prawem, bo niekonkretne. Ze względu na trwający przez poprzedni rok proces o przywrócenie na stanowisko pracownica była nieobecna w pracy. Nie można było więc porównywać jej wyników pracy z innymi zatrudnionymi.
Inaczej roszczenia pracownicy ocenił sąd okręgowy. Sędziowie uznali, że w tym przypadku pracodawca nie musiał podawać szczegółowo przyczyn rozwiązania z pracownicą umowy.
To orzeczenie zostało uchylone przez Sąd Najwyższy. Sędziowie zwrócili uwagę na to, że nie tylko pracodawca miał obowiązek szczegółowo wytłumaczyć się ze swojego wyboru. Sąd Najwyższy zauważył również, że działania pracodawcy stanowiły spektakularne, ale nieudolnie zakamuflowane zbojkotowanie prawomocnego wyroku przywracającego pracownicę na stanowisko.
—Mateusz Rzemek
sygnatura akt: I PK 342/14