Prezydent Poznania zobowiązał spółkę z o. o. do wykonania zbiornika retencyjnego o pojemności nie mniejszej niż 78 m. sześć. Dzięki niemu wody opadowe spływające z działki tej spółki miały nie niszczyć gruntów sąsiadów.

Spółka wybrukowała, wybetonowała oraz pokryła asfaltem znaczną część swojej nieruchomości. W efekcie ziemia przestała wchłaniać deszczówkę, a istniejący zbiornik retencyjny nie był w stanie przyjąć wszystkich wód opadowych. Dlatego konieczne jest wykonanie dodatkowego zbiornika. Wskazuje na to dostarczona dokumentacja fotograficzna, notatka służbowa z interwencji straży miejskiej oraz opinia biegłego – stwierdził prezydent.

Za dużo kostki brukowej

Prezydent Poznania wydał decyzję na podstawie art. 29 ust. 3 prawa wodnego. Zgodnie z nim właściciel terenu nie może ze szkodą dla gruntów sąsiednich zmieniać stanu wody, a zwłaszcza kierunku odpływu znajdującej się na jego gruncie wody opadowej ani kierunku odpływu ze źródeł, oraz odprowadzać wód i ścieków na grunty sąsiednie (ust. 1). Na właścicielu gruntu ciąży też obowiązek usunięcia przeszkód oraz zmian w odpływie wody, powstałych na jego gruncie na skutek przypadku lub działania osób trzecich (ust. 2).

Jeżeli jednak spowodowane przez właściciela zmiany stanu wody szkodliwie wpływają na grunty sąsiednie, wójt, burmistrz lub prezydent miasta może, w drodze decyzji, nakazać właścicielowi przywrócenie stanu poprzedniego lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom (ust. 3).

Racja po stronie prezydenta

Spółka wniosła odwołanie od decyzji prezydenta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Poznaniu, które utrzymało ją w mocy.

Zdaniem kolegium, prezydent prawidłowo przeprowadził postępowanie, a zarzuty odwołującej się spółki są bezzasadne.

Spółka nie pogodziła się z orzeczeniem SKO i wniosła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu. Jej zdaniem, wody opadowe można odprowadzać do miejskiej sieci kanalizacji deszczowej. Nie ma potrzeby budowania zbiornika retencyjnego.

Sąd uznał skargę za zasadną. Według niego właściciel gruntu powinien mieć pełną kontrolę nad szkodliwymi zdarzeniami zachodzącymi na jego gruncie niezależnie od tego, czy są one następstwem przypadku czy też działań osób trzecich. Zmiana stanu wód na gruncie stanowi podstawę podjęcia przez organ wykonawczy gminy działań mających na celu nakazanie właścicielowi gruntu przywrócenia stanu poprzedniego albo wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom.

Zabrakło wnikliwości

Jednak – zdaniem WSA – ustawodawca w art. 29 ust. 3 prawa wodnego nie określił, jakie urządzenia powinny zostać wykonane w celu zapobieżenia szkodom. Nie ma też przepisu, z którego wynikałoby, że preferowane jest rozwiązanie polegające na wykonaniu urządzeń zapobiegających szkodom.

WSA uznał więc, że prezydent, wydając decyzję, powinien wskazać taki sposób zapobieżenia szkodom, jaki w okolicznościach danej sprawy będzie najskuteczniejszy i najprostszy do wykonania.

WSA zarzucił też SKO, że nie ustosunkowało się do argumentów podnoszonych przez spółkę. Twierdziła ona, że woda, która zalewa działki uczestników postępowania, pochodzi z działki najwyżej położonej, nienależącej do spółki.

Ponadto organy obu instancji (prezydent i SKO) nie wykazały, że najskuteczniejsze i najprostsze do przeprowadzenia jest zobowiązanie skarżącej spółki do wykonania dodatkowego zbiornika retencyjnego o pojemności nie mniejszej niż 78 m sześc.

Wątpliwości WSA wzbudziła także okoliczność, że równolegle toczyło się postępowanie przed organami nadzoru budowlanego, które wydały decyzje prowadzące do zbliżonych rezultatów. Ich ustalenia sprowadzały się do tego, że zbiornik powinien być większy, niż zdecydował prezydent. W konsekwencji WSA uchylił zaskarżoną decyzję.

Sąsiedzi mieli rację

Tym razem skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego wnieśli właściciele nieruchomości sąsiadujących z działką spółki. Stwierdzili, że sporządzona opinia zawierała szczegółową analizę możliwości odprowadzania nadmiaru wód. Wskazywała ona dwa rozwiązania: wykonanie zbiornika albo odprowadzanie deszczówki do publicznej kanalizacji. Właściciel publicznej kanalizacji wykluczył jednak, by nadmiar wód z działki mógł być odprowadzany do istniejącej sieci. W efekcie jedynym rozwiązaniem była budowa zbiornika retencyjnego.

NSA uchylił wyrok WSA. Według niego bezsporne jest, że z działki woda spływa na sąsiednie nieruchomości. Wskazują na to wyniki ekspertyzy oraz dokumentacja fotograficzna.

Zdaniem NSA, WSA uchylił zaskarżoną decyzję na skutek dokonania wadliwej oceny stanu faktycznego sprawy i wadliwego zastosowania art. 29 ust. 3 prawa wodnego.

NSA powołał się na swój wyrok z 22 października 2010 r. (II OSK 1654/09). Wynika niego, że zgodnie z art. 2 ust. 2 pkt 2 prawa budowlanego przepisy tej ustawy nie naruszają przepisów prawa wodnego w odniesieniu do urządzeń wodnych.

Wzajemne relacje między tymi ustawami wskazują, że w stosunku do urządzeń wodnych stosuje się łącznie ich przepisy. Oznacza to, że przy braku szczególnych zwolnień wykonanie urządzenia wodnego wymagało zarówno pozwolenia na budowę (albo zgłoszenia), jak i pozwolenia wodnoprawnego. W tej jednak sprawie przedmiotem kontrolowanej decyzji nie było udzielenie pozwolenia wodnoprawnego, ale nakaz wykonania odpowiednich zabezpieczeń w postaci zbiornika retencyjnego.

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 5 marca 2015 r. (II OSK 1881/13).