Kontrola dotyczyła wynajmowania przez PKP pomieszczeń na warszawskim Dworcu Centralnym firmie Marcpol. W ocenie inspektorów NIK doszło do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem przez władze PKP, polegającym na rezygnacji z dochodzenia 7 mln zł za bezumowne korzystanie z tych pomieszczeń. W pozwie PKP opierały się na wycenie, że czynsz powinien wynosić  230 tys. zł miesięcznie, zgodziły się na znacznie niższy, bo po 50 tys. zł.

PKP skorzystały z przewidzianej w ustawie o NIK procedury odwoławczej, ale nic nie wskórały, wystąpiły więc do sądu cywilnego, domagając się od NIK przeprosin.

Z wynikami do sądu

Sąd okręgowy pozew oddalił, a sędzia Tomasz Jaskłowski wskazał, że być może NIK myliła się, ale ocena mieści się w kompetencjach Izby, nie działała ona zatem bezprawnie. Nie wchodzą więc w rachubę sankcje za naruszenie dóbr osobistych PKP.

– To sprawa o to, czy NIK bądź inna instytucja państwa może naruszać dobre imię innych, w tym wypadku PKP, i   nie odpowiadać za to prawnie – mówił przed sądem apelacyjnym pełnomocnik PKP adwokat Krzysztof Sajchta. –To, że NIK może kontrolować, nie oznacza, że jej działanie   może być bezprawne.

– Gdyby język raportu wykraczał poza dopuszczalne standardy, zawierał obraźliwe określenia, że np. ugoda była złodziejska, to można rozważać naruszenie renomy PKP, ale używano języka prawa – argumentował z kolei Wojciech Dachowski, radca Prokuratorii Skarbu Państwa, która broni NIK. – Proces o ochronę dóbr osobistych nie może służyć podważaniu ustaleń Izby.

Reklama
Reklama

Nadmiar kontroli

Sąd apelacyjny nakazał SO powtórzenie procesu i zbadanie, czy inspektorzy NIK dokonali prawidłowej kontroli.

– Nie ma wątpliwości, że błędne  wnioski mogą naruszać dobra osobiste kontrolowanej instytucji, a ich ochrony można dochodzić w sądzie cywilnym – powiedziała sędzia SA Barbara Godlewska-Michalak.

To wyjątkowy pozew, choć niedawno Sąd Najwyższy orzekł, że sędzia (poza rażącym naruszeniami) nie może odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych podsądnego, gdyż groziłoby to jego bezstronności (II CSK 407/13).

– Podobne niebezpieczeństwo niesie ten wyrok – wskazuje Krzysztof Izdebski, ekspert Sieci Obywatelskiej Watchdog. – Inspektorzy NIK mogą cenzurować raporty, by nie ryzykować podobnego procesu. Nie wiem poza tym, jakimi środkami sąd miałby sprawdzać zarzuty do raportu.

– Jeśli dana władza działa w granicach kompetencji, nie można zarzucić jej naruszenia dóbr osobistych. Inaczej każda ocena, każda decyzja naruszałaby dobra osobiste, każdy wydany, a następnie uchylony lub zmieniony wyrok dawałby jednej lub drugiej stronie podstawę do roszczeń –  to z kolei opinia adwokata Krzysztofa Czyżewskiego. Proces o ochronę dóbr osobistych nie może zastępować normalnych procedur wyrokowania lub decydowania w państwie.

Jarzy Naumann, adwokat

Z art. 53 ustawy o NIK wynika wprost, że wystąpienia Izby sporządzane w następstwie przeprowadzonej kontroli są ocenami, a nie werdyktami. Nie są to zatem twierdzenia o faktach, ponieważ ze swej natury są one ocenami NIK w sprawie, którą się zajęła. W procesie ?o ochronę dóbr osobistych oceny nie mogą być zaś źródłem naruszenia, przeto materiały NIK nie mogą i nie powinny być podstawą do uzyskania przez PKP pomyślnego wyroku. Ustawa przewiduje zresztą tryb odwoływania się od uwag raportu pokontrolnego, przypominający procedurę sądową. Nieodparcie nasuwa ?mi się więc wniosek, że niektóre orzeczenia sądowe zdają się zmierzać do paraliżu funkcjonowania instytucji państwa.