Sława nazwiska przesądza o rozpoznawalności znaku towarowego – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, przychylając się do argumentów zawodnika reprezentacji Argentyny i FC Barcelona. Wydany we czwartek wyrok TSUE dotyczy sporu, jaki od 2011 roku Leo Messi toczy z hiszpańską firmą J.M.- E.V. Po tym, jak Argentyńczyk zarejestrował w unijnym urzędzie ds. własności intelektualnej (EUIPO) znak towarowy zawierający jego nazwisko, firma ta złożyła sprzeciw. Wskazała, że już wcześniej zarejestrowała znak „Massi", a rejestracja podobnie brzmiącego znaku jej zdaniem wprowadzała konsumentów w błąd.
Historia sporu była nie mniej emocjonująca niż mecze z udziałem Messiego. Początkowo EUIPO przyznał rację hiszpańskiej spółce. Jednak napastnik katalońskiej drużyny przeszedł do kontrataku, zaskarżając decyzję urzędu do Sądu Unii Europejskiej. Tam w 2014 r. odniósł zwycięstwo. Sąd uznał wówczas, że renoma piłkarza kompensuje wizualne i fonetyczne podobieństwa między tymi dwoma oznaczeniami i wyklucza wszelkie prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd.
Czytaj także: Znak towarowy nie może zawierać symbolu marihuany. Czy aby na pewno?

Hiszpanie nie poddali się i doprowadzili do dogrywki na szczeblu TSUE. Wspomógł ich w tym EUIPO, składając własne odwołanie. Jednak ten atak połączonych sil nie powiódł się. Ostateczna decyzja sędziów z Luksemburga była korzystna dla Leo Messiego. Trybunał wskazał, że w sytuacji, gdy wśród potencjalnych nabywców sprzętu sportowego pod obiema markami Leo Messi jest powszechnie znany, nie ma mowy o wprowadzaniu w błąd, nawet gdy oznaczenie słowne brzmi podobnie. „Właściwy krąg odbiorców postrzega oznaczenia Massi i Messi jako różne pod względem konceptualnym" – stwierdził Trybunał.
Sygnatury akt: C-449/18, C-474/18