Handel kwitami, czyli wystawianie dokumentów potwierdzających przetworzenie odpadów z urządzeń rtv i agd, co w rzeczywistości nie nastąpiło, to jeden z głównych problemów gospodarki takimi śmieciami. Praktyki tego rodzaju ma ograniczyć nowa ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Przedsiębiorcy są jednak podzielni w ocenie proponowanych rozwiązań.
Producenci i importerzy lodówek, pralek, komputerów są odpowiedzialni za odpady z takich urządzeń. Gdy użytkownik ich się pozbędzie, muszą je zebrać i przetworzyć. Tylko że nie każdy tak działa na rynku, a przez to część urządzeń ląduje na składowiskach, co szkodzi środowisku. A kontrole są fikcją.
Wojciech Konecki, dyrektor generalny Ceced Polska, stowarzyszenia producentów agd, podczas wczorajszej konferencji związanej z planowanymi zmianami prawa wskazał, że w całym kraju jest 50 inspektorów zajmujących się ochroną środowiska. A jedynie 10 proc. czasu poświęcają na nadzór nad rynkiem zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Przekonywał, że nowy system informatyczny proponowany przez Ministerstwo Środowiska pozwoli wyłapywać nieprawidłowości związane gospodarką odpadami ze sprzętu rtv i agd.
– Inspektorzy dostaliby narzędzie, które podpowiedziałoby im, gdzie i co kontrolować, by nie szli na inspekcję w ciemno – ocenia Konecki.
Wątpliwości budzi to, że system utworzy grupa 75 proc. firm mających styczność z odpadami z urządzeń rtv i agd, a jedynie nadzór będzie miał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Istnieje więc obawa, że dane handlowe części firm wpadną w niepowołane ręce .
– Utworzenie takiego systemu wydaje się rozwiązaniem słusznym i wartym dyskusji. Tyle że pomysł, aby budowę i nadzór nad nim przekazać w prywatne ręce, jest nie do przyjęcia – mówi Aleksander Traple z organizacji odzysku Biosystem.
Zwolennicy zmiany zaznaczają, że to Ministerstwo Środowiska zadecyduje, komu powierzy obsługę systemu. Nie wyobrażają sobie, by nie gwarantował on poufności i wiarygodności danych.