Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ochrony Pracy Państwowa Inspekcja Pracy przedstawi raport o wypadkach przy pracy, do których doszło w 2012 r.
Wynika z niego, że choć w zeszłym roku ogólna liczba wypadków zaczęła maleć, (było ich 91 tys., a rok wcześniej ponad 97 tys.), zwiększył się odsetek młodych pracowników, którzy ucierpieli w czasie pracy. Kontrole PIP potwierdzają, że co czwarty pracownik, który uległ wypadkowi, pracował nie dłużej niż 12 miesięcy. Przyczyną tych zdarzeń były najczęściej nieuwaga i brak doświadczenia.
Winien wypadkowi najczęściej jest jednak przedsiębiorca, który nie zapewnił bezpiecznych warunków pracy.
– Przestrzeganie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy wciąż pozostawia wiele do życzenia. Dbałość o ochronę zdrowia i życia pracowników odsuwana jest przez wielu przedsiębiorców na dalszy plan, nie mówiąc już o podwyższaniu standardów organizacji pracy oraz zarządzania bezpieczeństwem – komentuje Leszek Zając, zastępca głównego inspektora pracy.
Tylko w ubiegłym roku inspektorzy pracy zlikwidowali bezpośrednie zagrożenia dla życia i zdrowia ponad 66 tys. pracowników! Tymczasem nieznajomość zagrożeń oraz właściwych zachowań i zasad bezpieczeństwa zwiększa ryzyko wypadku, co potwierdzają statystyki wypadkowe. Liczba poszkodowanych o stażu krótszym niż rok u danego pracodawcy wzrasta z roku na rok. Niewłaściwy nadzór nad pracami oraz świadome tolerowanie odstępstw od wymagań prawnych to również istotne przyczyny uchybień.
Widać to najlepiej na przykładzie najcięższych wypadków, które skończyły się śmiercią pracownika lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. W 2012 r. było ich prawie tysiąc. Najwięcej błędów i zaniechań organizacyjnych, skutkujących śmiercią poszkodowanych, inspektorzy stwierdzili podczas wykonywania ciężkich prac fizycznych (np. podnoszenia lub pchania), prac związanych z elektrycznością (np. uszkodzenie wyposażenia prowadzące do kontaktu z prądem elektrycznym) oraz podczas pracy na wysokości.
Są firmy, w których kary to za mało, a zmiany następują dopiero po kilku wypadkach
Inspektorzy przebadali okoliczności i przyczyny 1826 wypadków i nałożyli na pracodawców 1069 mandatów karnych na łączną kwotę ponad 1,5 mln zł. Po szczególnie jaskrawych naruszeniach przepisów BHP skierowali do sądów 87 wniosków o ukaranie. W takich okolicznościach grzywna grożąca przedsiębiorcy wzrasta aż do 30 tys. zł. W 74 sprawach inspektorzy zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przełożonych pracownika, który uległ wypadkowi.
Jeśli chodzi o przedsiębiorców dopuszczających się rażących naruszeń przepisów BHP po raz kolejny, inspektorzy skierowali do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych 14 wniosków o podwyższenie o 100 proc. składki na ubezpieczenie wypadkowe.
Okazuje się, że choć większość pracodawców bierze sobie do serca zalecenia inspektorów pracy i po wypadku wdraża je w życie, by poprawić warunki pracy, bywają jednak firmy, dla których mandaty, odpowiedzialność karna przełożonych czy podwyższone składki ZUS to za mało.
Inspektorzy dotarli do firm, w których musiało wydarzyć się kilka wypadków, aby pracodawca zareagował. Przykładowo w jednej z takich firm osłona ochronna na maszynie pojawiła się dopiero po trzecim incydencie wciągnięcia ręki pracownika w jej mechanizm.
Pracodawcy mogą liczyć w PIP na szkolenia z zakresu oceny ryzyk występujących na poszczególnych stanowiskach. Dzięki temu można by uniknąć części wypadków.