Co to znaczy: usprawnienie upadłości? To, by była ona tańsza, szybsza i – o ile to możliwe – by firma się zrestrukturyzowała i nadal działała. Jeśli już ma upaść i być zlikwidowana – by była sprzedana najlepiej w całości temu, który potrafi i może dalej ją prowadzić.

Te cele przyświecają, jak zapewniali wczoraj wicepremier Janusz Piechociński i minister Jarosław Gowin, planowanym zmianom w prawie upadłościowym, które mogłyby wejść w życie w połowie przyszłego roku.

Pracował nad nimi powołany w maju tego roku zespół specjalistów, którzy wczoraj prezentowali swoje rekomendacje kilkuset uczestnikom konferencji na ten temat.

Trudniej upaść

Przede wszystkim, podwyższona ma być poprzeczka kwalifikująca przedsiębiorstwo do upadłości. – Obecnie niewypłacalność sprowadza się do stwierdzenia braku zapłaty „dwóch faktur", niezależnie od przyczyn, kwoty i okresu zwłoki – mówił adwokat Patryk Filipiak. – Tymczasem dłużnik może nie płacić z różnych przyczyn, np. być chory. Generuje to pozorowane wnioski o upadłość tylko po to, by wymusić spłatę należności, tymczasem ważne jest, czy dłużnik rzeczywiście nie jest zdolny do zapłaty.

Dlatego zespół proponuje zdefiniować, że dłużnik jest niewypłacalny, jeżeli jego sytuacja finansowa wskazuje, że utracił zdolność wykonywania wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Domniemywać się będzie, że jest niewypłacalny, jeśli opóźnienie to przekracza trzy miesiące.

Zostanie druga przesłanka upadłości (zadłużeniowa), gdyż nie jest dobrze, jeśli długi przedsiębiorcy przewyższają dłuższy czas wartość jego majątku. Proponuje się jednak dopuszczenie, by ten stan mógł trwać do 24 miesięcy.

Drugi obszar zmian ma sprawić, że upadłość likwidacyjna będzie szybsza i tańsza, ale przede wszystkim procedury układowo-naprawcze będą chętniej wykorzystywane przez przedsiębiorców.

Łatwiej wybrnąć

O tym, że postępowanie naprawcze jest mało efektywne, świadczy najlepiej fakt, że zastosowano je tylko w kilkunastu wypadkach.

Piotr Zimmerman, radca prawny, autor komentarza do prawa upadłościowego, zaprezentował kilka radykalnych zmian, które mają ułatwić zawarcie układu.

Po pierwsze, mają być wyłączeni z liczenia odpowiedniej większości ci wierzyciele, którzy nie brali udziału w głosowaniu. Po drugie, układ obejmowałby zaległości wobec ZUS, z tym że dla zabezpieczenia jego dochodów nie byłyby one redukowane, ale tylko rozkładane na raty.

Równie radykalne zmiany czekają postępowania naprawcze: przed układem ma być prowadzona restrukturyzacja, np. sprzedaż niektórych składników przedsiębiorstwa, które może też wypowiedzieć niekorzystne umowy, wstrzymana zostanie egzekucja wszelkich długów. Jak powiedział Cezary Zalewski, zastępca szefa warszawskiego sądu upadłościowego, te ograniczenia muszą się zmieścić w ciągu roku i jeśli naprawa się nie uda, będzie ogłoszona upadłość likwidacyjna.

Dodajmy, że upadłości w rozwiniętych krajach trwają średnio półtora roku (w Polsce trzy lata) i są znacznie tańsze, natomiast stopień spłaty wierzycieli znacznie wyższy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.domagalski@rp.pl

Co do poprawy

Jakie zmiany należałoby wprowadzić w prawie upadłościowym:

- podwyższenie (ograniczenie) przesłanki niewypłacalności, upadłości;

- dopuszczenie przejściowego (do dwóch lat) zadłużenia firmy ponad jej majątek;

- dodatkowe rodzaje postępowań układowych;

- wyłączenie niegłosujących, a objęcie układem składek ZUS;

- umożliwienie na początku procedury naprawczej restrukturyzacji firmy.

Na podstawie rekomendacji Zespołu ds. Nowelizacji Prawa Upadłościowego i Naprawczego