Przede wszystkim szef nie musi już układać harmonogramów. Nikt więc nie będzie wymagał od niego przewidywania, jakie zadania zleci szoferom w ostatnim tygodniu okresu rozliczeniowego. Nie musi też wymyślać dla nich sztucznego przydziału zadań ani budować wrażenia, że kierowcy sami decydują o godzinach pracy i kolejności wykonywania zleceń.
Wręcz przeciwnie, ma prawo organizować ich pracę i egzekwować, aby towar dotarł do klienta w określonym czasie, wynikającym z listu przewozowego. Dzięki temu pracodawca zyskuje możliwość wyciągnięcia konsekwencji wobec kierowcy, który nie dotrzymał terminu, co byłoby bardzo wątpliwe u tego pracującego w systemie zadaniowym.
Pewnym zagrożeniem dla zajmujących się przewozami towarowymi jest w systemie równoważnym sposób liczenia nadgodzin. Jeśli nie ma grafików, inspektorzy za przekroczenia dobowe uznają jedynie pracę powyżej 12 godzin w dobie, gdyż do tylu wolno przedłużyć ten wymiar aktywności. Powoduje to kwalifikowanie większości nadgodzin jako przekroczeń przeciętnej tygodniowej normy czasu pracy oraz wynikającą z tego wyższą do zapłaty kwotę dodatków za nadgodziny. Jest jednak sposób, aby niewielkim nakładem pracy uniknąć takich niespodzianek.
Przykład
Pracodawca zatrudniający kierowców pojazdów dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej 18 ton wprowadził dla nich system równoważny. Choć nie musi ustalać harmonogramów, w regulaminie pracy zawarł postanowienie, zgodnie z którym tworzy kierowcom grafiki obejmujące najbliższe zadanie przewozowe lub nadchodzący tydzień.
Te miniharmonogramy pozwolą szefowi wykazać większą liczbę nadgodzin dobowych, a co za tym idzie obniżyć koszty pracy. Innym efektem takiego rozwiązania jest większa kontrola nad wykorzystaniem przez kierowców nominału dla przyjętego okresu rozliczeniowego. Dzięki temu przewoźnik będzie mógł lepiej wykorzystać ich czas pracy, obniżając jednocześnie globalną liczbę nadgodzin.
Zyski z dodatkowej kombinacji
System równoważny może uzupełniać indywidualny rozkład czasu pracy kierowców. Co prawda wymaga to zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników, ale w zamian pozwala planować czas pracy z pominięciem doby pracowniczej.
W praktyce oznacza więc możliwość ustalenia kierowcy startu pracy w kolejnej dobie bezpośrednio po skorzystaniu z odpoczynku, również skróconego. To z kolei przekłada się na skrócenie terminów realizacji zadań przewozowych.
Autor jest byłym pracownikiem PIP, aktualnie wspólnikiem w spółce Pogotowie Kadrowe Lankamer – Prasołek sp.j.