Pracodawca powinien zapewnić pracownikowi nie tylko odpowiednie stanowisko czy narzędzia, ale również odpowiedni komfort czy atmosferę, które zwiększyłyby jego wydajność (art. 94 pkt 2 i 2a kodeksu pracy).
Podwładny w rewanżu nie tylko ma szanować stworzone mu podstawy, ale również przekładać je na wykonywane obowiązki, w tym w szczególności maksymalnie wykorzystywać swój potencjał (art. 100 § 1 k.p.).
Rozrywka w firmowym aucie
Zdarza się, że zatrudniony samowolnie podejmuje dodatkowe czynności, aby lepiej spożytkować czas pracy.
Tak jest ze słuchaniem muzyki, która w powszechnym przekonaniu sprzyja realizowanym zajęciom. Większość z nas pozytywnie reaguje na wpadającą w ucho piosenkę, która przeważnie nastraja optymistycznie, pobudza do działania czy zwyczajnie regeneruje. Łatwo to sobie wyobrazić przy wykonywaniu obowiązków o charakterze fizycznym, technicznym czy mobilnym.
Skoro zazwyczaj wsiadając do auta, niemal automatycznie włączamy radio, to podobnie postąpi pracownik wykorzystujący pojazd w celach zarobkowych. Tym bardziej, jeśli ma do pokonania znaczną odległość. Takie towarzystwo jest wtedy na wagę złota – szybciej płynie czas, unika się niebezpiecznej w skutkach drzemki czy rozładowuje stres.
Szef może nie tylko zezwolić na taką rozrywkę, ale otwarcie ją popierać czy wręcz propagować, choćby montując firmowy radiowęzeł, kupując płyty kompaktowe czy zapewniając dostęp do internetowych portali muzycznych.
Przykład
Pan Jan był glazurnikiem w małej firmie budowlanej. Kiedy przystąpił do wykonywania zadań, otrzymał od szefa sprzęt, czyli poziomicę, młotek i wiertarki, ale również magnetofon.
Wprawdzie nie był zbyt nowy, jednak pan Jan nie narzekał, bo nie wyobrażał sobie kładzenia płytek w zupełnej ciszy. Zwłaszcza że pracował sam w kilkudziesięciu nowych lokalach, a na pustym osiedlu nie mógł zamienić z nikim słowa. Pracodawca był zadowolony, bo pan Jan miał dobry nastrój i zdążył z pracami w terminie.
Niedopuszczalny hałas w biurze
W pewnych miejscach, na pewnych stanowiskach i przy pewnych obowiązkach słuchanie muzyki może jednak nie przynosić pożądanych efektów, przeszkadzać czy wręcz szkodzić. Większość negatywnie reaguje na głośne, powtarzalne czy kontrowersyjne dźwięki, które dekoncentrują, obniżają efektywność czy zwyczajnie drażnią. Trudno przy takim akompaniamencie realizować zadania umysłowe, wymagające skupienia czy współpracy, gdy decybeli jest zbyt dużo lub gdy stosuje się odcinające od otoczenia słuchawki.
Radio w pracy nie powinno ingerować w przepływ informacji. Dotyczy to zarówno poleceń wydawanych przez pracodawcę i rozmów między pracownikami, jak i komunikacji z kontrahentami.
Hałas może tworzyć nieporozumienia, powodować błędy czy wręcz doprowadzić do utraty klientów, którym taka firma kojarzy się z rozrywką, nieodpowiedzialnością czy nawet nierzetelnością. Zapobiegliwy pracodawca ureguluje to, określając co, gdzie, kiedy i w jaki sposób można słuchać. Wolno mu też zabronić jakichkolwiek dźwięków i wyciągać konsekwencje, gdy pracownik złamie zakaz, włącznie z dyscyplinarką. Takie działanie nie stanowi dyskryminacji.
Przykład
Pan Wojciech pracował w dużym banku jako konsultant do spraw kredytów deweloperskich. Na starcie szef poinformował go, że zgodnie z firmowym regulaminem zabronione jest odtwarzanie jakiejkolwiek muzyki. Pan Wojciech nie mógł się jednak powstrzymać, założył słuchawki i relaksował się przy ulubionych utworach.
Na tyle głośnych i absorbujących, że nie zauważył podchodzącego do jego stanowiska klienta.
Po kilkunastu minutach czekania prezes dużej firmy budowlanej wyszedł zdenerwowany i powiadomił pracodawcę pana Wojciecha. Ten zwolnił go dyscyplinarnie.
Ile osób, ilu pracowników, tyle muzycznych gustów. Aby nie powodowały one konfliktów w zakładzie, szef może go podzielić na swego rodzaju strefy dźwięków, uwzględniając charakter pracy, indywidualne preferencje czy warunki lokalowe.
Relaks w wydzielonym pokoju
Ciekawym rozwiązaniem jest specjalny pokój do muzykoterapii. Zmęczony, zestresowany czy znużony podwładny może tam pójść, usiąść w wygodnym fotelu i skorzystać z oferty przygotowanej przez pracodawcę. Jeśli potrzebowałby pobudzenia, wybrałby skoczne piosenki dyskotekowe.
Jeśli wręcz przeciwnie, postawiłby na spokojne utwory klasyczne. Tu jednak pojawiają się wątpliwości. Czy faktycznie wykorzystałby czas podarowany mu przez przełożonego? Kto i w jaki sposób miałby to weryfikować?
Taki pomysł zapewne sprawdziłby się w dużych korporacjach, gdzie pracuje się głównie umysłowo, a dniówkę mierzy się wymiarem zadań. W przeciwnym razie taka inicjatywa mija się z celem, stając się sposobem bezkarnego uchylania się od realizacji powierzonych zadań.
Przykład
Pani Maria jest prawnikiem w dużej firmie konsultingowej. Obok niej siedziała pani Sylwia, która zajmowała się archiwizacją dokumentów. Pani Maria słuchała muzyki fortepianowej, a pani Sylwia utworów techno.
Szef chciał rozwiązać narastający konflikt, dlatego podzielił pracowników na merytorycznych i technicznych, określając stanowiska pracy tak, aby znajdowały się z dala od siebie.
Pani Maria mogła się wyciszyć i skupić na sporządzaniu umów. Pani Sylwia podkręcona ulubionymi dźwiękami sprawniej segregowała korespondencję. Obie zwiększyły więc swoją wydajność.