Przekazywanie pracownikom telefonów komórkowych nie jest dziś niczym nadzwyczajnym. Aparaty służbowe dostają nie tylko menedżerowie wysokiego szczebla, ale również sekretarki, handlowcy, specjaliści czy dziennikarze, czyli osoby, z którymi z reguły pracodawca chce być w kontakcie nie tylko w miejscu pracy.
[b]Taki telefon firma musi w odpowiedni sposób powierzyć pracownikowi[/b], bo to ona jest właścicielem aparatu, na nią także zawarta jest umowa o świadczenie usług przez operatora sieci komórkowej. W tym celu zawiera z pracownikiem stosowną umowę. Z jej postanowień z kolei powinny wynikać reguły korzystania z telefonu. Czyli także i cele, do których może być używany. Z niej bądź z umowy o pracę czy regulaminu pracy mogą też wynikać szczególne zasady korzystania przez pracownika z takiego telefonu po godzinach pracy, w dni wolne, a także podczas wypoczynku.
Czego może zatem wymagać szef od podwładnego, któremu powierza telefon służbowy? Czy komórka może dzwonić o każdej porze i w każdym miejscu? Co ze spokojnym i nieprzerwanym wypoczynkiem?
[srodtytul]Prawo do wakacji[/srodtytul]
Każdy pracownik ma przecież kodeksową gwarancję corocznego, nieprzerwanego, płatnego urlopu wypoczynkowego. Mówi o tym art. 152 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1288079C8A806B4039D19A8B496CF333?id=76037]kodeksu pracy[/link]. Co więcej, pracownik nie może zrzec się prawa do urlopu. Często jednak w praktyce reguły te nie są przestrzegane.
Natłok zadań niejednokrotnie nie pozwala na prawdziwe wakacje. Czasem pracownik wykonuje jeszcze pewne czynności już w trakcie wypoczynku. Na przykład przesyła raporty, odpisuje ma mejle czy prowadzi rozmowy telefoniczne. Nie ma jednak większych wątpliwości, że nie jest to zgodne z przepisami. Takie działania wykluczają regenerację, którą ma podwładnemu przynieść urlop wypoczynkowy.
[b]Standardowo pracownik nie ma bowiem obowiązku odbierania telefonu od szefa, gdy ten dzwoni do niego na urlopie. Nie ma tu znaczenia, czy chodzi o telefon prywatny czy służbowy. Pracodawca nie powinien wyciągnąć wobec zatrudnionego, który nie odbiera telefonu albo nie oddzwania, żadnych konsekwencji.[/b]
Gdyby niezadowolony z braku możliwości nawiązania kontaktu z podwładnym np. postanowił wypowiedzieć umowę o pracę czy też ukarać go jedną z kar porządkowych, to działałby nielegalnie. W razie sporu pracownik zawsze może się tłumaczyć, że nie odbierał telefonu, bo w miejscu, gdzie akurat przebywał, nie było zasięgu albo był on tak słaby, że nie było rzeczywistej możliwości prowadzenia rozmowy.
Pracodawca nie powinien też wymagać, aby podwładny zabierał na urlop służbową komórkę. O ile inne zasady nie będą wynikały z przepisów wewnętrznych obowiązujących w danej firmie. Jednak zapis nakazujący każdemu pracownikowi, niezależnie od zajmowanego stanowiska i zakresu wykonywanych obowiązków służbowych, poruszanie się wszędzie z telefonem byłby nadużyciem.
Natomiast wydanie pracownikowi polecenia odbierania służbowych telefonów w takiej sytuacji co do zasady jest niedozwolone. Urlop musi być bowiem wykorzystany w naturze.
[srodtytul]Zniszczenia i wysokie rachunki[/srodtytul]
Jednym z powodów, dla których pracownicy nie chcą zabierać ze sobą telefonów wszędzie tam, gdzie się przemieszczają, jest obawa przed zniszczeniem, np. na plaży czy w górach, albo utratą, np. na tłocznych Krupówkach. Taki telefon to przecież mienie firmowe. [b]Pracownik ponosi odpowiedzialność za takie przedmioty powierzone w pełnej wysokości.[/b]
Zgodnie jednak z art 124 § 3 k.p. od tej odpowiedzialności podwładny może się uwolnić. Stanie się tak, jeżeli wykaże, że szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych, a w szczególności wskutek niezapewnienia przez pracodawcę warunków umożliwiających zabezpieczenie powierzonego mienia.
Pracownik nie ponosi zatem za utraconą komórkę odpowiedzialności wtedy, kiedy jej utrata (lub zniszczenie) nastąpiło z przyczyn niezależnych od użytkownika. Jeśli przykładowo komórka utonęła, ale przy tej okazji zalany został też cały hotel, w którym mieszkał podwładny na urlopie, to nie poniesie z tego tytułu kosztów. Jeśli telefon zamókł i przestał działać, bo pracownik chodził po deszczu i aparat wypadł mu do kałuży, to on zapłaci za zniszczenie.
Przed odbieraniem jakichkolwiek telefonów, nie tylko od szefa, podczas wakacji zagranicznych odstraszają konsekwencje finansowe, czyli wysokie stawki połączeń roamingowych. Kto za nie zapłaci?
[srodtytul]Inaczej na dyżurze[/srodtytul]
Właściwie jedyna sytuacja, w której pracownik musi odbierać telefon, to czas dyżuru. Wtedy bowiem podwładny musi pozostawać w gotowości do pracy. Ale uwaga! Takiego obowiązku nie może być podczas urlopu wypoczynkowego.
Zgodnie z art. 128 § 1 k.p. czasem pracy jest ten, w którym pracownik pozostaje do dyspozycji pracodawcy w zakładzie lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy. Natomiast [b]pozostawanie do dyspozycji oznacza faktyczną gotowość do jej świadczenia.[/b] Jeśli pracownik załatwia służbowe sprawy przez telefon, to taką gotowość wykazuje. Mimo że w innym niż zwykle miejscu.
[b] Jeśli pracownik na urlopie odbiera połączenia od szefa i rozmawia z nim w służbowych sprawach, to w rzeczywistości świadczy pracę.[/b] Gdy będzie to jedna kilkuminutowa rozmowa, to ciężko zakwalifikować czas na nią poświęcony jako czas pracy.
Inaczej może jednak być w sytuacji, gdy szef będzie dzwonił wielokrotnie, wymagając przy tym wykonywania innych telefonów, np. po to, by rozmawiać z innymi osobami – pracownikami czy kontrahentami. Wówczas można uznać, że pracownik zamiast wypoczywać, tak naprawdę wykonuje zadania służbowe. Pracodawca nie powinien liczyć tego czasu jako wypoczynku.
[srodtytul]Czasem wolno odwołać[/srodtytul]
Zdarza się i tak, że pracodawca postanawia odwołać podwładnego z urlopu. Jest to jednak możliwie tylko wtedy, gdy obecność danej osoby jest wymagana przez okoliczności nieprzewidziane w momencie rozpoczynania urlopu. Mówi o tym art. 167 § 1 k.p. Jednak aby mogło dojść do skutecznego odwołania z wakacji, pracodawca musi mieć możliwość skutecznego skontaktowania się z pracownikiem.
Czasem zapobiegawczy przełożony prosi o zostawienie namiarów na podwładnego podczas wakacji. Mając adres miejsca wypoczynku, np. hotelu czy pensjonatu, szef może bowiem próbować tam się dodzwonić. Jeśli pracownik ma telefon – służbowy czy prywatny – pracodawca będzie na niego dzwonił. Jednak [b]kontaktowanie się z pracownikiem w innych celach niż po to, by go odwołać z urlopu, nie będzie miało uzasadnienia.[/b]
[ramka][b] Za roaming zapłaci szef[/b]
[b] Czy pracodawcy wolno niepokoić pracownika podczas wakacji telefonami służbowymi? Jeśli podwładny spędza wczasy np. w Tunezji czy Hiszpanii, to koszty rozmów z pracodawcą najprawdopodobniej przekroczą ustalony limit. Kto zapłaci za roaming?[/b]
[i]Odpowiada Marta Marciniak, adwokat:[/i]
Przede wszystkim pracodawca nie powinien wymagać, aby pracownik zabierał na urlop służbowy telefon komórkowy. Chyba że w regulaminie pracy czy w umowie o pracę zapisano szczególne postanowienia dotyczące korzystania z takiego telefonu przez podwładnego w czasie wypoczynku.
Jeżeli jednak zdarzy się tak, że pracownik – mimo braku takiego obowiązku – odbierze telefon od szefa i załatwia służbowe sprawy przez telefon, to należy uznać, że pracownik przejawia gotowość do świadczenia pracy. Pociąga to za sobą dalsze konsekwencje: pracodawca, dzwoniąc do wypoczywającego pracownika, poleca mu pracę w godzinach nadliczbowych, które trzeba zrekompensować czasem wolnym lub wyższym wynagrodzeniem. Urlop obniża bowiem wymiar czasu pracy w danym miesiącu. Po powrocie pracownik będzie więc miał prawo na podstawie billingów telefonicznych dochodzić od pracodawcy rozliczenia czasu przepracowanego na urlopie. Uzyskanie od operatora sieci telefonicznej wykazu służbowych rozmów prowadzonych z telefonu pracownika pozwoli również na zrefinansowanie przez pracodawcę wydatków pracownika poniesionych na te rozmowy, np. kosztów roamingu w przypadku zagranicznych wakacji podwładnego.
[/ramka]