Najwięcej przewinień wiąże się z łamaniem przez kierowców (często zresztą wymuszanego przez przewoźników) przepisów o czasie prowadzenia pojazdów, czyli rozporządzenia 561/2006/WE albo ustawy o czasie pracy kierowców (patrz wykres). Z raportu głównego inspektora transportu drogowego za I półrocze 2007 r. wynika, że nałożeniem kary kończy się co piąta kontrola na szosie i ponad 95 proc. kontroli w firmach. Warto więc przypomnieć najważniejsze zasady przeprowadzenia takich sprawdzianów.

Jeżeli inspektor zatrzyma pojazd do kontroli albo przyjdzie sprawdzić firmę, to kontrolowany musi zachować się zgodnie z ustawą o transporcie drogowym. To znaczy, że przedsiębiorca lub kierowca musi:

- udzielić ustnych lub pisemnych wyjaśnień, okazać dokumenty lub inne nośniki informacji oraz udostępnić dane mające związek z przedmiotem kontroli,

- udostępnić pojazd, a także obiekt, siedzibę oraz pomieszczenia, w których przedsiębiorca prowadzi działalność gospodarczą lub przechowuje mienie przedsiębiorstwa,

- umożliwić sporządzenie kopii dokumentów wskazanych przez kontrolującego,

- umożliwić sporządzenie dokumentacji filmowej lub fotograficznej, jeżeli może ona stanowić dowód lub przyczynić się do utrwalenia dowodu,

- przekazać kopię dokumentów (za potwierdzeniem odbioru).

Zgodnie z rozporządzeniem ministra transportu i budownictwa w sprawie warunków i trybu wykonywania kontroli w zakresie przewozu drogowego (DzU z 6 lutego 2006 r. nr 19, poz. 153) zanim rozpocznie kontrolę, musi dopełnić pewnych obowiązków. Jest zobowiązany wylegitymować się (legitymacją służbową lub upoważnieniem do wykonywania kontroli ruchu drogowego), a także zapoznać kontrolowanego z ustawowymi prawami i obowiązkami.

Musi też wykonywać swoje czynności w obecności kontrolowanego, osoby zastępującej go lub przez niego zatrudnionej (czyli może to być np. kierowca pojazdu zatrudniony na umowę-zlecenie, a nie tylko pracownik firmy).

Inspektor transportu drogowego musi mieć ze sobą nie tylko legitymację służbową, ale i znak identyfikacyjny. Kontrolując na szosie, ma być umundurowany, za to w firmie przedsiębiorcy już niekoniecznie. Jednak czasem i podczas kontroli na szosie inspektor może pojawić się bez munduru. Nieumundurowany kontroler może sprawdzić autobus wykonujący przewozy regularne bądź taksówki, jeśli nie wymaga to zatrzymywania pojazdu poza przystankami i postojami. W takich sytuacjach służbowy strój by go tylko zdekonspirował. Ale i tak kontrolerzy mają kłopot ze sprawdzaniem przewoźników regularnych. Ci bowiem znają dobrze ich twarze i powiadamiają się wzajemnie, że taka kontrola jest prowadzona. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikają wtedy jeżdżące nielegalnie autobusy graty, kierowcy wydają wszystkim bilety, a przewozy są wykonywane zgodnie z zezwoleniem. Jeżeli jednak akcja się powiedzie, to okazuje się, że lista nieprawidłowości jest długa.

W kilku śląskich miastach ITD prowadziła wspólne kontrole z Urzędem Kontroli Skarbowej. Ich celem było ograniczenie szarej strefy w przewozach regularnych osób. Nieumundurowani inspektorzy wyposażeni w nieoznakowane pojazdy stwierdzili wiele przypadków naruszenia ustawy o transporcie drogowym, m.in. brak wymaganego zezwolenia na przewóz osób, niewyposażenie kierowców w odpowiednie dokumenty, wykonywanie transportu drogowego osób z naruszeniem warunków określonych w zezwoleniu. Zatrzymano też dowody rejestracyjne za niewłaściwy stan techniczny pojazdów. Kierowcom, którzy pomimo posiadania kas rejestrujących nie ewidencjonowali sprzedaży usług transportowych, wymierzono mandaty. Wobec właścicieli firm, u których stwierdzono brak kasy fiskalnej w samochodzie przewożącym pasażerów, wszczęto postępowania karnoskarbowe.

Zgodnie z przepisami inspektor może:

- wejść do pojazdu,

- sprawdzić dokumenty, tachograf, karty pojazdu i karty przedsiębiorstwa, masę, naciski osi i wymiary pojazdu,

- żądać od przedsiębiorcy i jego pracowników pisemnych lub ustnych wyjaśnień, okazania dokumentów i udostępnienia danych związanych z kontrolą,

- wejść na teren przedsiębiorcy, w tym do pomieszczeń, w których prowadzi swoją działalność (może to robić w dniach i godzinach wykonywania tej działalności).

W dwóch ostatnich przypadkach kontroler przeprowadza swoje czynności w obecności przedsiębiorcy lub osoby przez niego wyznaczonej.

Inspektor transportu drogowego może też:

- przesłuchiwać kontrolowanego w charakterze strony, jeśli ważnych kwestii nie dało się wyjaśnić inaczej,

- legitymować kierowców i inne osoby (po to, żeby ustalić ich tożsamość),

- przesłuchiwać świadków i zasięgać opinii biegłych,

- badać dokumenty i inne nośniki informacji (np. karty do tachografu cyfrowego) objęte zakresem kontroli,

- dokonywać oględzin i zabezpieczać zebrane dowody.

Inspektor transportu drogowego może też stosować środki przymusu bezpośredniego, a nawet użyć broni palnej.

Kontroler może ukarać zarówno przedsiębiorcę, jak i kierowcę. Zależy to od rodzaju przewinienia. To, że kierowca dostał mandat na szosie, nie oznacza, że kary nie dostanie też przewoźnik.

Kierowca może być ukarany za przewinienia wynikające z art. 92a ust 1 pkt 1-3 ustawy o transporcie drogowym, czyli za:

- brak odpowiednich dokumentów,

- niestosowanie się do obowiązkowych norm prowadzenia pojazdów, przerw i odpoczynków,

- fałszowanie danych z tachografu analogowego.

Na podstawie innych przepisów kierowcę wolno ukarać także za:

- używanie oleju opałowego do celów napędowych,

- nieprawidłowości związane zużywaniem tachografu cyfrowego, czyli np.

- używanie więcej niż jednej karty kierowcy,

- posługiwanie się cudzą lub nieważną kartą kierowcy,

- brak wydruku po zakończeniu przewozu, gdy karta działała wadliwie albo została zniszczona, zgubiona lub skradziona,

- niezgłoszenie utraty karty,

- niezwrócenie uszkodzonej karty,

- odmowę okazania karty na żądanie kontrolera.

Mandaty nakładane na kierowców wynoszą od 20 do 500 zł, a przy zbiegu wykroczeń nawet 1000 zł. Orzekanie w tych sprawach następuje w trybie kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.

To, że inspektor ukarał mandatem kierowcę, nie oznacza, że nie ukarze także przewoźnika. Jeżeli uzna, że winny jest także przedsiębiorca, to i on nie uniknie kary pieniężnej – zazwyczaj znacznie wyższej niż mandat dla kierowcy.

Kary dla przewoźników sięgają bowiem 15 tys. zł podczas kontroli na drodze i 30 tys. zł przy kontroli w firmie. Jeżeli suma kar za poszczególne wykryte przez inspektora naruszenia jest wyższa, to przedsiębiorca nie zapłaci więcej niż wymienione wyżej kwoty.

Inspektor może też skierować skontrolowany pojazd na koszt przedsiębiorcy na najbliższy parking strzeżony.

Także lista kar nakładanych na przedsiębiorców jest znacznie dłuższa niż ta dla kierowców. Zawiera je załącznik do ustawy o transporcie drogowym. Kary można zapłacić nie tylko za naruszenie przepisów ustawy o transporcie drogowym, ale również ustaw:

- o przewozie drogowym towarów niebezpiecznych,

- o czasie pracy kierowców,

- o odpadach,

- o ochronie zwierząt,

- o bezpieczeństwie żywności i żywienia,

- o ruchu drogowym,

- a także innych przepisów, np:– o ochronie środowiska,– o okresowych ograniczeniach ruchu pojazdów na drogach,– o zakazie ruchu niektórych rodzajów pojazdów,– wiążących Rzeczpospolitą Polską umów międzynarodowych (takich choćby, jak umowa AETR czy INTERBUS),– wspólnotowych dotyczących przewozów drogowych (przede wszystkim rozporządzenie 561/2006/WE czy przepisów o tachografach cyfrowych).

Przewoźnicy zagraniczni płacą karę od razu, krajowi mają ją uiścić w ciągu 21 dni od jej nałożenia. Niezapłacone w terminie kary ściągane są w trybie postępowania egzekucyjnego w administracji. Jednak główny inspektor transportu drogowego może w drodze postanowienia z urzędu lub na wniosek strony wstrzymać natychmiastowe wykonanie takiej decyzji.

Jeżeli przedsiębiorca znacząco narusza przepisy (np. nakładane są na niego maksymalne kary), to musi się liczyć z cofnięciem licencji. O cofnięcie licencji krajowych wnioskują wojewódzcy inspektorzy transportu drogowego, a cofnięcie międzynarodowych – główny inspektor transportu drogowego.

Maksymalna kara na szosie nie może przekroczyć 15 tys. zł. Dotyczy to jednak za każdym razem jednego pojazdu. Jeżeli samochodów jest więcej i każdy z nich nie jest w zgodzie z przepisami, to kary, nawet nałożone tego samego dnia, mogą wielokrotnie przekraczać tę kwotę.

Inspektorzy Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego 25 września zatrzymali do kontroli trzy samochody należące do ukraińskiego przedsiębiorcy. Przewożono nimi, między dwoma polskimi miejscowościami, koncentrat jabłkowy. Zgodnie z ustawą o transporcie drogowym przewóz wykonywany samochodem zarejestrowanym za granicą lub przez przedsiębiorcę zagranicznego między miejscami położonymi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej to tzw. przewóz kabotażowy. Jego wykonywanie wymaga uzyskania zezwolenia, a takiego ukraiński przewoźnik nie miał. Kara pieniężna za kabotaż bez zezwolenia wynosi 15 tys. zł. Inspektorzy zatrzymując trzy samochody, nałożyli na każdy z nich karę, tak więc przedsiębiorca musiał zapłacić 45 tys. zł.

Inspektor transportu drogowego zawsze sporządza protokół kontroli. Nie ma znaczenia, czy stwierdzi nieprawidłowości czy nie. Wynika to z rozporządzenia o warunkach i trybie wykonywania kontroli w zakresie przewozu drogowego (DzU z 2006 r. nr 19, poz. 153). Jeżeli inspektor nie stwierdził uchybień, to sporządza tylko tzw. protokół krótki. Określa w nim czas i miejsce kontroli, dane przedsiębiorcy i kierowcy (i jego obywatelstwo), rodzaj przewozu i to, co podlegało kontroli (przepisy i dokumenty). W rubryce o liczbie stwierdzonych naruszeń wpisze cyfrę zero. Osoba kontrolowana ma podpisać taki formularz. Podpisuje go także inspektor.

Jeżeli naruszenia zostaną stwierdzone, to w takim samym formularzu inspektor wypełni znacznie więcej rubryk, a w załączniku do niego pojawi się opis nieprawidłowości. Kontrolowany może wnieść zastrzeżenia do protokołu, a jeżeli odmówi pod pisania go, inspektor odnotuje to w protokole.

Oryginał protokołu zatrzymuje inspektor, a jego kopię otrzymuje kontrolowany kierowca albo przedsiębiorca. Protokół jest sporządzany na odpowiednim formularzu, zgodnym ze wzorem zawartym w rozporządzeniu o warunkach i trybie wykonywania kontroli w zakresie przewozu drogowego.

Gdy inspektor stwierdzi nieprawidłowości, wówczas wypisze nie tylko protokół, ale i decyzję o nałożeniu kary pieniężnej. Kierowca nie dostaje zazwyczaj decyzji do ręki, chyba że ukarany został przedsiębiorca zagraniczny. Polscy kierowcy nie mogą bowiem zapłacić kary gotówką. Jeśli skontrolował ich inspektor transportu drogowego, to mogą zapłacić karę za pomocą karty płatniczej. Gdy nieprawidłowości transportowe wykrył policjant, inspektor pracy, celnik czy Straż Graniczna, to karę płaci się przekazem na rachunek bankowy wskazany w decyzji.

W jak trudnej sytuacji może znaleźć się i kierowca, i przewoźnik naruszający przepisy, może świadczyć poniższy przykład.

10 października inspektor Podlaskiego WITD zatrzymał pojazd należący do krajowego przewoźnika. W trakcie kontroli stwierdził, że bezpośrednio przed zatrzymaniem tachograf w czasie ruchu rejestrował prędkość zerową, odpoczynek zamiast okresu jazdy oraz wykres postoju w polu rejestracji przebytej drogi. Podczas oględzin pojazdu inspektor ustalił, że do tachografu zostało dopięte dodatkowe urządzenie, tzw. wyłącznik.

W czasie przesłuchania kierowca zeznał, że uruchomił wyłącznik tachografu przed rozpoczęciem załadunku i kontynuował jazdę z uruchomionym wyłącznikiem do momentu zatrzymania do kontroli. Jednocześnie kierowca zeznał, że o zainstalowanym wyłączniku poinformował go właściciel przedsiębiorstwa.

Kierowca został ukarany mandatem karnym i wszczęto postępowanie w celu nałożenia kary pieniężnej na przewoźnika za:

- wykonywanie przewozu drogowego pojazdem wyposażonym w urządzenie rejestrujące (tachograf), do którego podłączone zostały niedozwolone urządzenia dodatkowe,

- samowolną ingerencję w pracę urządzenia rejestrującego (tachografu) zainstalowanego w pojeździe.

Za te naruszenia grozi mu kara w wysokości 15 tys. złotych (maksymalna do nałożenia na szosie). Ponadto inspektor zatrzymał dowód rejestracyjny pojazdu, a samo auto skierował na parking strzeżony.

Wprawdzie inspektorzy transportu drogowego mogą sprawdzać bardzo wiele pojazdów, ale nie wszystkie. Generalnie kontrolują oni:

- pojazdy służące do przewozów rzeczy o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 t,

- wszystkie samochody osobowe przeznaczone do przewozu więcej niż dziewięciu osób łącznie z kierowcą oraz

- mniejsze auta osobowe, o ile są one wykorzystywane do transportu drogowego osób.

Przedsiębiorca przywozi do zakładu pracy swoich pracowników sześcioosobowym busem. Został zatrzymany przez inspektorów transportu drogowego, ale ci go nie sprawdzali, bo nie był to przewóz zarobkowy (tylko na użytek własny), a pojazd był przeznaczony dla nie więcej niż dziewięciu osób łącznie z kierowcą. Pewnego razu bus się popsuł i przedsiębiorca wynajął taki sam 6-osobowy bus z firmy transportowej. Inspektorzy, którzy go zatrzymali, sprawdzili pojazd, bo był to już transport drogowy osób.

Nie tylko przewoźnik może ponieść odpowiedzialność za nieprawidłowości. Jeżeli zawinił również kto inny, to można wszcząć postępowanie wobec spedytora, nadawcy, załadowcy, organizatora wycieczki czy organizatora transportu.

Nie zawsze to inspektor transportu drogowego sprawdzi kierowcę lub przewoźnika i nałoży karę. Zgodnie z art. 89. 1. ustawy o transporcie drogowym kierowców i przewoźników mogą też kontrolować:

- funkcjonariusze policji,

- celnicy,

- Straż Graniczna,

- upoważnieni pracownicy zarządców dróg publicznych (nie wszystkie dokumenty wolno im sprawdzać),

- inspektorzy pracy (mogą sprawdzać tachografy oraz czas jazdy i postoju),

- upoważnieni pracownicy właściwych organów samorządowych i rządowych (mogą kontrolować przewozy regularne i regularne specjalne).

Tadeusz Wilk, Dyrektor Departamentu Transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych

Polscy przewoźnicy mają wiele problemów związanych z karami wynikającymi z ustawy o transporcie drogowym. Najwięcej naszych wątpliwości budzi karanie przewoźników za nieprawidłowości przy przewozie drogowym towarów niebezpiecznych. Zdarza się, że inspektorzy dopatrują się szczegółowych błędów w opakowaniu czy oznakowaniu towarów. Przewoźnicy nie mają na to w ogóle wpływu, tymczasem kara za błędy może być bardzo wysoka. Naszym zdaniem powinni odpowiadać za to załadowcy czy spedytorzy. Zatrudniani przez przewoźników kierowcy, którzy dostają taką przesyłkę, często nie są w stanie stwierdzić nieprawidłowości, przepisy w tym zakresie są bardzo obszerne i nie zawsze jasne. Ta sprawa z pewnością wymaga zmiany przepisów.

Inny bardzo ważny problem to naruszenia czasu prowadzenia oraz terminów obowiązkowych odpoczynków wynikających z rozporządzenia nr 561/2006/WE w sprawie harmonizacji niektórych przepisów socjalnych odnoszących się do transportu drogowego. Często się zdarza, że kierowca musi odbyć dobowy albo nawet tygodniowy odpoczynek w odległości kilkudziesięciu czy kilkunastu kilometrów od swojej bazy, bo inaczej przekroczyłby czas prowadzenia albo termin rozpoczęcia odpoczynku. Jeżeli po drodze spotkałby inspektora, to z pewnością dostałby karę. W związku z tym musi wypoczywać często w gorszych warunkach, niż miałby je u siebie w domu czy w bazie i w konsekwencji niezbyt wypoczęty rozpoczyna następny okres pracy. Wiem, że na dowolność nie pozwalają unijne przepisy, warto jednak, żeby po dwóch latach obowiązywania przejrzeć je pod tym kątem. Również nasi inspektorzy powinni się zastanowić, czy nie można by ich mniej sztywno egzekwować. W porównaniu z innymi krajami europejskimi nasi inspektorzy wyjątkowo skrupulatnie je egzekwują.

Od niekorzystnej decyzji można się odwołać. Obowiązuje w tym zakresie kodeks postępowania administracyjnego.

Takie odwołanie wnosi się do właściwego organu odwoławczego, którym w tym wypadku jest główny inspektor transportu drogowego za pośrednictwem organu, który wydał decyzję, czyli wojewódzkiego inspektora transportu drogowego). Trzeba je wnieść w ciągu czternastu dni od dnia doręczenia decyzji stronie.

Treść odwołania nie musi spełniać żadnych szczególnych wymogów. Wystarczy, jeżeli wynika z niej, że obywatel jest niezadowolony z rozstrzygnięcia; albo że nie zgadza się z decyzją. Ponieważ jednak przytoczenie argumentów faktycznych i prawnych może mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, to warto w bardziej skomplikowanych sytuacjach skorzystać z pomocy fachowca (np. adwokata, radcy prawnego czy rzeczoznawcy). Za takie odwołanie nie wnosi się opłaty skarbowej.

Decyzję wydaną przez głównego inspektora transportu drogowego można zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Skargę wnosi się za pośrednictwem głównego inspektora transportu drogowego (adres: 00-928 Warszawa, ul. Chałubińskiego 4). Należy to zrobić w ciągu 30 dni od doręczenie decyzji. Od pism wszczynających postępowanie przed sądem administracyjnym w danej instancji pobiera się opłatę.

Od wydanego przez wojewódzki sąd administracyjny wyroku lub postanowienia kończącego postępowanie w sprawie przysługuje jeszcze skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.