Podpis prezydenta Andrzeja Dudy zakończył proces legislacyjny ustawy z 6 listopada 2024 r. , która ma wyrównywać międzynarodową konkurencję podatkową. Taki cel jest zawarty w jej tytule: o opodatkowaniu wyrównawczym jednostek składowych grup międzynarodowych i krajowych. W międzynarodowej nomenklaturze przyjęło się nazywać ją „Filarem 2”.
Owo wyrównanie ma polegać na tym, że przedsiębiorstwa lokujące swoje podmioty zależne w krajach, gdzie efektywna stawka opodatkowania jest niższa od 15 proc., powinny wyrównać administracjom podatkowym tę korzyść. Zasadniczo w Polsce, gdzie nominalna stawka CIT wynosi 19 proc., taka danina nie miałaby zastosowania, gdyby nie system naszych krajowych preferencji podatkowych. Chodzi przede wszystkim o ulgi dla firm działających w Specjalnych Strefach Ekonomicznych i Polskiej Strefie Inwestycji.
Prawo spóźnione i tak będzie stosowane
Ustawa jest implementacją unijnej dyrektywy 2022/2523. Polska spóźniła się o rok z wdrożeniem, co już skłoniło Komisję Europejską do skierowania skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE. Jak jednak zauważa Sabina Sampławska, doradca podatkowy i partner w KPMG, wiele międzynarodowych przedsiębiorstw i tak już ją uwzględnia w swojej polityce. - Z dyrektywy wynika bowiem, że nawet jeśli ten ewentualny podatek wyrównawczy nie zostanie zapłacony w Polsce, to za spółki z polskiej jurysdykcji będzie go musiała zapłacić spółka nadrzędna (tzw. UTP) w innym kraju – wyjaśnia ekspertka.
Już w trakcie prac legislacyjnych zwracano uwagę, że nowy podatek komplikuje sytuację międzynarodowych firm, które w Polsce ulokowały swoje inwestycje i korzystają z ulg w SSE i PSI. - Być może na razie nie oznacza to ich ucieczki z Polski, choćby dlatego ze rząd zapowiada uzupełnienie ustawy o przepisy dostosowujące dzisiejsze przepisy podatkowe do standardów Filara 2 – przypomina Sabina Sampławska, nawiązując do zapowiedzi Ministerstwa Rozwoju i Technologii, że dzisiejsze ulgi mają być zastąpione grantami inwestycyjnymi. - Oby prace w rządzie w tym kierunku poszły jak najszybciej i przyniosły korzystne rozwiązania dla polskich firm – postuluje ekspertka.
Kto realnie inwestuje, powinien być wspierany
Wpływ globalnej daniny na polskie firmy może być też złagodzony w sytuacji, gdy inwestorzy wykazują znaczące tzw. substraty majątkowe i osobowe. Jak wyjaśnia Łukasz Kumkowski, doradca podatkowy w MDDP, chodzi przede wszystkim o to, czy dana spółka wykorzystuje rzeczowe aktywa trwałe i zatrudnia pracowników. - W przypadku Polski jest wielu takich inwestorów. Jednak nawet takie realne inwestycje nie oznaczają zredukowania tego podatku do zera – twierdzi Kumkowski. Jego zdaniem, wydaje się celowe działanie rządu na rzecz modyfikacji dyrektywy w tym zakresie.
Czytaj więcej:
- Chodzi o podwyższenie odpowiednich współczynników dla substratu majątkowo-osobowego. Chodzi o to, aby te współczynniki w możliwie najwyższym stopniu premiowały cenne dla gospodarki inwestycje, dające miejsca pracy i kapitał produkcyjny. Taka modyfikacja byłaby szczególnie istotna w realiach dzisiejszych problemów w różnych sektorach gospodarki, w tym sektorze motoryzacyjnym – postuluje ekspert.