Kilka biur podróży ogłosiło w ostatnim czasie upadłość lub niewypłacalność. To branża o szczególnej wrażliwości społecznej. Kolejne bankructwa pokazują, jak ważne jest permanentne kontrolowanie sytuacji finansowej firmy i szybka identyfikacja zagrożeń. Metody prognozowania upadłości są znanym od lat, powszechnie wykorzystywanym narzędziem ostrzegawczym. Dlaczego zatem zawodzą?
– Najważniejsza w branży turystycznej jest świadomość ryzyka związanego z płynnością – twierdzi Krzysztof Burnos, biegły rewident, członek Krajowej Rady Biegłych Rewidentów.
Wyjaśnia, że biura podróży finansują swoją działalność przedpłatami. Trudno się zorientować na podstawie sprawozdania finansowego co do
ich płynności finansowej. Jeżeli firma zakończy sezon nierentownie, to poprawia swoją sytuację kolejnymi zaliczkami. Ważne jest jednak, aby jej działalność była rentowna, a zobowiązania dotyczące poprzednich imprez turystycznych nie były finansowane zaliczkami z następnych.
– Jeśli zobowiązania przeterminowane firma finansuje nowymi zaliczkami, to płynność jest zagrożona. Pamiętajmy, że w firmach tych dochodzi jeszcze ryzyko kursowe – zwraca uwagę biegły rewident.
Szkopuł w tym, że biura turystyczne należą do sektora mniejszych firm i ustawa o rachunkowości zwalnia je z wielu obowiązków, w tym publikowania i badania sprawozdań finansowych. Ponadto sam bilans i rachunek wyników nie wystarczą, by ocenić płynność finansową. – Potrzebny jest raport o przepływach pieniężnych (cashflow). Ale tego sprawozdania większość firm turystycznych nie ma obowiązku robić – wskazuje Burnos.
Ustawa zwalnia biura z obowiązku publikowania sprawozdań finansowych
Jego zdaniem taki dokument powinien się pojawić w sprawozdaniach firm turystycznych i trafić pod ocenę biegłego rewidenta. Badając sprawozdanie, skupia się on na rodzajach ryzyka związanych z danym biznesem i dyskutuje je z zarządem bądź właścicielem. Często przedsiębiorcy zbyt optymistycznie oceniają swoje zarządzanie płynnością.
Bywa też, że firmy niebadane ukrywają przekroczenie ryzyka płynności, a nikt tego nie kontroluje. Organizacje turystyczne, które je zrzeszają, nie są do tego przygotowane. Brak niezależnej kontroli umożliwia przekraczanie ryzyka.
Klienci nie mają szans na sprawdzenie kondycji finansowej biura. Na nic się nie przyda rejestr długów, ponieważ firmy te mają rozrachunki zagraniczne. Jeżeli biuro zalega z płatnościami, to zagraniczny kontrahent (np. właściciel hotelu) nie zgłasza tego do polskiego rejestru długów.
– Należałoby się zastanowić nad debatą na temat szczególnego rodzaju sprawozdawczości finansowej branży turystycznej oraz okresowymi przeglądami sprawozdań przez audytorów lub też badaniem samego ryzyka płynności – mówi Krzysztof Burnos.
– To specyficzna działalność. Pytanie, jak pokazywać w sprawozdaniu dane, które dotyczą usług dopiero zamówionych, a niezrealizowanych. Biura powinny prezentować opis ryzyka, które zweryfikowałby biegły rewident – podkreśla Ewa Jakubczyk-Cały, prezes PKF Consult. Jej zdaniem powinno się wprowadzić obowiązek badania sprawozdań tej branży bez względu na to, czy spełniają obecne kryteria do badania. Przegląd to za mało, bo to tylko ograniczone procedury rewizyjne.