Niemal dwie trzecie polskich pracowników popiera skrócenie tygodnia pracy do czterech dni, w tym ponad jedna trzecia jest zdecydowanie na tak. Ten wynik niedawnego raportu firmy Manpower potwierdza, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które zapowiedziało skrócenie tygodnia pracy jeszcze w tej kadencji Sejmu, może liczyć na poparcie pracowników. Taki scenariusz (choć w dłuższej perspektywie, bo do 2040 roku) uważa też za realny prawie połowa (12 na 26) uczestników najnowszej edycji panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Szanse na powszechne skrócenie tygodniowego wymiaru pracy zwiększa rosnąca liczba prowadzonych na świecie pilotażowych projektów tego rozwiązania (m.in. w Wielkiej Brytanii i w Niemczech), które są dobrze oceniane nie tylko przez pracowników, ale także przez pracodawców. Część firm zostaje też z krótszym czasem pracy na stałe. 

Opinie biznesu odnośnie do skrócenia czasu pracy

Jak jednak wynika z ubiegłorocznych badań Konfederacji Lewiatan i Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wśród polskich pracodawców perspektywa szybkiego skrócenia tygodnia pracy budzi głównie obawy. W sondażu Lewiatana 76 proc. firm negatywnie oceniło ten pomysł. Z kolei w badaniu Polskiego Instytutu Ekonomicznego ponad połowa przedsiębiorstw wskazała, że przejście na czterodniowy tydzień pracy nie jest możliwe ze względu na specyfikę ich branży.

Na tę kwestię zwracają też uwagę eksperci rynku pracy. Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora PIE, przypomina, że największe sektory w naszej gospodarce (w tym przemysł, logistyka czy handel) są zależne od przepracowanych roboczych godzin. Jednocześnie odstajemy od krajów rozwiniętych, a nawet naszego regionu, pod względem produktywności, a także implementacji robotów czy rozwiązań AI. Na razie, według danych Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), liczba robotów na 10 tys. pracowników jest w Polsce (71) ponaddwukrotnie mniejsza niż średnio w Europie (136). – Dopiero przełamanie barier inwestycyjnych i adaptacji nowych otworzy nam ścieżkę do krótszej pracy – twierdzi Andrzej Kubisiak.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu

Również Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR i dyrektor ds. outsourcingu w grupie Adecco, zaznacza, że choć pomysł czterodniowego tygodnia pracy służy pracownikom, to możliwość jego realizacji w Polsce ogranicza dziś szereg barier – na czele z demograficznymi. Zdaniem szefowej PFHR wobec niskiego poziomu robotyzacji i automatyzacji polskiej gospodarki, którego nie zdołamy szybko podwyższyć, firmy będą miały kłopot z utrzymaniem wydajności przy skróceniu czasu pracy. – Czterodniowy tydzień pracy łatwiej jest wprowadzać w gospodarkach, gdzie w dużo większym stopniu wykorzystywane jest zatrudnienie elastyczne, w niepełnym wymiarze etatu – dodaje Anna Wicha, przypominając, że u nas ten odsetek wynosi zaledwie 5 proc. wobec 17 proc. średniej w Unii.

W bogatszych krajach pracują mniej

– Czas pracy skraca się wraz z rozwojem gospodarki i wzrostem zamożności. Dlatego też dzisiaj pracujemy w Polsce krócej niż w latach 90. – przypomina Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych i współautor opublikowanej w listopadzie ub. roku analizy dotyczącej czterodniowego dnia pracy. Przypomina, że nadal nadrabiamy dystans dzielący nas od najlepiej rozwiniętych i najzamożniejszych krajów świata. Jeśli zaś chcemy robić to w takim tempie albo szybciej niż dotychczas, to malejącą z powodów demograficznych podaż pracy musimy wyrównać większym wzrostem produktywności. Nie da się tego osiągnąć bez dużych inwestycji. – Przy skróconym tygodniu pracy te inwestycje trzeba by wręcz podwoić – ocenia Piotr Lewandowski. Jest też druga opcja – możemy pracować mniej, nie troszcząc się o odpowiedni wzrost produktywności. – Wtedy jednak będziemy na dobre o ok. 40 proc. ubożsi niż Niemcy i musimy się liczyć ze spadkiem realnych wynagrodzeń – ostrzega prezes IBS.

Czytaj więcej

Niemcy otwierają się na czterodniowy tydzień pracy

Według ekspertów IBS wzrost wydajności wyrównujący skrócenie czasu pracy do czterech dni w tygodniu (a więc o jedną piątą) jest nierealny do osiągnięcia w większości branż i zawodów. Chcąc więc wykonać tyle  samo pracy w cztery dni, trzeba by tam zatrudnić dodatkowo 25 proc. pracowników. W rezultacie krótszy tydzień pracy dodatkowo pogłębi niedobór rąk do pracy, który i tak będzie się zwiększał z przyczyn demograficznych. Według zawartych w analizie prognoz struktury zatrudnienia, już same zmiany demograficzne sprawią, że do 2040 r. w 21 z 39 grup zawodowych pojawi się niedobór pracowników. Natomiast ograniczenie czasu pracy wywołałoby niedobór we wszystkich 39 grupach zawodowych, zwłaszcza w usługach.

Jak podkreśla Piotr Lewandowski, w zawodach wykonywanych w przestrzeni, np. w przypadku kierowców, nauczycieli czy pielęgniarek, skrócenie czasu ich pracy bez zmniejszenia wydajności będzie znacznie trudniejsze niż w korporacyjnych biurach – jeśli w ogóle możliwe. Już teraz 75 proc. szpitali narzeka na niedobór pielęgniarek, których deficyt (biorąc pod uwagę ich strukturę wiekową) w najbliższych latach będzie się pogłębiał. – Do 2030 r. w Polsce trzeba zatrudnić 100 tys. nowych pielęgniarek, żeby zrekompensować odejścia na emeryturę, a jeśli skrócilibyśmy tydzień pracy do czterech dni, to 150 tys. Tymczasem do tego zawodu wchodzi mniej niż 10 tys. osób rocznie – przypomina Piotr Lewandowski.

Czytaj więcej

Nie wszyscy pracownicy marzą o krótszym tygodniu pracy

Zdaniem Anny Wichy skrócenie czasu pracy będzie szczególnie dużym wyzwaniem w firmach, które pracują na zmiany w tzw. ruchu ciągłym, czyli przez całą dobę, jak np. huty, elektrownie czy szpitale. Wzrośnie więc popyt na pracowników, zwłaszcza w branżach, które – jak np. TSL czy ochrona zdrowia – już teraz mają duże problemy z niedoborem kandydatów.

Gdzie najłatwiej skrócić czas pracy?

Jak ocenia prof. Maria Drozdowicz-Bieć z SGH, o ile powszechne skrócenie czasu pracy nie jest możliwe, o tyle w części branż jest osiągalne, także dlatego, że duże rezerwy wzrostu produktywności są w organizacji polskich firm, w tym ich biur.

Czytaj więcej

Czterodniowy tydzień pracy: Ruszył eksperyment z udziałem ponad 1000 pracowników

Na ten czynnik zwraca też uwagę Piotr Lewandowski. Ocenia, że najłatwiej o skrócenie czasu pracy jest w firmach, które zatrudniają wysoko wykwalifikowanych i opłacanych specjalistów ( np. w usługach biznesowych czy w finansach), ze względu na spory potencjał poprawy efektywności pracy biurowej. Zresztą w części tych firm czas pracy już jest skracany – najczęściej w piątki. Zamiast owocowych czwartków pojawią się wolne piątki – zaznacza prezes IBS.

Wyzwaniem mogą być natomiast bariery technologiczne, bo – jak przypomina Andrzej Kubisiak – kluczową rolę w procesie skracania czasu pracy będą odgrywać nowe technologie, w tym automatyzacja pracy i wykorzystanie sztucznej inteligencji. – Ich szeroka adaptacja powinna przełożyć się na skokowy wzrost produktywności, jak to było obserwowane przy wcześniejszych rewolucjach technologicznych – ocenia Andrzej Kubisiak, dodając, że skracanie czasu pracy makrotrend, który prędzej czy później doprowadzi nas do czterodniowego tygodnia pracy.