W ubiegłym tygodniu opozycja wspólnie z organizacjami sędziowskimi i prawniczymi zaprezentowała pakiet zmian odkręcających reformy przeprowadzone przez PiS w sądach. Generalną ideą jest powrót do zasad, które obowiązywały przed 2015 r. w Krajowej Radzie Sądownictwa, w Sądzie Najwyższym oraz sądach powszechnych.
Pytanie tylko, czy taki powrót do przeszłości będzie możliwy i czy takie próby nie spowodują więcej szkód niż pożytku. Pytań jest wiele: gdyby np. sędziowie, którzy przeszli przez upolitycznioną KRS, uzyskali negatywną weryfikację – bo taki mechanizm oczyszczający zawierają propozycje opozycji – to co ich z wyrokami?
Powtórka, niepewność np. w obrocie gospodarczym, bo nikt chyba nie da gwarancji, że nowy wyrok będzie taki sam, jest nie do przyjęcia. I może skończyć się lawiną pozwów odszkodowawczych przeciw Skarbowi Państwa. Zmiany wywołają zapewne kolejny spór ustrojowy o prerogatywy prezydenckie dotyczące nominacji sędziowskich. Teraz wiele wskazuje na to, że opozycja chce wyłączyć ustawowo jego konstytucyjne uprawnienie. A to już jest gotowy scenariusz na nowy spór konstytucyjny, który autorom zmian trudno będzie obronić.
Czytaj więcej
Likwidację dwóch nowych izb SN i weryfikację nominacji sędziowskich oraz wyroków z ich udziałem –...
Wydaje się, że w całej tej operacji dużo jest emocji, a mało zimnej kalkulacji. Błąd tkwi w samym podejściu do naprawy wymiaru sprawiedliwości, kiedy już PiS straci władzę. Założenie, że trzeba wrócić systemowo do punktu wyjścia, nie jest słuszne, znacznie łatwiej na tym, co jest, przeprowadzić korekty.
Myślę, że rzeczywistość zweryfikuje wszystko. Kiedy opozycja będzie mogła się z rzeczywistością zmierzyć? To jest największy znak zapytania.
Zapraszam do lektury dodatku „Sądy i prokuratura".